ROZKOSZ I BÓL

2.7K 43 8
                                    

ROZKOSZ I BÓL

Dziwny jest ten świat
Gdzie jeszcze wciąż mieści się wiele zła
I dziwne jest to
Że od tylu lat człowiekiem gardzi człowiek
Dziwny ten świat
Świat ludzkich spraw czasem aż wstyd przyznać się
A jednak często jest
Że ktoś słowem złym zabija tak jak nożem
[Czesław Niemen, Dziwny jest ten świat]

Ginny obudziła się na miękkim łóżku. Nie, na ogromnym, atłasowym łożu z baldachimem, na którym zmieściłoby się jeszcze pięć dziewcząt o jej posturze. Pościel miała kolor chłodnego błękitu. Rozejrzała się ciekawie i spróbowała wstać, ale zakręciło się jej w głowie z upływu krwi i z powrotem upadła na miękkie poduszki.
Sypialnia była ogromniasta i urządzona w kolorze błękitu i szarości. Szafka stanowiąca także toaletę, była biała, tak jak ściany i sufit, a podłoga wyłożona jasnobrązowym parkietem.

Virginia ze zdziwieniem zauważyła, że jest wykąpana i przebrana w czyste ciuchy, a raczej cienką batystową koszulkę w kolorze ciemnego granatu, który doskonale współgrał z jej marchewkowymi włosami, teraz uczesanymi w schludny warkocz, opadający za pośladki, i z wystrojem wnętrza.
„Ładnie tu – pomyślała – chyba umarłam i trafiłam do nieba... Ale wtedy nie bolałaby mnie noga.”
Spojrzała na dokuczliwy obiekt swoich cierpień. Rozwalona łydka była starannie obandażowana.
„Ciekawe, kto się mną zajął?” – pomyślała i jakby w odpowiedzi na jej bezgłośne pytanie w drzwiach sypialni pojawił się wyskoki mężczyzna w średnim wieku, ubrany w ciemnobrązowe bryczesy i luźną białą koszulę. Widać było, że przed chwilą zażywał jazdy konnej.
Jego jasne, niemal białe włosy były związane w kucyk opadający swobodnie prawie do pasa.
Virginię przeszył dziwny dreszcz ni to strachu, ni podniecenia – a może obydwu tych stanów emocjonalnych na raz?
Przed nią stał Lucjusz Malfoy i uśmiechał się z lekką ironią. Gdyby znała jego myśli poczułaby się urażona.

„Co ja zrobię z tym dzieckiem?” – Popatrzył na dziewczynę uważnie. Miała małe jędrne piersi – to akurat mógł dostrzec przez cienki batyst - i zgrabne nogi. Była szczuplutka, wręcz filigranowa.
„Niunia” – pomyślał z przekąsem.

„Niunia” podniosła na niego brązowe oczęta, w których gościły teraz strach i niepewność. Wyglądała jak nieufna gazela gotowa w każdej chwili do ucieczki. Tylko Weasley’ówna nie miała jak i gdzie uciec. Trochę go to wzruszyło. Lucjusz westchnął ciężko i podał jej przygotowany wcześniej flakonik z Eliksirem Wzmacniającym.
- Wypij – powiedział chłodno.
Dziewczyna popatrzyła na płyn jakby miał ją pogryźć.
- Pij, dziewczyno, to cię wzmocni – powtórzył z irytacją Lucjusz.
Ginny wypiła posłusznie specyfik i popatrzyła pytająco na największego wroga swojego świętej pamięci ojca.
Płyn rozszedł się przyjemnym ciepłem po ciele i już po paru sekundach panna Weasley poczuła się lepiej.
- Dziękuję – powiedziała.
Przyjrzała się z niekłamanym zaciekawieniem panu Malfoy’owi.
Nigdy wcześniej nie zwróciła na to uwagi. Facet był cholernie przystojny i miał w sobie to „coś.”

„Tom zrobił ze mnie opiekunkę do dziecka” – myślał rozgoryczony Archanioł Piekieł, dowódca Batalionu Czarny Szlak – Sam sobie wziął dorosłą, dobrze wyposażoną Sybille... Nawet mój syn trafił lepiej...”

Ginny patrzyła na Malfoya i myślała.
„Wygląda tak, jakby nie był zadowolony z mojej obecności... Ja się nie prosiłam... Ciekawe, co się ze mną stanie.”

- Jak twoja noga? – Spytał mężczyzna.
„O czym ja mam rozmawiać z tym dzieciakiem?”
- Dziękuję, mniej boli...
„Co ja tu robię i dlaczego tu jestem?”
- Nie jesteś ciekawa, co się z tobą stanie? – Zapytał.
- Jestem, sir. A pan wie, co ze mną będzie? – Trochę się bała.
- Owszem wiem.
„Jak takiemu podlotkowi wytłumaczyć, że została moją prywatną maskotką, z którą mogę zrobić, co zechcę?” – Jego irytacja i zażenowanie, (czyli coś, czego nie potrafił nazwać, bo było mu raczej obce) rosły z każdą chwilą.
„Gotowa zemdleć i histeryzować, płakać, że chce do mamy i tym podobne pierdy... Boże dopomóż.”

Ostatni Bastion |Harry Potter| [REUPLOAD]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz