Miłe chwile

284 11 9
                                    

Odrazu mówię, tak wiem, że mnie trochę poniosło w jednej scence.
I przepraszam za wczorajszy brak rozdziału.
Nie miałam weny.
Pewnie znowu spierdoliła na Hawaje, albo inne Karaiby.
W każdym bądź razie, miłego czytania!
Zostawiajcie komentarze jak się podobało!!



Jest piątek, 9:30, a mi się nudzi. Dzisiaj nie poszłam do szkoły, bo nie opylało się iść na jeden dzień. Siedzę w salonie pod kocem, oglądam serial iZombie, który jest na serio ciekawy, jem lody i głaszcze po głowie Cat, która leży na moich kolanach. Byłam tak zapatrzona w telewizor, że nawet nie usłyszałam jak ktoś wchodzi do pomieszczenia. Nagle ktoś mi zakrył oczy. 

— Nate? — Zapytałam. 

— Zgaduj dalej... — Co on tu robi? 

— Oliver? — Zdjęłam jego ręce ze swoich oczu. 

Odwróciłam się, a on posłał mi swój firmowy uśmiech. 

— Czemu nie jesteś w szkole? — Powinien mieć teraz lekcje w-fu. 

— Czyli nie wiesz o wiadomości od dyrektora? — Usiadł obok mnie, a ja tylko pokręciłam głową. — Szkoła zamarzła... — Wytłumaczył, ale nic z tego nie zrozumiałam. 

— Co? — Serio nie rozumiem. 

— Dyrektor na stronie szkoły napisał, że dzisiaj lekcje są odwołane, ponieważ całe zamki przy drzwiach do szkoły zamarzły, przez mini śnieżyce, która była w nocy... — Dobra, teraz rozumiem. 

— Ok, teraz rozumiem... — Oliver cicho się zaśmiał. 

— Przez okno zauważyłem, że twój tata pojechał pewnie do pracy, a gdy miałem zadzwonić do drzwi, akurat wychodził Nate... Pewnie jechał do Beth... — Kiwnęłam głową. 

— Muszą nadrobić trzy tygodnie... — Rozłożyłam ręce. 

— I my też... — Szepnął pod nosem. 

Spojrzałam na niego zaskoczona, a następnie szeroko się uśmiechnęłam. Odłożyłam już pustą miskę po lodach na stoliczek do kawy, a następnie przysunęłam się do bruneta. Przytuliłam się do niego, a on objął mnie rękoma. Napewno to dziwnie wyglądało. W końcu byłam pod szyję owinięta kocem i dodatkowo praktycznie na nim leżałam. 

Przez większość dnia oglądaliśmy razem serial, ale głównie rozmawialiśmy. O różnych rzeczach, jednak głównie były to nadchodzące Święta. W końcu mamy grudzień. 

— Jest coś co byś chciała dostać? — Zapytał, a ja w tym czasie splatałam nasze palce. 

Odwróciłam głowę w prawą stronę, bo w międzyczasie zrobiło nam się niewygodnie. 

— Ani się waż coś mi kupować... — Spojrzał na mnie zaskoczony. 

— Dlaczego? — Uniósł jedną brew. 

— Bo nie chcę, żebyś musiał wydawać na mnie pieniądze... — Odwróciłam się do niego bokiem. — A ty coś byś chciał? — Szeroko się uśmiechnęłam. 

— Aha! Czyli ty mi coś możesz kupić, a ja tobie już nie? — Zaśmiał się. 

— Dokładnie... — Pokazałam mu język. — A więc? — Dopytywałam. 

— Nic nie chcę... Chociaż... Jest jedna rzecz... — Zaczerwienił się. 

— Co takiego? — Zapytałam zaciekawiona. 

Spojrzał mi prosto w oczy, a po chwili się uśmiechnął. 

— Nie powiem... — Uniosłam brwi do góry. 

Bo to moje marzenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz