Prawda

288 7 0
                                    

Czytajcie notkę pod rozdziałem!

Minęły dwa tygodnie od kiedy całą czwórką rozglądaliśmy się po szkole w poszukiwaniu sali prób zespołu. Dzisiaj mamy 15 listopada, jest czwartek. Jest listopad, a za oknem pada śnieg. Po prostu żyć, nie umierać. Co z tego, że za jakiś miesiąc będzie zima, ja i tak ubieram się, jakby był początek jesieni. Mam na sobie oczywiście tradycyjnie glany, grube, czarne rajstopy, na nie mam szare, krótkie, jeansowe spodenki, białą bokserkę i fioletową, flanelową koszulę w czarną kratę.

Nie wiem czemu, ale od rana mam jakieś złe przeczucia, jakby miało się dzisiaj coś stać. Z zamyślenia wybił mnie szept prosto do mojego ucha.

- Co taka zamyślona? - Zapytał mnie Oliver, do którego przytulam się całą przerwę, bo idioci otwierają drzwi, żeby iść na fajkę.

- To nic takiego... Po prostu mi zimno... - Mocniej go przytuliłam.

- To może zacznij się ubierać zgodnie z porą roku? - Zauważył Ashton.

- Nie ważne ile razy już mi to mówiliście, doskonale wiecie, że jestem dziwnym człowiekiem, bo i tak wszystko robię na przekór... - Odpowiedziałam na jego tekst.

- Akurat z tym, że jesteś jedyna w swoim rodzaju to prawda... - Zaśmiała się Alex.

W tym momencie usłyszeliśmy dzwonek. Ruszyliśmy do klasy, a tam po około 15 minutach lekcji, Oliver podał mi kartkę. Spojrzałam na nią. Wiadomość.

Masz czas dzisiaj po szkole?

Odrazu mu napisałam odpowiedź.

Dzisiaj robimy próbę w szkole

Oddałam mu kartkę, a po chwili podał mi ją spowrotem.

Znowu coś planujecie?

Znowu mnie rozszyfrował.

Tak, ale nie powiem ci co to takiego,
poza tym jeszcze trochę pracy przy
tym jest

Gdy przeczytał, spojrzał na mnie i kiwnął głową, że rozumie. Spowrotem skupiliśmy się na lekcji. Chryste, ile ta lekcja jeszcze będzie się ciągnęła? Za moment zdechne z nudów. Pan Patterson dzisiaj przesadza. Wojnę secesyjną, to ja sama za moment wywołam, jeżeli nie zadzwoni dzwonek.

Dzięki ci panie, który właśnie włączyłeś alarm przeciwpożarowy. Wszyscy wstali z miejsc, po czym ruszyli w kierunku wyjścia ze szkoły. Złapałam Olivera za rękę i szłam z nim równym krokiem. Gdy tylko znaleźliśmy się na zewnątrz, natychmiast znalazłam się w jego ramionach, bo myślałam, że zamarznę.

Po chwili ze szkoły wyszli wszyscy uczniowie, a także nauczyciele i sam dyrektor. Dyrektor Blazecowic. Najbardziej konspiracyjny człowiek, jaki wogóle chodzi po ziemi. Ten jego wąsik, który ma chyba imitować Hitlera, wkurza mnie najbardziej. Podeszli do niego wszyscy nauczyciele, aby pewnie poinformować, że wszyscy uczniowie zostali wyprowadzeni z budynku.

Coś im zaczął objaśniać. Po kilku minutach usłyszeliśmy syreny Straży pożarnej, która przez kolejne pół godziny sprawdzała, każdy zakamarek szkoły. Po sprawdzeniu wszystkiego, jeden podszedł do dyrka i zapewne dawał mu sprawozdanie. Nie wiem czy mi się wydaje, ale Blazecowic, chyba robi się na twarzy purpurowy. Będzie zadyma.

Po chwili stanął przed nami wszystkimi i zaczął wygłaszać swoje denne przemowy, reprymendy, jacy to nastolatkowie są nieodpowiedzialni i tak dalej. Czuję już ten katar, który zbiera mi się w zatokach. Niech już skończy pierdolić i nas wpuści do szkoły, bo za moment to będzie miał kilkaset statuł lodowych, stojących przed szkołą.

Bo to moje marzenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz