Schyliłem się, żeby zawiązać sznurówki butów, by móc iść spotkać się z Jisungiem, ale coś nie dawało mi spokoju. Zdawało mi się, że czułem czyjąś obecność za sobą, dodatkowo ten ktoś wpatrywał się we mnie intensywnie.
Bez zastanowienia wstałem i obróciłem się, przez co moje spojrzenie skrzyżowało się z tym należącym do mojego ojca. Widziałem, że był zły, ale naprawdę nie miałem ochoty użerać się z nim akurat teraz, gdy byłem umówiony.
- Gdzie idziesz? - spytał ze zdenerwowaniem.
- Spotkać się z Sungiem. - burknąłem pod nosem, patrząc na niego pytająco.
- To ten twój przyjaciel? - wydawał się być dziwnie opanowany, mimo wszystko.
- Tak. - odparłem po chwili.
- Nigdzie nie idziesz. Nie będziesz się spotykał z żadnym chłopakiem. - powiedział, po czym zamknął drzwi na klucz i zabrał go ze sobą.
- Nie masz prawa mi mówić co mam robić i z kim się spotykać. - krzyknąłem za nim.
- Właśnie, że mam i nie pozwolę, by mój syn się pieprzył z innym pedałem po krzakach. - ryknął czerwony, na co miałem ochotę się na niego po prostu rzucić.
- Nie waż się tak mówić o nim! Nie masz prawa! - powoli podszedłem do niego, patrząc mu morderczo w oczy.
- Mówię prawdę. Pewnie też jest pedałkiem, prawda? Inaczej nie spędzalibyście tyle czasu, a teraz won do pokoju. - zaśmiał się kpiąco, a ja chwyciłem go za kołnierz koszuli.
- Jeszcze raz go obrazisz, to nie ręczę za siebie. - szepnąłem ostrzegawczo, po czym puściłem go i oszedłem do pokoju.
Czy on myślał, że ja się poddam i naprawdę zostanę w domu, bo zamknął mi drzwi? On chyba nigdy nie był nastolatkiem i filmów nie oglądał.
Bez wahania otworzyłem okno i zerknąłem w dół, czując, jak przyspiesza mi serce. Miałem lęk wysokości i pierwsze piętro było już dla mnie na wystarczająco stresującej wysokości. Mimo wszystko, musiałem to zrobić, by móc zobaczyć się z Jisungiem.
- Dla ciebie wszystko. - westchnąłem, po czym upewniłem się, że mam wszystko i przerzuciłem nogi przez parapet, by skoczyć w dół.
O dziwo nie zginąłem i nic sobie nie połamałem, więc ostatecznie byłem z siebie zadowolony. Od razu moje nogi poniosły mnie do parku, gdzie miałem się spotkać z młodszym, który już tam na mnie czekał.
- Przepraszam za spóźnienie, ojciec myślał, że mnie zamknie w domu. - westchnąłem, siadając obok i obejmując młodszego ramieniem.
- Nie szkodzi, nie czekałem długo! Czemu jesteś taki wystraszony? - obrócił się do mnie przodem i zmartwiony badał mnie spojrzeniem.
- Musiałem wyskakiwać oknem. - przyznałem cicho nieco zażenowany.
- Nic ci nie jest? Głupku! Mogłeś napisać, że się nie spotkamy i bym zrozumiał! - zawołał oburzony, a ja uciszyłem go delikatnym pocałunkiem.
- Nic mi nie jest, chciałem się z tobą zobaczyć, nie przejmuj się. -szepnąłem, odrywając się od jego ust dosyć niechętnie.
Chłopak zawstydzony opuścił wzrok, ale widziałem, jak szeroko się uśmiecha po krótkim pocałunku. Nie dowierzałem, że mamy to już za sobą i właściwie jesteśmy parą. Wydawało się to być tak bardzo nierealne.
- Przejdziemy się? - zaproponowałem pogodnie, rozglądając się dookoła.
- Jasne. - zaśmiał się i wstał, co zrobiłem tuż po nim.
- No to chodź. - splotłem delikatnie nasze palce, przez co mocniej zabiło mi serce.
