- 𝟝𝟘 -

4.6K 320 254
                                    

Z zastanowieniem wpatrywałem się fotel przede mną, gdy Jisung przeglądał swoje social media. Mieliśmy jechać dzisiaj do teatru, więc teraz siedzieliśmy w autobusie, nie wiedząc, co mielibyśmy robić podczas drogi.

Zagłębiałem się coraz bardziej w swoich myślach, w których jak zwykle pojawiał się Sungie. Nie mogłem przestać o nim myśleć, nawet gdy był tuż obok. Cały czas zachwycałem się jego ciepłem, słodkim zapachem oraz uroczymi minkami, które robił do telefonu. Czasem chichotał cicho, co roztapiało moje i tak już miękkie serce.

Jak miałem nie kochać takiego aniołka?

A właśnie, nawet nie powiedziałem mu ani razu, że go kocham, co dotarło do mnie dopiero w tamtym momencie. Musiałem to zmienić, jednak nie chciałem mówić mu tego po prostu w autobusie. Nie było to wystarczająco romantyczne miejsce ani moment.

Zerknąłem na niego kątem oka, a on, wyczuwając mój wzrok, uniósł buźkę z szerokim uśmiechem. Cały czas się rumienił, ale ja uważałem to za cholernie urocze i cieszyłem się, że tak reagował na naszą bliskość.

- Wszystko okay? - zamruczał cicho i bardziej obrócił się w moją stronę.

- Tak, Sungie. - zapewniłem łagodnie, dając mu całusa w nosek, który uroczo zmarszczył. - Jesteś rozkoszny. - westchnąłem.

- A ty niemożliwy. - fuknął zawstydzony.

Zaśmiałem się cicho i zacząłem go dźgać w bok, na co młodszy reagował piskami oraz śmiechem. Chciałem się z nim troszkę podroczyć, więc postanowiłem go też trochę połaskotać, a Jisungie zaczął się rzucać na boki.

- Minho, jesteśmy w autobusie, nie dręcz go! - zaśmiał się Changbin.

- Ja go łaskoczę, a nie dręczę, nie słyszysz? - zawołałem oburzony, bo śmiech Hana rozchodził się po całym autobusie.

- Wszyscy słyszymy i to wyraźnie. - nagle koło nas pojawiła się nauczycielka z uśmiechem. - Chłopcy, ciszej troszkę. - zaśmiała się.

- Przepraszamy. - od razu zabrałem dłonie i schyliłem głowę skruszony, a kobieta wróciła na swoje miejsce.

- Nienawidzę cię. - wykrztusił Jisung, próbując unormować oddech.

- Jesteś pewny? - szepnąłem i przysunąłem się niebezpiecznie blisko.

- Tak. - burknął, po czym złapał mnie za bluzę i przyciągnął, by wpić się w moje usta.

- Ale ty się odważny zrobiłeś. - zauważyłem rozbawiony, jednak jego twarz od razu stała się czerwona. - A jednak nie. - zaśmiałem się łagodnie, tuląc go.

- Cicho bądź. - mruknął obrażony, a ja resztę drogi powoli masowałem jego bok z uśmiechem.

Wiedziałem, że młodszy kocha wszystkie pieszczoty, więc nie szczędziłem mu ich, by cieszył się nimi nieustannie. Jego uśmiech był najcenniejszą rzeczą na świecie i chciałem go widzieć cały czas. Po jakimś czasie delikatnie wsunąłem dłoń pod ubranie chłopaka, by pogładzić jego skórę.

- Hyung... - wydukał zawstydzony i wystraszony jednocześnie.

- Spokojnie, tylko cię głaszczę. - mruknąłem uspokajająco, wyczuwając, że na jego ciele pojawiła się gęsia skórka, a on co chwilę drgał przez mój dotyk.

Nie miałem nic złego na myśli, po prostu chciałem go głaskać dalej, więc kontynuowałem delikatne muskanie gorącej skóry młodszego. Była tak aksamitna i miękka w dotyku, że aż zmrużyłem oczy, czerpiąc z tego może nawet więcej przyjemności niż sam Jisung.

Nastolatek dosyć długo był spięty, jednak udało mu się rozluźnić, więc cicho pomrukiwał, wtulając policzek w moje ramię. Myślałem, że nie może być słodszy, a jednak znowu mnie zadziwił.

Niestety w końcu dojechaliśmy na miejsce, więc wszyscy założyliśmy kurtki i wyszliśmy z autobusu, by przejść do teatru. Cały ten czas trzymałem delikatną dłoń Sunga, żeby go czasem nie zgubić.

Udało się nam nawet razem usiąść, a obok nas miejsca zajęli Felix i Changbin, którzy również byli w swoim świecie i rozmawiali o czymś, czasem śmiejąc się.

Pasują do siebie.

Spojrzałem na blondyna, który zaciekawiony wlepiał spojrzenie w scenę i uśmiechnąłem się, by iść w jego ślady. Tym razem spokojnie oglądaliśmy przedstawienie, trzymając się za ręce. Gdy byliśmy razem byliśmy okropnymi pieszczochami i nie odrywaliśmy się od siebie, co nie znaczyło, że nie potrafiliśmy.

Ten jeden raz faktycznie pokazaliśmy, że umiemy skupić się na czymś innym, a nie tylko na sobie. Mimo wszystko, cały spektakl powoli gładziłem wierzch jego dłoni kciukiem, nie chcąc do końca rezygnować z wszystkich czułości.

Wiedziałem, że odbijemy sobie wszystko w pokoju, zapewne leżąc i tuląc się całą noc, więc byłem kompletnie spokojny o to. Chyba nawet nie dało się inaczej, skoro mieliśmy przez ten czas mieszkać razem.

- Padam na nos. - westchnął młodszy w pokoju, gdy już się przebraliśmy, a ja objąłem go delikatnie, jak najcenniejszy skarb, którym dla mnie był.

- Odpocznij. - uśmiechnąłem się lekko i podprowadziłem go do jego łóżka, by się położył.

- A ty? - spytał niepewnie, gdy przykrywałem go dokładnie kołdrą.

- Będę cały czas obok, spokojnie. Znajdę sobie jakieś zajęcie. - uspokoiłem go, gładząc go po głowie.

- Dziękuję. - ziewnął, po czym zaczął przysypiać.

- Od tego mnie masz, aniołku. - westchnąłem rozczulony.

Po dłuższej chwili postanowiłem posłuchać muzyki na słuchawkach, jednak dosyć szybko znudziło mi się to zajęcie. Wolałem oglądać śpiącego chłopaka, który zaciskał piąstki na kołdrze i mruczał niezrozumiałe rzeczy przez sen. Był taki słodki, kiedy spał.

Uśmiechnąłem się pod nosem, siedząc na swoim łóżku i spoglądając w jego kierunku cały czas. Zrobienie mu zdjęcia wydawało mi się być obowiązkiem, więc po chwili po pokoju rozszedł się cichy dźwięk aparatu. Powinienem go wyciszyć, ale na szczęście młodszy się nie obudził.

Zastanawiałem się kiedy i jak powiem mu, że go kocham, ale nic romantycznego mi nie przychodziło do głowy. Nie byłem romantykiem, więc takie rzeczy sprawiały mi pewną trudność, ale dla niego chciałem się postarać, bo na to zasługiwał.

Nagle chłopak niespokojnie się poruszył i nawet wystraszyłem się, że może jednak się obudził, ale stety niestety tak się nie stało. Niedługo potem zaczął już cały czas się rzucać na boki, a jego oddech stał się urywany, więc zmartwiony przeniosłem się na jego łóżko.

-Moje biedactwo- westchnąłem, wchodząc pod kołdrę, by wtulić go w siebie- Ćś, jestem tu, Sungie. Jesteś bezpieczny, nie pozwolę cię skrzywdzić- mruknąłem i wtuliłem jego plecy w mój tors, by czule całować go po karku.

Miałem nadzieję, że to uspokoi chłopaka, który widocznie walczył z koszmarami nocnymi. Nie chciałem, żeby się męczył, nie wyspałby się w ten sposób. Mocniej oplotłem go ramionami, by czuł, że jestem obok i po dłuższej chwili zaczął się uspokajać.

-Już dobrze, spokojnie- szepnąłem uspokajająco do śpiącego blondyna, który tylko zamruczał i wcisnął się w moje ciało bardziej, szukając bliskości, którą chętnie mu dawałem.

Jak mógłbym mu jej odmówić?

Melody of love | MinsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz