- 𝟝𝟛 -

4.5K 313 256
                                    

Minęły równe dwa tygodnie od wycieczki, a ja co jakiś czas dalej chichotałem z pamiętnej próby podrywania mnie przez Jisunga. Miałem zamiar mu to wypominać do końca życia, o ile będę miał możliwość.

Mimo wszystko, nie podzieliłem się tym z Felixem i Changbinem, ponieważ chciałem, żeby zostało to pomiędzy nami. Ci idioci i tak znajdowali co chwilę nowe powody, by się z nas podśmiewywać, więc nie miałem zamiaru dawać im kolejnych.

Pożegnałem się z przyjaciółmi z uśmiechem i cmoknąłem przelotnie Jisunga w usta, by ruszyć do domu.

Wielkimi krokami zbliżał się Sylwester, który planowałem spędzić z tą trójką oraz same święta, podczas których zamierzałem zrobić coś, co musiałem dobrze obmyślić. Nie chciałem się zbłaźnić przed młodszym, mimo że byliśmy razem już prawie dwa miesiące.

Ano właśnie, prawie osiem tygodni, a ja dalej nie powiedziałem mu dwóch najważniejszych słów. Chciałem, by wiedział, że nie są one rzucane na wiatr i naprawdę go kocham, więc nie mogłem tak po prostu od razu tego powiedzieć.

Zjadłem w ciszy obiad, kompletnie ignorując moich rodziców i poszedłem do pokoju, by walnąć się na łóżku.

Rozmowę kwalifikacyjną miałem dopiero po nowym roku, więc niecierpliwiłem się cholernie. Chciałem, żeby mi się udało, bo wtedy mógłbym się wyprowadzić, nawet jeśli ceną byłby mój wolny czas, który będę musiał poświęcić na pracę.

Wszystko było lepsze niż codzienne awantury rodziców i złośliwe zaczepki ojca, który na każdym kroku wypominał mi, że jestem pedałkiem. Tak, jakby to była jego sprawa. Co mu do tego?

Zirytowany przewróciłem się na bok i spojrzał na kalendarz na ścianie, który wskazywał, że do Sylwestra pozostało tylko dziewięć dni. Nie martwiłem się o wigilię, bo rodzice Hana zaprosili mnie do siebie, wiedząc zapewne od Jisunga, co się działo u mnie w domu. A ja? Nie miałem nic przeciwko.

Uśmiechnąłem się mimowolnie pod nosem, bo już miałem przygotowany prezent dla młodszego i miałem nadzieję, że się ucieszy. Ostatecznie wydałem na to sporo pieniędzy i pieczętowało to poniekąd nasz związek.

Długo zastanawiałem się co powinienem mu kupić, jednak z pomocą przyszły gejowskie dramy, które zacząłem oglądać po nocach z zafascynowaniem. Skądś musiałem się uczyć.

- Na pewno mu się spodoba. - pocieszał mnie Changbin, gdy pewnego dnia zaprosiłem go do siebie, by pokazać mu prezent dla Jisunga. - Będzie zachwycony, stary. - westchnął i uśmiechnął się pokrzepiająco.

Miałem nadzieję, że Seo miał rację, bo nie byłem dobry w robieniu prezentów innym, ale chciałem się postarać dla Jisunga. Dla niego byłem w stanie zrobić praktycznie wszystko i nawet nie wahałem się.

- Kocham cię, Jisungie- westchnąłem, patrząc na nasze wspólne zdjęcie, które miałem ustawione na tapecie smartfona.

Gdybym tylko mógł, cały pokój powyklejałbym naszymi zdjęciami, ponieważ mieliśmy ich naprawdę dużo i wszystkie w moim mniemaniu były piękne. Mógłbym bez końca patrzeć na jego pyzate policzki, błyszczące oczka, uroczy nosek i kuszące usta, którym nie potrafiłem się oprzeć. Poza tym dochodziły do tego jego rozkoszne pieprzyki.

Zdecydowanie przepadłem i straciłem dla Hana głowę, każdego dnia zakochując się w nim coraz bardziej, bez opamiętania. Nie wyobrażałem sobie siebie samego bez niższego blondyna obok. Czułem, że bez niego nie byłoby mnie. Nie chciałem go nigdy tracić i byłem kurewsko pewny, że chcę go mieć dla siebie na zawsze.

Niektórzy mogli twierdzić, że to tylko szczeniacka miłość, ale ja swoje wiedziałem i byłem pewny, że chcę spędzić z Sungiem resztę życia. Nie obchodziło mnie zdanie innych, dopóki miałem młodszego przy sobie i miałem nadzieję, że i on nigdy ode mnie nie odejdzie. Zwariowałbym.

Gdy tak o tym wszystkim myślałem, postanowiłem, że pójdę w tym momencie do niego. Nie obchodziła mnie godzina ani to, że już widzieliśmy się tego dnia. Musiałem go znowu przytulić i nic ani nikt nie mógł mnie powstrzymać.

Z uśmiechem na ustach ubrałem buty, kurtkę oraz szalik, by wyskoczyć z domu i iść do młodszego. Może nie było to blisko, a po drodze moje dłonie niemiłosiernie marzły, ale nie przejmowałem się tym, gdy w moich myślach królował Jisung.

Przemarznięty zapukałem do drzwi, uśmiechając się jeszcze szerzej w oczekiwaniu. Miałem cichą nadzieję, że młodszy jest sam w domu, ale byłem przygotowany na to, że otworzy mi jego mama bądź ojciec.

O dziwo nie stało się tak, bo w drzwiach pojawił się Sungie w mojej bluzie, dresach i ciepłych kapciach-kotkach. Jak zwykle jego blond kosmyki były roztrzepane, ale dodawało mu to tylko uroku. Był przepiękny w każdej odsłonie.

- Są twoi rodzice? - spytałem od razu, zanim młodszy zdołał cokolwiek powiedzieć.

- Nie, a czemu pytasz? - zdziwiony przechylił głowę, a ja delikatnie popchnąłem go do środka, by zdjąć z siebie kurtkę i buty. - Minho...? - zaczął niepewnie, ale nie pozwoliłem mu dokończyć.

Zamknąłem drzwi, chwyciłem delikatnie jego dłoń, by go pociągnąć i ustawić tak, że opierał się plecami o ścianę, a sam ułożyłem ręce po obu stronach jego głowy. Nie miałem ochoty rozmawiać, za to na mojej twarzy gościł uspokajający uśmiech, by Sungie się nie stresował.

W następnej chwili przylgnąłem do jego ust, całując je czule z nutą tęsknoty, a przecież widzieliśmy się kilka godzin wcześniej. Nie miało to jednak znaczenia, bo tęskniłem za nim już po kwadransie. Nie mogłem bez niego normalnie funkcjonować i to był fakt.

Jisung westchnął rozanielony i zawiesił ramiona na mojej szyi, od razu odpowiadając na delikatną pieszczotę, którą go obdarzyłem. Był taki drobny, uroczy i niewinny we wszystkim co robił, że czułem, że się topię przy nim. Nie miałem nawet ochoty przeklinać, gdy był w pobliżu.

Przysunąłem się bliżej i nieco pogłębiłem pocałunek, powoli gładząc jego talię jedną ręką, a po chwili mogłem słuchać jego cichego pomrukiwania, gdy moje palce wślizgnęły się pod jego bluzę.

Mimo to, zawsze wszystko co robiliśmy było wypełnione czułością i niewinnością, bo żaden z nas nie bardzo przejmował się pożądaniem. Obaj woleliśmy się skupić na słodkim uczuciu, które nas łączyło. Potrzebowaliśmy bliskości, ciepła drugiej osoby, a zaspokajanie innych mniej moralnych potrzeb schodziło na ostatni plan.

To jeszcze nie był ten etap w związku i obaj doskonale wiedzieliśmy, że przyjdzie również na niego czas. Nie spieszyło nam się. Woleliśmy się rozkoszować niewinnym dotykiem i delikatnymi muśnięciami przepełnionymi czystą miłością.

Melody of love | MinsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz