Prolog

475 36 15
                                    

- Walczyli ze sobą bardzo długo - opowiadał człeko-świnia spoglądając znad ogniska. - Obydwaj, i Herobrine i Entity 303 byli już wykończeni, a ten drugi przegrywał.

Był już późny wieczór. Niebo było pełne gwiazd, a grupka mieszańców siedziała przy ognisku na skraju wioski powoli pogrążającej się we śnie. Dorosły mieszaniec z przejęciem opowiadał historię grupce dzieci siedzących po drugiej stronie ogniska. Mimo, że znali tę opowieść, większość słuchała uważnie.

- Entity nie był w stanie zabić swojego byłego przyjaciela, nawet jeśli stali się wrogami - człeko-świnia opowiadał dalej. - A nawet gdyby chciał, zasoby jego magii były już na wyczerpaniu. Herobrine o tym wiedział, a pycha przesłoniła jego jasność myślenia. Był pewien, że ta walka jest już wygrana. Ale wtedy Entity zebrał resztę swojej magii i pozbawił go jego broni i mocy. Używając magii swego białego i jego czarnego miecza, a także z niewielką pomocą swojego przyjaciela architekta, uwięzili Herobrine'a w skale. Później w tym miejscu architekt zbudował piękny zamek, który mogli oglądać tylko jego potomkowie, i to jedynie podczas nowiu. Ostatnim, co zdołał zrobić Entity, było ukrycie obydwóch mieczy i odesłanie ich jak najdalej od siebie.

- Czy Entity to przeżył? - spytała jedna z dziewczynek, człeko-kotka o białym futrze.

- Tego nie wie nikt. Jedni uważają, że Entity zużył zbyt dużo mocy i zginął. Inni twierdzą, że ukrył się w wysokich, ośnieżonych partiach gór, gdzie straszy wędrowców, którzy zabłąkali się na jego tereny.

- Po co zużywał magię na ukrycie mieczy? - odezwał się sceptycznie młody człeko-creeper. - Nie mógł ruszyć tyłka i po prostu ich zakopać?

- A miałbyś na to siłę, jakby Herobrine cię sklepał i to za pomocą magii? - spytał wyzywająco człeko-enderman.

- Miecze trzeba było ukryć - człeko-świnia przerwał dyskusję. - Czarny miecz jest kluczem do uwolnienia Herobrine'a z jego więzienia. Gdyby nawet ktoś złamał zaklęcie Entityego, Herobrine byłyby tylko duchem i nie miał swojej mocy. Do pełnej potęgi potrzebuje swojego miecza.

- I podobno wierzy się, że jeśli złamie się potęgę obydwu mieczy, będzie się miało do dyspozycji jedno życzenie - wtrąciła się człeko-kotka z przemądrzałą miną.

- Dokładnie - człeko-świnia pokiwał głową. - Ale pamiętajcie, że to tylko legenda. Tak naprawdę nie wiadomo, czy to się kiedyś faktycznie wydarzyło. Albo historia o Nullu albo Zielonym Steve'ie.

- Ale nie ma też dowodów, że nie była to prawda - wtrącił się szaro-biały człeko-jeż.

Człeko-świnia uśmiechnął się do niego. Ilekroć opowiadał historie przy ognisku, ten jeżyk był zawsze obecny. Za każdym razem słuchał uważnie, mimo, że pewnie znał już wszystkie legendy na pamięć. I zawsze wyglądał na tak samo zafascynowanego.

- A ty, Tritsus, jak zwykle wierzysz we wszystko, co usłyszysz - człeko-creeper trącił go w ramię, a pozostali zaczęli się śmiać. Nie było to złośliwe, tylko żartobliwe, więc Tritsus się nie obraził, a nawet uśmiechnął.

- Wiecie, nie bez powodu mówi się, że w każdej legendzie tkwi ziarno prawdy - człeko-świnia wzruszył z uśmiechem ramionami. - Może kiedyś zaskoczymy się, gdy odkryjemy, że coś z tego wydarzyło się naprawdę.

Nagle od strony wioski usłyszeli, jak różne osoby wykrzykują różne imiona. To rodzice wołali swoje dzieci, żeby już wracały.

- Ale się zasiedzieliśmy - człeko-świnia spojrzał na księżyc, który był już wysoko. - Zmykajcie do domów. I oczywiście zapraszam jutro. Opowiem wam legendę o pokonaniu Zielonego Steve'a, może być?

Dzieciaki pokiwały ochoczo głowami, po czym każdy ruszył w stronę swojego domu. Człeko-świnia został, by zgasić ognisko.

Tritsus szedł zamyślony i obserwował gwiazdy. Nagle poczuł, że ktoś trąca go w ramię. Spojrzał w bok i ujrzał swojego przyjaciela człeko-endermana.

- Jutro rano spotykamy się w lesie. Będziemy odgrywać te wszystkie legendy, przyjdziesz?

- Oczywiście - Tritsus przybił z nim żółwika i skierował się w stronę swojego domu.

Gdy był już na progu zatrzymał się i ostatni raz spojrzał w gwiazdy. On nie wierzył, że to tylko wymyślone przez kogoś legendy. Czuł, że te wszystkie postacie istniały naprawdę. Zamierzał to udowodnić.

,,Jeszcze zobaczymy kto się będzie śmiał ostatni" pomyślał, wszedł do domu i zamknął za sobą drzwi.

Minecraft Ferajna : Szmaragdowe KrólestwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz