★Oliver★
Około 10 rano, a konkretniej jakoś przed, obudziłem się z poduszką leżącą na mojej głowie. Za jakie grzechy mam tak niewyrzytych rodziców? Całą noc się ze sobą zabawiali, przez co zasnąłem dopiero około czwartej w nocy. Walnąłem się spowrotem na poduszkę twarzą do niej, gdy nagle po chwili ktoś wparował do mojego pokoju. Wziąłem do ręki mniejszą poduszkę, która leżała na podłodze, bo zleciała w środku nocy, po czym rzuciłem nią w intruza nawet nie patrząc kto to taki. Usłyszałem cichy pisk, dlatego natychmiastowo podniosłem się na łokciach i spojrzałem w tamtym kierunku. Melody zrobiła unik, przez co teraz stała w całkiem zabawnej pozie.
— Co ty tu robisz? — Zapytałem, gdy spojrzała na mnie z wyrzutem.
— Przyszłam ci oddać album... Ale chyba masz średni humor o 9:46 rano... — Powiedziała patrząc na telefon.
— Też byś miała średni humor, gdybyś zasnęła o czwartej, przez hałasy jakie dochodziły z sypialni rodziców... — Oparłem się o lewą rękę.
— Nie chce znać szczegółów... — Wyciągnęła prawą rękę i pomachała nią przed sobą.
— Moja mama cię wpuściła? — Zapytałem podnosząc się.
— Ta... I ma dzisiaj bardzo dobry humor... — Spojrzała na puchary, które udało mi się zdobyć, gdy trenowałem jeszcze kickboxing.
Wstałem z łóżka, a następnie podszedłem do niej. Stanąłem przed nią, a gdy tylko mnie zauważyła, zakryła oczy dłońmi i spaliła soczystego buraka.
— Weź załóż jakąś koszulkę... Błagam... — Odwróciła wzrok zażenowana, ale w sumie ma rację.
Stoję przed nią w samych spodniach od dresu, przez co ma idealny widok na moją gołą klatę. Co jakiś czas widziałem, że trudno jej się było powstrzymać i spoglądała na mnie kątem oka. Uśmiechnąłem się na to, jak urocza i niewinna potrafi czasem być. Podszedłem do komody, która znajdowała się na ściane, gdzie znajdowały się drzwi. Jest tutaj od niedawna, bo niecały tydzień. Okazuje się, że w szafie nie mieściły się wszystkie moje ubrania. A ja myślałem, że dziewczyny mają dużo ubrać, a tu się okazuje, że chłopacy również mogą mieć wypchaną szafę. Założyłem pierwszą lepszą koszulkę.
— Już możesz patrzeć... — Odwróciłem się do niej.
— Mhm... — Kiwnęła głową, po czym rozchyliła palce, aby upewnić się, że na pewno się ubrałem.
Do jakiego poziomu jej uroczość jest w stanie sięgnąć?! Odetchnęła z ulgą, widząc iż jestem ubrany.
— Ashton do mnie dzwonił... — Zaczęła, gdy oparła się o moje biurko.
Oliver, powstrzymaj swoje myśli! Wcale nie chcesz posadzić jej na tym biurku, stanąć między jej nogami i pocałować! Wcale! Uspokój się na Boga!
— I co w związku z tym? — Zapytałam, choć nadal moje myśli były gdzie indziej.
— Powiedział, że nie może się do ciebie dodzwonić, dlatego mam ruszyć tyłek i powiadomić cię, że dzisiaj do kina idziemy o 19... — Zmrużyła oczy.
— Jasne... — Spojrzałem na nią i dokładnie przyjrzałem jej twarzy.
Nadal lekko zaspane szare oczy. Wolno opadająca firanka czarnych rzęs, które tylko bardziej podkreślają jej kolor tęczówki. Lekko znudzony wyraz twarzy, czyli to co zawsze. W momencie kiedy oblizała swoje pełne, truskawkowe usta, po plecach przebiegł mi dreszcz. Chciałbym móc całować je cały czas. Oliver, opanuj się do cholery, bo za moment będziesz mieć problem!

CZYTASZ
Bo to moje marzenie
RomantizmOd śmierci mamy, ani razu nie płakałam. Nie uśmiechałam się już tak szeroko jak kiedyś. Jednak był jeden wyjątek, kiedy to robiłam. A była nim moja pasja, którą chciałam się podzielić ze wszystkimi dookoła. Pokazać co czuję. Pokazać to, jaka jestem...