ONI WSZYSCY UCIEKLI...

896 22 0
                                    

*****

Nieszczęsne spada na nas zawsze wtedy, kiedy się go najmniej spodziewamy.
[***]

Właśnie kończyła się czwarta godzina obrad (do końca spotkania zostało jeszcze - aż - kolejne cztery godziny). Nagle Lord drgnął, coś mu przeszkadzało w skupieniu się na przemowie Alfreda Farrier, jego zaufanego poddanego, który kierował poczynaniami wojennymi na terenie północnej Francji. Był mugolem, ale za to jakże wybitnym strategiem. Teraz Marvolo, mimo świadomości powagi słów Generała, nie mógł go porządnie wysłuchać. Coś go strasznie zaniepokoiło, sam nie wiedział co, miał tylko wrażenie, że powinien martwić się o Remusa i Sybillę. Dlatego z rozdrażnieniem machnął ręką i zarządził półgodzinną przerwę w obradach Komisji Inwazji Ciemnej Strony.
Nie mówiąc nic swoim głównym Generałom, złapał garść proszku i skierował się w stronę kominka. Po chwili jego głowa znalazła się w Hogwarcie. Już miał krzyknąć na któregoś ze Śmierciożerców, gdy tuż przed nim pojawił się Irytek.
- Czołem, żarówa!
- Zjeżdżaj..
- Jak to się tak brzydko można odżywać do ducha, który wie, co się dzieje w zamku, który wie gdzie kto chodzi i gdzie kto ucieka...
- Coś ty powiedział?!
- Jak poprosisz, to ci powiem.
- Iryt, nie denerwuj mnie!
- No dobra, ktoś ci uciekł... i pewnie się wplątał w jakieś kłopoty. Ja bym radził wracać.
- Kto? - spytał mocno zaniepokojony Pan i Władca Ciemnej Strony (Mocy), a jego żołądek wykonał szalonego fikołka.
- Może szybciej będzie jak powiem, kto nie zwiał. - Irytek jak zwykle postanowił być irytujący. Wydął wargi i przekoziołkował w powietrzu.
- Mów jaśniej, bo uduszę. - Marvolo czuł, że musi przytrzymać się ściany, ale nie mógł, ze względu na zachowanie autorytetu.
- Potter, Trelawney, Granger, Weasley i Lupin na czele - wyrecytował szybko poltergeist, widząc żądzę mordu i niepokój w czerwonych oczach Pana.

Lord wycofał się z komika i blady zwrócił się do swych Generałów.
- Natychmiast wracamy do Hogwartu.
- Ale co się stało?
- Wszyscy uciekli...
- CO?!
- Uciekli... Niech ja ich tylko dorwę...
Draco pobladł jak ściana, Severus poszedł w jego ślady, a w oczach Lucjusza zalśniły łzy.
- Moja niunia - szepnął.
- Nie niuniać mi tu! - warknął czerwonooki, rzucając na boki oszalałym z niepokoju i złości wzrokiem. - I nie robić min jak zastrachane baby - tu zwrócił się do Severusa i Dracona. - Dupy w troki i aportować się do odpowiedniego miejsca. Daleko na pewno nie uciekli.
- Zapominasz o handlarzach i własnych ludziach, którzy mają prawo ukatrupić ich za ucieczkę na miejscu - powiedział drżącymi wargami Dracze.
Lord zmrużył swe oczy i skupił myśli na wszystkich ludziach, którym kiedykolwiek wypalił znak. Już po chwili wszyscy jego poddani skulili się z bólu. W głowach usłyszeli tą samą myśl.
"Jeśli znajdziecie uciekinierów, przyprowadzić ich do mnie, nic im nie robić, przyprowadzić żywych."
Marvolo nie trudził się podawaniem danych, w końcu każdy z jego ludzi wiedział, kim są ulubieńcy Lorda i Generałów.
Dwie godziny później Marvolo i jego trzech Archaniołów przeszukiwało stare miejsce aportacji. Tak doradzał bowiem Lucjusz. Znaleźli jedynie ślady handlarzy, ale ani śladu po swoich podopiecznych. Lucjusz jednak upierał się, że musieli tu być, bo nie znali przecież nowego miejsca przeznaczonego do podróży. W końcu Lord, jako najsilniejszy mentalnie i magicznie, wyczuł ślady po nieszczęsnych uciekinierach.
- Kur*wa - oznajmił Draco wszem i wobec. - Pieprzeni handlarze żywym towarem! A mówiłem, weź ich obejmij przepisami prawnymi, albo w ogóle sankcjonuj coś takiego, to było na razie nie, bo mam inne, ważniejsze sprawy na głowie. - Chłopak posłał rozżalone spojrzenie swemu panu.
- Możecie, do diabła, przestać marudzić? - warknął Marvolo i ze złością spojrzał na swych przyjaciół. - Każdy z nas doskonale wiedział, że prędzej czy później oni spróbują uciec. W końcu to Gryfoni, prawi i te inne bzdety, teraz musimy ich tylko znaleźć.
- Ciekawe jak?
- Po prostu znajdziemy się na każdej aukcji.
- Człowieku, ty wiesz ile ich jest? - Lucjusz nie wysilając się na jakikolwiek szacunek zwrócił się do Lorda.
- Nie wiem, ale wydaje mi się, że w najbliższej przyszłości się dowiem.
- Najbliższa o jakiej mi wiadomo, a z tego, co wiem, wiadomo mi o wszystkich ... ktoś musi się bowiem tym interesować... - Severus zawiesił głos i zauważył, że wpatrują się w niego zachłannie trzy pary oczu. - Tak więc, jest jutro bladym świtem tuż przy Świńskim Ryju w Hogsmeade. Jeżeli zostali schwytani, zostaną opchnięci właśnie na niej... Jak wiecie stanowią dosyć cenny towar, zwłaszcza Remus Lupin.
- Dzięki ci Boże za Severusa - wyszeptał Lucjusz.
- Nareszcie ktoś mnie docenił - oznajmił bez fałszywej skromności Snape.

