Delikatnie objąłem chłopaka, który wcale nie chciał mnie nigdzie puścić. Wydawało mi się to cholernie urocze, ale niestety musiałem wracać już do domu, mimo że najchętniej zostałbym z nim jeszcze. Miałem dziwne przeczucie, że tamten wieczór, noc oraz poranek okażą się być przełomowym momentem.
Cały czas miałem w głowie obraz śpiącego Jisunga, który wtulał się we mnie z lekkim uśmiechem na ustach. Żałowałem, że nie zrobiłem mu zdjęcia, ale nie chciałem też przez przypadek go obudzić. Mimo wszystko cały czas przywoływałem to wspomnienie, aby nie wyblakło i wciąż było żywe.
- Spokojnie, pojutrze widzimy się w szkole, tak? - zaśmiałem się cicho w jego włosy i kontynuowałem leniwe gładzenie jego pleców, ale młodszy tylko mocniej zacisnął ramiona wokół mnie. - Jisungie, możemy nawet porozmawiać przez kamerkę wieczorem i coś obejrzeć, zresztą nie mieszkam na drugim końcu świata. Możemy się jeszcze jutro spotkać. - rozbawiony odsunąłem od siebie niższego blondyna.
- No dobrze, to dzisiaj oglądamy i jutro wychodzimy gdzieś! Do zobaczenia. - klasnął w dłonie zadowolony, a ja pokręciłem głową z uśmiechem.
- Pa mały. - rozczochrałem mu włosy i ruszyłem do siebie do domu, nucąc pod nosem aż w oddali zobaczyłem dwie znajome postaci. - Nie ma opcji... - mruknąłem rozbawiony, by ostrożnie podejść bliżej.
Musiałem się upewnić czy dobrze widzę, ale to naprawdę był Felix i Changbin, którzy wchodzili do kina. To był najmniej spodziewany widok w tym momencie, ale cholernie mnie rozbroił. Tym bardziej, że Seo nie lubił chodzić w takie miejsca, a tu proszę dla rudowłosego pierwszaka zrobił wyjątek.
Zakryłem usta dłonią, by cicho się zaśmiać i ruszyłem dalej, obiecując sobie wypytać później przyjaciela o szczegóły ich spotkania. W końcu od kiedy on wychodzi z domu? Nie chciałem tworzyć teorii spiskowych, ale jak na moje to młodszy mu się spodobał, a to mnie gnębił za rozglądanie się za Jisungiem i pomaganie mu.
Rozbawiony całą drogę do domu myślałem o różnych rzeczach, ponieważ ostatnio działo się wiele jednocześnie. Sporo nauki, chór, Jisung i jeszcze rodzice kłócili się, jakbym miał zbyt mało problemów na głowie. Czułem się nieco przytłoczony tym wszystkim.
- Wróciłem. - westchnąłem, gdy zdjąłem buty i ruszyłem do kuchni, by zrobić sobie cappuccino.
- Gdzie byłeś? Nie ma cię całą noc, nie odpisujesz, nie odbierasz! Co ty sobie wyobrażasz? - zawołała moja mama, a ja wywróciłem oczami w myślach.
- Po pierwsze nie krzycz, po drugie jestem dorosły, po trzecie byłem u kolegi. - odparłem beznamiętnie, unosząc brwi.
- Więcej szacunku do matki. - dorzucił swoje trzy grosze mój ojciec, który myślał, że cokolwiek obchodzi mnie jego zdanie.
- Ta, cokolwiek. - wzruszyłem ramionami i złapałem kubek, by wyjść, ale chwycił mnie za nadgarstek i pociągnął, przez co wylałem jedną z niewielu miłości w moim życiu. - No co ty robisz? Rozlałem przez ciebie gorące cappuccino. - wyrwałem rękę ze zdenerwowaniem.
- Jak ty mówisz do własnego ojca? Matka widocznie nie nauczyła cię kultury. - zawołał i odepchnął mnie, na co zacisnąłem zęby zirytowany.
Tym razem przynajmniej mi nie przyłożył w twarz, chociaż tyle. Wziąłem głęboki wdech, by się uspokoić, po czym bez słowa starłem rozlany napój kawowy.
- A gdzie ty niby byłeś co? Własnego syna miałeś gdzieś i wolałeś spędzać czas w pracy i z kumplami. - i tak o to zaczęła się kolejna kłótnia, której nie miałem zamiaru się przysłuchiwać.
Po prostu wyminąłem ich, by móc zamknąć się w pokoju i włożyć do uszu słuchawki, z których zaczęła płynąć głośna muzyka. Do niedawna było naprawdę dobrze, ale coś się zepsuło i nie było dnia bez jakiejś bezsensownej awantury. Zaczynało się od błahostki, a kończyło na wyrzucaniu sobie błędów sprzed lat.
![](https://img.wattpad.com/cover/224176195-288-k489185.jpg)
CZYTASZ
Melody of love | Minsung
FanfictionGdzie Lee Minho postanawia dołączyć do chóru tylko ze względu na uroczego blondyna, który pierwszego dnia szkoły go zaintrygował lub gdzie Han Jisung kocha śpiew, ale jeszcze bardziej kocha, gdy starszy o rok chłopak nie może oderwać od niego oczu...