Han Jisung był mój i tylko mój, nikt nie mógł mi go odebrać. Czułem się po prostu cholernie szczęśliwy i nie chciałem nigdy puszczać jego ciepłej, drobnej dłoni, która również zacisnęła się na mojej.
Tak wygląda miłość?
Z uśmiechem ruszyłem przed siebie, rozmawiając z Sungiem o kompletnych głupotach, by nie psuć sobie nastroju jakimiś nieprzyjemnymi tematami. Dawno nie czułem się tak dobrze, więc uśmiech nie znikał z mojej twarzy.
- Muszę ci się do czegoś przyznać, Minho. - wydukał nagle zawstydzony, a ja zatrzymałem się, gładząc jego dłoń kciukiem.
- O co chodzi, mały? - spytałem łagodnie.
- Znałem drogę do sali, ale chciałem do ciebie zagadać. - mruknął, rumieniąc się mocno.
A mi chwilę zajęło zanim skojarzyłem fakty.
- Jejku, Sungie! - zaśmiałem się i zamknąłem młodszego w swoich ramionach z szerokim uśmiechem. - To urocze. - wymruczałem.
- Tak myślisz? - szepnął w mój tors niepewnie.
- Tak, to jest cholernie urocze, jak cały ty. - potwierdziłem bez chwili wahania.
- Dziękuję. - wreszcie znowu radośnie się uśmiechnął, co spowodowało wybuch fajerwerków w moim ciele.
- Lubisz koty, prawda? - spytałem nagle.
- Tak, a co? - mruknął zdziwiony, ale nie odpowiedziałem mu, a pociągnąłem go w tylko mi znanym kierunku.
Nie było ciepło, a chodzić cały czas po parku też mi się nie uśmiechało. Postanowiłem, że zabiorę chłopaka do kawiarni, ale to nie mógł być zwykły lokal. Nie wiedziałem, jak na to zareaguje, ale liczyłem, że spodoba mu się.
Wciągnąłem go do budynku, gdzie panie od razu zdezynfekowały nam ręce, przedstawiły krótko regulamin i dopiero wtedy wpuściły nas na sale, gdzie było mnóstwo kotów. Były dosłownie wszędzie. Jedne spały, inne jadły, a jeszcze inne chodziły sobie spokojnie bądź leżały, leniwie machając ogonami.
- Jak ci się podoba? - zaśmiałem się, gdy usiedliśmy na jednej z wolnych kanap, i zaraz do nas podeszło kilka kociaków, które od razu zaczęliśmy głaskać.
- Boże, tu jest cudownie! Nie wyjdę stąd nigdy. - pisnął zachwycony, gdy na jego kolana wdrapał się biały kotek, by jego również pogłaskać.
- Miałem nadzieję, że ci się spodoba. Będziesz chciał gorącą czekoladę ze śmietaną i piankami plus sernik, prawda? - spytałem z uśmiechem, obserwując go.
- Skąd wiedziałeś? - zdziwiony uniósł brwi.
- Znam cię, Sungie. - odparłem ze śmiechem i sam wziąłem sobie karmelowe cappuccino i to samo ciasto. Polubiłem je przez niego.
Jak widać kocia kawiarnia okazała się idealnym miejscem na randkę, bo młodszy cały czas szeroko się uśmiechał i nawet ułożył głowę na moim ramieniu, wzdychając szczęśliwy. Podobało mu się, a niczego więcej nie potrzebowałem do szczęścia.
- Dziękuję. - szepnął cicho.
- Nie, to ja dziękuję, że sprawiasz, że jestem szczęśliwy. - odszepnąłem, czule całując go w skroń.
![](https://img.wattpad.com/cover/224176195-288-k489185.jpg)
CZYTASZ
Melody of love | Minsung
FanfictionGdzie Lee Minho postanawia dołączyć do chóru tylko ze względu na uroczego blondyna, który pierwszego dnia szkoły go zaintrygował lub gdzie Han Jisung kocha śpiew, ale jeszcze bardziej kocha, gdy starszy o rok chłopak nie może oderwać od niego oczu...