- 𝟜𝟝 -

5.1K 327 122
                                    

Ziewnąłem cicho, stojąc przed autobusem, którym mieliśmy jechać na ten cały tygodniowy wyjazd. Nie mogłem się doczekać by spędzić więcej czasu z Jisungiem i przy okazji odpocząć od rodziców.

Zdecydowanie było dla mnie zbyt wcześnie, bo była dopiero szósta rano, a ja musiałem wstać o piątej, by zdążyć się przygotować. Przez to wszystko wręcz zasypiałem na stojąco w oczekiwaniu na Jisunga oraz dwójkę naszych przyjaciół, którzy ostatnio wyjątkowo intensywnie ze sobą randkowali. Changbin nie miał praktycznie dla mnie czasu, ale nie miałem mu tego za złe.

Z trudem uchyliłem powieki, gdy poczułem, jak ktoś wtula się w mój bok i od razu przytuliłem do siebie moją małą wiewiórkę, która tylko delikatnie zachichotała.

- Spałeś ty w ogóle? - mruknął cicho, zerkając mi w oczy.

- Spałem, ale zbyt krótko. - westchnąłem sennie i szczelnie go objąłem ramionami, by zrobić z nim noski-noski.

- Przylepy. - skomentował Changbin, który po chwili zjawił się razem z Felixem.

- I kto to mówi. - uniosłem brew, widząc, że trzymają się za ręce.

Mimo wszystko, uśmiechnąłem się i normalnie z nimi przywitałem, bo jednak miałem dobry humor. Nieważne, że troszkę marzłem na zewnątrz. Długo o tym nie myślałem, bo musiałem zająć się Sungiem, który już cały drżał.

- Musisz się cieplej ubierać. - westchnąłem, poprawiając mu szalik i zakładając mu swoje rękawiczki z uśmiechem.

- A co z tobą? - spytał niepewnie, spoglądając w moje oczy.

- Nic mi nie będzie. - zapewniłem, po czym schowałem jedną dłoń do kieszeni, by ją ochronić przed chłodem.

Od dwóch tygodni czekałem na ten dzień, a gdy już przyszedł, okazał się być cholernie zimny i wietrzny. Bądź co bądź nie było to już lato, a początek zimy. Nic tylko czekać aż zacznie padać śnieg.

- Wsiadajcie! - krzyknął mój wychowawca, a my zaczęliśmy wsiadać do autobusu, by zajmować sobie miejsca w ciepłym pojeździe.

Udało nam się usiąść w miarę blisko, bo Changbin i Felix byli dosłownie za nami, chichrając się pod nosem z czegoś. Wolałem w to nie wnikać, więc postanowiłem skupić się na młodszym, który nie przestawał drżeć. Martwiłem się, że jeszcze złapie jakieś choróbsko.

- Chodź tu. - szepnąłem, przysuwając się i oplatając go ramionami, by choć troszkę ogrzać chłopaka.

- Dziękuję. - wymruczał z lekkim uśmiechem i mocniej wtulił się we mnie.

Ruszyliśmy dopiero, gdy nauczyciele trzy razy sprawdzili listę obecności, a kierowca uporał się z pakowaniem naszych bagaży. Podobno mieliśmy jechać kilka godzin, więc musieliśmy uzbroić się w cierpliwość.

Changbin i Felix postanowili obejrzeć razem jakiś film, podczas gdy inni słuchali muzyki, spali bądź rozmawiali o tym kto z kim będzie w pokoju. Niekoniecznie mnie to interesowało, więc wlepiłem spojrzenie w blondyna, który próbował wtopić się w mój bok. On był o wiele ciekawszy.

- Dalej ci zimno? - mruknąłem, przeczesując jego włosy.

- Trochę. - westchnął zrezygnowany, a ja wyjąłem z plecaka koc.

- Zdejmij kurtkę, bo będzie ci niewygodnie. - szepnąłem i sam to zrobiłem, po czym okryłem nas ciepłym materiałem.

- Pomyślałeś nawet by zabrać koc. - zaśmiał się cicho, układając głowę na moim torsie.

- Spodziewałem się, że będzie ci zimno. - przyznałem cicho i dałem mu całusa w czubek głowy. - Jesteś senny? - zachichotałem, bo jego oczka się zamykały.

- Może troszkę. - ziewnął, a ja bez wahania wciągnąłem go na swoje kolana, na co pisnął cicho zaskoczony.

- Zdrzemnij się. - uśmiechnąłem się i patrzyłem, jak układa się na mnie wygodnie z rumieńcami.

- Dziękuję, Min. - cmoknął mnie w usta nieśmiało.

- Nie masz za co, skarbie. - spojrzałem na niego z miłością i tuliłem go, poprawiając koc, by nie było mu zimno.

Sam byłem niewyspany, ale postanowiłem czuwać dopóki nie byłem pewny, że młodszy spokojnie zasnął na moich kolanach. Nie przejmowałem się spojrzeniami innych, nawet jeśli były pełne zachwytu.

- Uroczo. - zaśmiał się Felix, który wystawił głowę zza fotela, by zerknąć do nas, a ja od razu pokazałem mu, że ma być cicho. - Sorka. - szepnął z szerokim uśmiechem i wrócił do Bina.

Nie wiedziałem co ze sobą zrobić, ale przez ciepło i bliskość młodszego moje oczy również zaczęły się zamykać. Obaj byliśmy przy sobie spokojniejsi i zaśnięcie było kwestią czasu, zwłaszcza gdy nie dosypialiśmy. Zresztą to wcale nie był pierwszy raz.

Owinąłem młodszego szczelnie ramionami, by był bezpieczny i pogrążyłem się we śnie. Nawet nie zwracałem uwagi na Felixa, który robił nam w tym czasie zdjęcia i przeżywał to, jak uroczo razem wyglądaliśmy. Obiecałem sobie jedynie, że poproszę młodszego, by mi je wysłał.

Zadowolony schowałem nos w mięciutkich włosach mojej miłości i wdychałem słodki zapach czekolady, czując, jak po moim cieple rozchodzi się przyjemne ciepło. Kochałem, gdy był tak blisko i mogłem cieszyć się jego ciepłem.

Udało nam się przespać całą drogę, ale to ja wstałem pierwszy pół godziny przed dotarciem do celu. Nie miałem serca go budzić, więc zrobiłem to, gdy zostaliśmy sami w autobusie.

- Jiji... - szepnąłem łagodnie i pochyliłem się, by złożyć czuły pocałunek na jego różanych ustach, które lekko rozchyliły się podczas snu. - Wstawaj, skarbie. - uśmiechnąłem się, by ponowić pieszczotę aż wreszcie poczułem, że ją odwzajemnia.

- Już jesteśmy? - ziewnął i zaczął przecierać oczka.

- Tak, chodźmy. - delikatnie z nim wstałem, żeby pomóc mu ubrać kurtkę, którą zasunąłem mu pod brodę.

Nie chciałem, by zmarzł, więc zająłem się też dokładnym oplataniem szalika wokół jego szyi. Chłopak cały czas wpatrywał się we mnie z lekkim rumieńcami oraz cieniem uśmiechu na twarzy, który zaraz mi się udzielił.

- Jesteś kochany. - szepnął zawstydzony.

- Po prostu troszczę się o mojego skarba. - odszepnąłem i cmoknąłem go w nosek, by spakować koc i wyjść na zewnątrz.

Musieliśmy przejść kawałek, aby dotrzeć do ośrodka, w którym mieliśmy mieszkać przez kolejny tydzień. Wszyscy po drodze zdążyli zmarznąć i chyba opuściły nas dobre humory przez nieprzyjemny chłód. Przecież mogliśmy podjechać do tego ośrodka.

Na miejscu wszyscy od razu otoczyli grzejniki, marudząc pod nosem i rzucając obrażone spojrzenia nauczycielom, którzy zdawali się być aż nazbyt szczęśliwi. Może takie były ich intencje i chcieli się zemścić za to, że się nie uczymy?

- Rozdzielimy was sami, pokoje są dwuosobowe. - poinformowała kobieta z szerokim uśmiechem, co wywołało oburzenie nastolatków.

Każdy miał plany, jednak nauczyciele je zniszczyli. Zawsze było lepiej wybrać współlokatora osobiście, a nie mieć go narzuconego z góry. Niestety nie mogliśmy zrobić wiele.

- Changbin i Minho, mieszkacie w pokoju 23. - powiedział po chwili mój wychowawca, podając nam kluczyki, które wziął z recepcji.

Nie poszedłem jednak od razu do pokoju, ponieważ chciałem wiedzieć z kim i gdzie będzie ten czas spędzał mój promyczek. Czułem lekką zazdrość i stresowałem się, ale widocznie niepotrzebnie, bo przydzielili mu Felixa. Na całe szczęście.

- Hyung, mamy pokoje na przeciwko siebie! - zawołał uradowany blondyn i przytulił się do mnie.

- Cieszę się, Sungie. - objąłem go mocno, jednak zaraz ruszyliśmy się rozpakować.

Cały czas czułem żal, że nie mogłem dzielić pokoju z moim chłopakiem. Miałem już kilka pomysłów na spędzanie wspólnych wieczorów. Oglądanie razem filmów, ciche wyznania i pocałunki. Miało być tak pięknie, a wszystko szlag trafił.

Melody of love | MinsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz