- 𝟛𝟘 -

4.8K 337 260
                                    


Pov. Jisung

Było mi cholernie ciepło i przyjemnie, gdy spałem wtulony w hyunga, więc nie chciałem wstawać. Wreszcie mogłem spokojnie odpocząć, bo przestały mi przeszkadzać dolegliwości związane z chorobą. Dzięki niemu mogłem się rozluźnić.

Czułem się wyjątkowo dobrze w jego ramionach i marzyłem, by pozostać tam na zawsze. Mógłbym do końca życia wsłuchiwać się w spokojny rytm wybijany przez serce chłopaka, który przy okazji powoli gładził mnie po głowie oraz plecach.

Czym ja sobie zasłużyłem na takiego anioła stróża?

Zamruczałem zadowolony, gdy w półśnie poczułem jego usta na czole. Miałem nadzieję, że to nie była moja wyobraźnia i Minho naprawdę dał mi całusa. Mógłbym potem cieszyć się kolejny tydzień z tej drobnej pieszczoty.

Całkowicie rozbudziłem się dopiero po trzech godzinach i na szczęście cały czas leżałem na kolanach mojego hyunga, który również zasnął, przyciskając mnie do swojego torsu. Byłem mu wdzięczny, że postanowił się mną zaopiekować, napawało mnie to ogromnym szczęściem.

Ciężko było mi się nie cieszyć, skoro chłopak, który mi się podobał zajmował się mną i troszczył się o moje zdrowie. To jasny znak, że zależało mu na mnie w jakimś stopniu i naprawdę nic nie mogło mnie uszczęśliwić tak bardzo, jak uczucie, że jestem dla niego ważny.

No bo, gdybym nie był to po co miałby ze mną siedzieć?

Podniosłem powoli głowę i spojrzałem na buzię chłopaka, uśmiechając się pod nosem lekko. Był naprawdę przystojny i dziwiło mnie, że nie miał nikogo. Chodzący ideał, a singiel. Chociaż może to i lepiej dla mnie, bo pewnie załamałbym się, gdyby sobie kogoś znalazł.

Zamyślony powoli uniosłem dłoń, by ułożyć ją na jego policzku, który zacząłem lekko gładzić. Chciałbym móc to robić, gdy nie spał, ale wtedy by mnie wyśmiał albo byłoby między nami dziwnie zapewne. Nie chciałem go tracić znowu.

-Cieszę się, że jesteś i nade mną czuwasz, Minnie- mruknąłem cicho, mrużąc zmęczony oczy, ponieważ zaczęły mnie lekko piec.

-A ja się cieszę, że pozwalasz mi to robić, Sungie- nagle usłyszałem jego szept, a po chwili poczułem jego dłoń na mojej, przez co zawstydzony schowałem buzię w jego torsie.

-Przepraszam, hyung- pisnąłem, w dalszym ciągu mając dłoń na jego policzku, który starszy teraz wtulał w jej wnętrze.

Gorąco mi...

-Nie masz za co, nie jestem zły. Jak jesteśmy sami albo piszemy, wcale nie musisz mówić na mnie hyung cały czas- zaśmiał się łagodnie, a po moim kręgosłupie przebiegł dreszcz.

-Naprawdę? -wydukałem zdziwiony, że zamierzał pozwolić mi na coś takiego.

-Naprawdę, mały. Odpocząłeś troszkę, hm? -przechylił głowę w bok, patrząc na mnie i sprawdzając mi temperaturę.

-Troszkę i dziękuję, Minho- mruknąłem nieśmiało w strachu, że na mnie nakrzyczy.

-Nie bój się, przecież pozwoliłem ci na to- zachichotał, przez co mój żołądek zrobił fikołka.

Tak bardzo mnie zawstydzał, a przy tym sprawiał, że czułem się, jak w niebie. Kochałem mieć jego uwagę, kochałem otrzymywać od niego komplementy i czułości, a starszy mi ich nie żałował, przez co byłem cały w skowronkach. Czułem się, jak w bajce.

-Hyung, niedługo powinni wrócić moi rodzice- szepnąłem smutno, wczepiając się w niego bardziej.

-To co? Nie przeszkadzają nam przecież- odparł zdziwiony.

-Zostawisz mnie wtedy i wrócisz do siebie- wyjaśniłem przygnębiony.

-Słoneczko, muszę iść do szkoły niestety- westchnął, a ja znowu rozkoszowałem się przyjemnym uczuciem, gdy gładził moje plecy- Przepraszam, Sungie- podniosłem na niego wzrok ze smutnym uśmiechem.

-To nic, musisz być na lekcjach, rozumiem- zrobiłem podkówkę z ust.

Tak, jak przewidziałem po kwadransie byli moi rodzice, z którymi starszy od razu grzecznie się przywitał, a ja zawstydzony ukryłem twarz w poduszce. Widziałem znaczące spojrzenie mojej mamy i wiedziałem, że już po mnie.

-Oh, to ty gotowałeś, Minho? -nagle moja mama wróciła do salonu z szerokim uśmiechem.

-Tak, pomyślałem, że Sungie powinien zjeść coś ciepłego- przyznał nieśmiało- Przepraszam, że tak bardzo rozgościłem się i to bez pytania- pochylił głowę.

-Daj spokój, cieszę się, że zająłeś się Jisungiem. Naprawdę ci dziękuję, dobrze, że cię ma- pomachała ręką z szerokim uśmiechem.

-Cała przyjemność po mojej stronie- zaśmiał się cicho, zerkając na mnie.

-Jak chcesz możesz u nas przenocować- zaproponowała z uśmiechem.

-Niestety nie mogę, muszę przygotować się do szkoły- westchnął przygnębiony, a po chwili wstał- Jutro przyjdę z Felixem, bo musi przynieść ci notatki. Masz leżeć w łóżku i brać lekarstwa, które ci kupiłem, dobrze? Odpoczywaj, mały- uśmiechnął się, czochrając mi włosy.

Chciałem go zatrzymać, ale nim wszystko ogarnąłem, Minho pożegnał się z moimi rodzicami i poszedł do siebie, zostawiając mnie samego na kanapie. Chciałem, żeby wrócił i zajął się mną tak, jak wcześniej.

-Bardzo się o ciebie troszczy, to kochane- szepnęła mama, siadając obok i sprawdzając mi temperaturę termometrem- Ładnie spadła, chyba dobrze na ciebie działa- zaśmiała się.

-Mamo, proszę cię, odpuść- westchnąłem, zwijając się w kłębek.

-Umie gotować, jest troskliwy, miły, kulturalny i przystojny. Czy to nie jest idealny materiał na chłopaka, Jisungie? -ta kobieta naprawdę doprowadzi mnie do szaleństwa.

-Tak...idealny-powtórzyłem cicho, po czym zebrałem się do pokoju, by móc na spokojnie pomyśleć.

Nie mogłem przestać wspominać przyjemnego uczucia, które towarzyszyło mi, gdy chłopak tulił mnie do siebie, powoli mnie gładził i szeptał mi na ucho. Naprawdę się w nim zadurzyłem, a takie gesty wcale nie pomagały mi pozbyć się tego nieodpowiedniego uczucia, wręcz pogłębiały je.

Kochałem, gdy starszy patrzył mi głęboko w oczy z uśmiechem, gdy powoli pieścił mój policzek opuszkami palców i bawił się moimi włosami. Podobało mi się nawet, gdy nazywał mnie małym albo wiewiórcią. Czułem się, jakbym należał do niego i cholernie mi to odpowiadało.

-Co ty ze mną robisz, Minho- szepnąłem z uśmiechem na wspomnienie delikatnego buziaka w czoło.

Wolałbym poczuć jego usta na tych moich, ale nie zamierzałem robić kroku w tym kierunku. Przyjaźniliśmy się i nie mogłem zniszczyć naszej relacji, nieważne jak bardzo marzyłem o pocałunku. Zakochałem się, ale jego przyjaźń mi powinna wystarczyć.

Westchnąłem ciężko i przekręciłem się na brzuch, nie mogąc już zasnąć bez niego. Ile ja bym dał, żeby znowu mnie objął i cicho mówił do mnie, dopóki nie zasnę. Na pewno jego głos pomógłby mi.

A może mógłbym do niego zadzwonić? Ale co jeśli będę mu przeszkadzał?

Bzdury, mówił, że nigdy mu nie przeszkadzam i zawsze mogę śmiało do niego zadzwonić, więc czemu miałem tego nie wykorzystać? Potrzebowałem go, żeby spokojnie zasnąć.

Z determinacją chwyciłem telefon, by spojrzeć na numer telefonu hyunga i po chwili wahania kliknąłem słuchawkę, aby do niego zadzwonić.

Błagam, odbierz...

~~~~
Powiem wam odnośnie następnego rozdziału, że naprawdę sporo się wahałam, ale myślę, że będziecie połowicznie zadowoleni, hehe

Melody of love | MinsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz