• 12

1.4K 42 9
                                    

Karol opuścił budynek, a ja zorientowałam się, na jakim etapie jesteśmy. Przede mną cała noc pracy, to nieuniknione. Nie chciałam wprowadzać sztywnej atmosfery i starałam się umilić innym robotę. Na początku zrobiliśmy sobie herbatkę, puściliśmy muzykę i zaczęliśmy pracę. Mimo wielkich starań praca szła, jak krew z nosa. Przez te kilka dni, kiedy pracownicy zostali bez szefowej, narobili niezłego bałaganu. Niestety nie dało się go tak szybko sprzątnąć. Starałam się wszystko naprawić, ale było naprawdę ciężko. Uznałam, że najlepiej będzie rozdzielić. Na początku poprosiłam wszystkich o poukładanie rzeczy w magazynie, panował tam niezły chaos.

-Kochani mogłabym was prosić najpierw o zrobienie porządku w magazynie?-zapytałam, a mój wzrok padł na pracowników. Moim zdaniem podstawą pracy, jest porządek. Kiwnęli mi głową i poszli zrobić to o, co poprosiłam.

-Krzychu będziesz nam przynosił rzeczy, a ty Marta pakować, dobrze?-uznałam, że tak będzie najlepiej, przydzielić każdemu zadania i spróbować, się odnaleźć.

-Tak jest szefowo!-powiedział Krzychu, na co Marta się zaśmiała.

-Nie lubię się tak rządzić, ale powinniśmy się podzielić zadaniami, bo w przeciwnym razie zejdzie nam z tym do świąt wielkanocnych.-Czułam się troszkę niezręcznie, naprawdę dziwnie mi było zarządzać ludźmi, raczej się do tego nie nadawałam, ale jakoś trzeba zacząć.

Dochodziła godzina dwudziesta, wtedy Marta poprosiła Poczciwego o transport do domu. Kiedy dwójka przyjaciół opuściła dom, udałam się do magazynu, w celu sprawdzenia postępów. Widać było, że tym razem się postarali i wszystko było perfekcyjnie posegregowane. Pozwoliłam im iść do domu. Myślę, że dziś był jeden z najdłuższych i najcięższych dni w ich pracy. W sumie to zostałam sama. Przerażała mnie wizja zostania sama w tak dużym domu. Z pomocą Marty i Kamila, wszystkie paczki, które wróciły z reklamacją, były już załatwione i naszykowane do wysłania. W ramach rekompensaty każdy dostał dodatkowy item do zamówienia i karteczkę z przeprosinami od ekipy. Pogrążyłam się w pracy, na początku na białej dużej tablicy, wypisałam zamówienia, które w pierwszej kolejności powinny być skończone i wysłane. Następnie starannie kompletowałam zamówienie. I wtedy prawie dostałam zawału.

-Przywiozłem ci kolacje i kakao.-powiedział Kamil, który stał tuż za mną. Krzyknęłam i o mało co nie wypuściłam z rąk paczki.

-Kurwa, nie strasz mnie tak nigdy więcej.-mówiłam przerażonym głosem.-mało co zawału nie dostałam.

-Jezu człowiek chce być miły, przywozi pyszności i prawie powoduje śmierć.-śmieje się brunet. To nie było zabawne, znaczy, było i to bardzo, ale naprawdę się wystraszyłam. Z jego perspektywy musiało to wyglądać komiczne.

-Siedzę sama w tym przerażającym dom, a ty wyrastasz spod ziemi z kolacją, miałam brawo się wystraszyć.

-Owszem, ale to było bardzo zabawne.-Kamil jeszcze chwile parodiował wystraszoną wersje mnie. Kazał mi zrobić sobie przerwę i zjeść. Udaliśmy się razem do kuchni.

-Dziękuje bardzo za jedzonko.-mówię i posyłam chłopakowi szczery uśmiech.-myślałam, że już nie wrócisz.

-Nie ma za co, odwdzięczam się za naleśniki.-Chłopak się zaśmiał, a mi przypomniały się chwile, w których się poznaliśmy.-a właściwie to dlaczego miałbym nie wrócić? Zadeklarowałem się pomoc.

-Sama nie wiem..-zastanowiłam się, ale w głowie nie miałam rzędnej odpowiedzi.

-Nie zostawię cię samej z tym, a poza tym sam bałbym się siedzieć tu nocą.

-Trochę tu strasznie, ale chyba nas nic nie zje. Przed nami cała noc.

-Mmm cała noc?-chłopak lubił łapać mnie za słówka.

-Bardzo zabawne, nie łap mnie za słówka.-lekko się zaśmiałam.

-Mogę za co innego.-zażartował Poczciwy.

-Co powiedziałeś?-Wiedziałam, że Kamil lubi dogryzać, ale takiej odpowiedzi się nie spodziewałam. Jak to mówią, aby żart był, chociaż trochę śmieszny musi być w nim trochę prawdy, albo że w każdym żarcie jest odrobina prawdy? Ciekawe.

Nic, nic.-po tych słowach, popatrzyliśmy się na siebie i wybuchliśmy śmiechem.

Kiedy już zjadłam i wypiłam kakao, chwile jeszcze rozmawialiśmy, zaraz po tym wróciliśmy do pracy. Wszystko przebiegało naprawdę sprawnie. Przez tę noc dużo rozmawialiśmy, poruszyliśmy chyba każdy możliwy temat. Nawiązała się pomiędzy nami nić sympatii i porozumienia, to pewne.

Około godziny piątej nad ranem poczciwy zasnął na kanapie, musiał być naprawdę zmęczony, przykryłam go kocem i dokańczałam ostatnie zamówienia. Cieszyłam się, że skończyłam, byłam niesamowicie zmęczona, dawno nie zarwałam nocki. Niestety musiałam czekać do godziny szóstej, bo o tej godzinie przyjeżdżają kurierzy. W celu zabicia czasu udałam się do kuchni po jakiś napój i oczekiwałam. Nie minęło kilka minut, a kurierzy już byli. Zapakowali wszystkie paczki i pojechali. Napisałam sms do pracowników, że mają dłuższy weekend i że widzimy się w poniedziałek. Powinni odpocząć, a pracy na dziś i tak już nie było. Kasia wraca za tydzień, wiec umówiłam się z Martą, że przez najbliższy tydzień, na zmianę będziemy przyjeżdżać i nadzorować prace. Po południu zadzwonię do Karola i zdam mu relacje, na razie pewnie śpi i nie chciałam go budzić.

Zastanawiałam się co zrobić, nie chciałam budzić Kamila, ale potrzebowałam wrócić do domu i się wyspać. Pojechałabym autem, ale stoi u ekipy, a też nie mam kluczy od tej chaty. Powoli podeszłam do kanapy, w głowie próbowałam zanalizować, co powinnam zrobić. Pochyliłam się nad śpiącym chłopakiem i po cichu zapytałam.

-Krzychu, obudź się.-na te słowa chłopak ledwo otwarł oczy i spojrzał w moją stronę.-zawieziesz mnie do domu, albo do was po samochód.

-Długo śpię?-zapytał zaspany.

-Jakąś godzinkę, przepraszam, nie chciałam cię budzić, ale jestem wykończona i chciałabym wrócić do domu, a nie mam kluczy i nie wiem co zbytnio zrobić.

Poczciwy patrzył na mnie i nic nie mówił. Jednak zrobił coś, czego się totalnie nie spodziewałam. Uniósł koc i gestem ręki pokazał, abym się obok niego położyła. Przez chwile się zawahałam, nie wydawało mi się, że spanie na jednej kanapie będzie odpowiednie i wygodne, jednak moje zmęczenie wygrywało i wręcz krzyczało, żebym kładła się obok i nie marudziła. To przecież tylko krótka drzemka, a nie seks. Asia ogarnij się.

-Chodź spać, wstaniemy, to cię odwiozę.-na te słowa, położyłam się obok chłopaka. Biło od niego ciepło, szybko znalazłam wygodną pozycję i zanurzyłam się w jego ramionach. Było mało miejsca, więc jakoś musieliśmy się pomieścić. Swoja dużą ręką położył na moich plecach, a głowę miał obok mojej twarzy. Wtuleni w siebie zasnęliśmy.

________________________________
Wow kochani, dziękuje za 1k wyświetleń, jesteście niesamowici! ❤️

Czysty Przypadek || Poczciwy KrzychuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz