Najedzeni leżeliśmy już po obiedzie i oglądaliśmy jakąś bajkę, na której żaden z nas nie potrafił się skupić. Nie była ona jakoś bardzo interesująca, więc nasze myśli odlatywały gdzieś daleko w chmury.
Ja w tym czasie powoli gładziłem dłoń Sunga, na której dumnie błyskał pierścionek z moim imieniem. Byłem zadowolony, że przyjął ten prezent i faktycznie spodobał się mu, bo starałem się. Nie był to oczywiście ostatni pierścionek, jaki zamierzałem mu podarować, jednak na ten drugi było jeszcze za wcześnie.
Uśmiechnąłem się pod nosem przez wizję spędzenia całego życia z Jisungiem u boku i przeciągnąłem się, zwracając na siebie uwagę młodszego. Momentalnie obrócił się na bok, by wtulić się we mnie wygodnie, a chwilę potem czułem, jak rysuje jakieś wzorki na moim torsie.
- O czym myślisz? - spytał nieśmiało.
- O nas i o przyszłości. - posłałem mu ciepły uśmiech i delikatnie go pogładziłem po policzku.
- O przyszłości? - zarumienił się.
- Tak. O tym, jak będzie wyglądać nasz związek za dziesięć czy piętnaście lat. - zaśmiałem się łagodnie.
- Planujesz ze mną przyszłość? - pisnął.
- Co ty taki zdziwiony? Kocham cię, jak wariat i nie wyobrażam sobie przyszłości bez ciebie. - wzruszyłem ramionami rozbawiony, żeby delikatnie zasypywać jego buzię całusami.
- Tak strasznie cię kocham. - jęknął wzruszony i zmrużył oczy, ciesząc się buziakami.
- Moja słodka wiewióra. - zachichotałem. - Może wyjdziemy na spacerek? - zaproponowałem.
- Ulepimy dziś bałwana? - zanucił pod nosem, na co wybuchnąłem śmiechem.
- Tak, a później siądziemy pod kocykiem z gorącą czekoladą i obejrzymy obie części Krainy Lodu. - cmoknąłem go w nosek.
- Trafiłem na ideał. - zamruczał rozanielony, po czym wstał i zaczął mnie ciągnąć do wyjścia. - Mamo, idziemy na zewnątrz. - krzyknął.
Rozbawiony ubrałem się i upewniłem się, że młodszy ma czapkę, szalik oraz rękawiczki i dopiero wtedy mogliśmy wyjść na zewnątrz. Podwórko Hana było ogromne, ale on o dziwo wcale nie chciał tego bałwana lepić przed domem, bo przeszedł przez bramę.
- Gdzie ty chcesz iść? - spytałem rozbawiony, zamykając dokładnie furtkę.
- Do parku! - wyszczerzył się i złapał moją dłoń mocno.
- Dzieciak. - zaśmiałem się pod nosem, ale ruszyłem za nim do parku.
- Więc ja robię głowę, środkową kulę robisz ty, a dolną razem! - zarządził dumnie.
Nie wiedziałem jaka jest różnica, ale zacząłem z nim rzeźbić kulę, którą po chwili obaj pchaliśmy, by się toczyła i zbierała śnieg przy okazji. Całej zabawie towarzyszył nasz głośny śmiech, gdy czasem specjalnie rzucaliśmy w siebie śniegiem.
Nim się obejrzeliśmy przed nami stał bałwan, który był praktycznie mojego wzrostu, a my kiwaliśmy głowami z uznaniem. Wyszło nam lepiej niż się spodziewałem, szczerze powiedziawszy.
- Zgrany z nas duet. - westchnąłem i spojrzałem na Jisunga, ale wtedy dostałem śnieżką prosto w twarz- Han Jisung! - ryknąłem, by zacząć go gonić i rzucać w niego śnieżkami robionymi w biegu.
- Złap mnie! - krzyknął ze śmiechem, uciekając przede mną, ale widocznie nie starał się jakoś bardzo, bo po paru minutach chwyciłem go w pasie.
CZYTASZ
Melody of love | Minsung
FanfictionGdzie Lee Minho postanawia dołączyć do chóru tylko ze względu na uroczego blondyna, który pierwszego dnia szkoły go zaintrygował lub gdzie Han Jisung kocha śpiew, ale jeszcze bardziej kocha, gdy starszy o rok chłopak nie może oderwać od niego oczu...