******

Bez cierpienia nie rozumie się szczęścia.
[Fiodor Michajłowicz Dostojewski]

Harry Potter myślał o tym, co dzieje się z jego przyjaciółmi. Zaraz po dojściu do obozowiska handlarzy zostali rozdzieleni. Kobiety osobno, mężczyźni osobno... I zwierzęta osobno. I tak Chłopiec z blizną znów znalazł się w ciemnym, mokrym i zimnym pomieszczeniu. Był związany i czuł się źle. O tyle dobrze, że tym razem nikt go nie bił, ani nie gwałcił. Nie chciano bowiem, by towar stracił na wartości. A on był bardzo cennym towarem. On i Remus. W końcu Remus był jednym z nielicznych nie napiętnowanych wilkołaków. Znaczy, jednym z nielicznych żywych wilkołaków, a on... No cóż, on był Chłopcem, Który Przeżył... i zawiódł nadzieje. Miał być wybawicielem, tym, który ich uratuje, a był tylko zwykłym dzieciakiem, któremu zbyt szybko kazano stać się dorosłym i któremu się nie udało. Wzniesiono go na piedestał, by później obalić i zniszczyć.

Harry, tak jak Remus, oddalony od niego o zaledwie sto metrów, musiał znosić uszczypliwe uwagi handlujących, tyle że z innego powodu. Położył się na boku, wyciszył i myślał tylko o szczęśliwych chwilach z Severusem... Każdy z nich właśnie tak się zachował, inaczej nie znieśliby tego, co się działo. Okropna była świadomość, że sami byli sobie winni. Dlatego też Lupin czuł się podwójnie podle. W końcu to on wymyślił Wielką Ucieczkę i teraz klął w duchu na czym świat stoi, że nie wywiedział się dokładnie o nowym miejscu aportacji.
A najgorszy z tego wszystkiego był fakt, że najchętniej odwołałby to wszystko i czekał na Toma. Po raz pierwszy w życiu (od czasów dzieciństwa) był naprawdę szczęśliwy, wreszcie czuł się kochany i kochał. Wiedział, że Sybilla darzy go uczuciem, a Lord... Wystarczyło tylko, że był i już czuł się lepiej. A teraz znów czuł się samotny i to z własnej winny. Być może już nigdy nie zobaczy Syb i Toma, ani dzieciaków... Właśnie, dzieciaków.. Sybilla była w ciąży i na pięćdziesiąt procent to było jego dziecko. Nawet jeśli nie, kochałby je tak, jakby było jego. Ale pewnie nawet dziecka nie dane mu będzie zobaczyć. Miał ochotę wstać i wyć do księżyca, ale nawet tego nie mógł zrobić.

******

Aby pokochać jakąś rzecz, wystarczy sobie powiedzieć,
że można ją utracić
[Gilbert Keith Chesterton]

O trzeciej nad ranem Lord i jego trzej Archaniołowie udali się konno do Hogsmeade. Kiedy przybyli, jeszcze nie było czwartej, ale handlarze już rozkładali swoje podwyższenia. Knajpa Świński Ryj była otwarta dwadzieścia cztery godziny na dobę i weszli do środka napić się czegoś mocniejszego. Byli oczywiście incognito i Lord postarał się nawet o niebieskie tęczówki, które uzyskał - oczywiście - sposobem magicznym.
Usiedli w końcu sali; mieli stamtąd doskonały widok na scenę, sami jednocześnie nie będąc w centrum.
- Jak tylko go dorwę, to tak go spiorę, że sobie na tyłku przez miesiąc nie usiądzie - huczał Severus rozglądając się po knajpie.
- Już to widzę - zakpił Draco.
- I zobaczysz, bo zrobię to zaraz po zakupie.
- Nie mamy pewności, że oni tu są - mruknął Lucjusz.
- Mamy! - Severus rąbnął pięścią w stół. W knajpie było prawie pusto, ale te osoby, które były obecne posłały mu spojrzenie pełne dezaprobaty.
- Znam obyczaje handlarzy, bo mam swoich szpiegów - ciągnął Mistrz Eliksirów już dużo ciszej. - Jeżeli ich złapali, a złapali ich na pewno, co potwierdziły czujne zmysły Lorda, to dam sobie rękę uciąć, że zostaną opchnięci tu i teraz, ponieważ są bardzo cenni. 

Ostatni Bastion |Harry Potter| [REUPLOAD]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz