- 𝟟𝟞 -

3.2K 252 22
                                    

Pov. Felix

Zadowolony odłożyłem gitarę do rogu i usiadłem na łóżku mojego chłopaka, który od razu mnie przytulił mocno. Dzisiaj był wyjątkową przylepą, ale szczerze to pasowało mi to, więc nie marudziłem.

- Byłeś cudowny Lixie. - wyszeptał nagle, przez co zarumieniłem się. - Tak pięknie wyglądałeś. - westchnął.

- A nie wyglądam tak codziennie? - zaśmiałem się cicho, chowając nos w jego szyi z uśmiechem.

- Wyglądasz przepięknie codziennie, ale dzisiaj na scenie... Nawet nie umiem tego opisać. - szepnął oburzony.

- Cieszę się, że ci się tak podobam. - zamknąłem powoli oczy.

Kochałem spędzać z nim czas, nawet jeśli siedzieliśmy w ciszy i tuliliśmy się. Nieważne co robiliśmy, najważniejsze, że starszy był obok mnie i ja nie potrzebowałem niczego więcej do szczęścia.

Czas płynął bardzo powoli, gdy byłem w jego ramionach, co uznawałem za fart. Mogłem w pełni skupić się na przyjemnym uczuciu i wsłuchiwać się w ciche uderzenia jego serca, które przyspieszało lekko przez naszą bliskość.

Changbin nigdy tego specjalnie nie okazywał i właściwie nawet krył się z tym, ale nie mógł mnie oszukać. Doskonale wiedziałem, że był wstydziochem, mimo że nigdy nie rumienił się. Czułem to, gdy jego oddech i serce przyspieszały. Widziałem to w jego oczach, który lekko pobłyskiwały.

Słyszałem to nawet w jego głosie, mimo że wcale nie jąkał się ani nie był drżący. Nie musiał. Poznałem jego serce, zachowania oraz reakcje na tyle dobrze, że wiedziałem to wszystko. Znałem go.

- Kocham cię Binnie. - westchnąłem pod nosem i lekko przesuwałem nosem po jego szyi.

- Nie bardziej niż ja ciebie. - odszepnął, przeczesując moje włosy.

- Nie chciałbym się z tobą rozstawać. - mruknąłem smutno.

- I nie będziesz musiał. Nie mam zamiaru cię zostawić i nie dam ci odejść, zbyt wiele dla mnie znaczysz. - pstryknął mnie w nos, na co oburzyłem się. - Jesteś słodki, gdy go tak uroczo marszczysz. - zaśmiał się, ja uniosłem brwi.

- Jestem słodki, gdy marszczę nos? - powtórzyłem.

- I to bardzo. - przytaknął, sprawiając, że zarumieniłem się. - Mówiłem ci, że kocham twoje piegi? - chyba postanowił mnie tego dnia pomęczyć.

- Hm... Nie. - odparłem po chwili namysłu.

- Więc wiedz, że je kocham, są przepiękne i pasują ci. Kocham całego ciebie, bez żadnych wyjątków. - wyszeptał, po czym zaczął mnie całować, co natychmiastowo odwzajemniłem.

- Rzadko mówisz mi takie rzeczy. - zauważyłem, gdy oderwaliśmy się od siebie.

Nie żebym narzekał. Nie potrzebowałem słuchać tysiąca komplementów codziennie i o wiele bardziej ceniłem je, gdy mówił je raz na jakiś czas, ale były szczere. Po prostu dziwiło mnie jego zachowanie.

- Wybacz, powinienem ci dawać więcej miłości. - westchnął.

- Dajesz mi jej tyle, ile potrzebuję hyung. Kocham ciebie i to jaki jesteś, nie musisz się do niczego zmuszać. - uśmiechnąłem się do niego promiennie, jednak znowu zamknął mi usta pocałunkiem, który trwał teraz o wiele dłużej.

Nie wiedziałem co go akurat napadło, ale podobało mi się to. Wtuliłem się w jego ramiona, odpowiadając na pieszczotę, od której się uzależniłem. Nie zauważyłem, gdy zmienił naszą pozycję, ale zadowolony gładziłem jego tors, gdy on pieścił mój policzek.

- Kocham cię, jak wariat. - sapnął z najpiękniejszym uśmiechem, jaki kiedykolwiek widziałem.

- Ze wzajemnością wariacie. - puściłem mu oczko ze śmiechem i wpatrywaliśmy się sobie w oczy szczęśliwi.

Melody of love | MinsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz