DIEZ

556 30 1
                                    

18:00

Czwarta część maratonu

Jak wcześniej mówiłam nie powstrzymywałam Berlina przed ukaraniem Tokyo. Wydał ją w ręce policji. Siedzimy przy stole w pomieszczeniu z telefonami.

- Nie wytrzymała. To było trudne. Musiałem ją oddać. – powiedział z zamkniętymi oczami i po chwili je otworzył

-Złapmy się za ręce – powiedział, siedziałam obok niego, spojrzałam mu w oczy. Podał mi dłoń, ujęłam ją i drugą dłoń podałam Denverowi – Proszę, wszyscy ryzykujemy nasze życie, trzymanie się za ręce was nie zabije – dodał, reszta złączyła swoje dłonie oprócz Rio – kiedy jesteście ranni, komórki łączą się żeby zagoić ranę. Jeśli nie będą współpracować ciało umrze. Jesteśmy ranni i musimy się zjednoczyć.

- O czym ty mówisz? Za kogo się uważasz? Za kaznodzieje? Lidera sekty? Chcesz się przenieść w kosmos trzymając się za ręce? – przerwał mu Rio

- Musisz się zrelaksować. – powiedział spokojnie Andres

-Nie chcę się relaksować. Posłałeś Tokyo do więzienia i teraz masz czelność mnie uspokajać. To moja dziewczyna. Dziewczyna, a ty zniszczyłeś jej życie – znowu zaczyna, a tyle mu tłumaczyłam, że ona nie jest dla niego odpowiednia, moje tłumaczenia poszły na marne.

- To twoja pierwsza miłość. Lato się kończy a ty musisz się pożegnać z Susane z lazurowego wybrzeża. Dla ciebie to koniec świata.

-Zamknij się psycholu. Nie masz pojęcia o czym mówisz. Jest tu ktoś jeszcze kto nie jest szurnięty? – zapytał młody patrząc po wszystkich

- Każdy jest szurnięty na swój sposób. – odezwałam się. Chłopak przewrócił oczami.

- Moskwa? – zapytał - Myślisz ,że ma rację?

- Tokyo straciła głowę. Wszyscy to widzieli.

-Nairobi? – zapytał, kobieta prychnęła

- Mamy zasady, zagłosowaliśmy a ona tego nie zaakceptowała i straciła głowę. – odpowiedziała

Rio pokiwał twierdząco głową.

- Denver, chyba w to nie wierzysz?

- Oczywiście ,że nie, ale grała w rosyjską ruletkę z Berlinem. Jak to wyglądało? – odpowiedział

- Ale nic się nie stało. – bronił jej

- Ale było blisko. – upomniała go Nairobi

- Chłopie obudź się! Ta kobieta już całkiem ci namieszała w głowie. – powiedziałam

- Otwórz oczy! Tokyo oszalała i nie mogliśmy jej tu zatrzymać.

- Nie wierzę. Wszyscy jesteście z Berlinem z zasranym psychopatą.

-Nie z Berlinem. Jesteśmy z profesorem. – wtrącił Moskwa

- Z profesorem? Aresztowali go. Widzieliśmy to w telewizji. Nie zadzwoni, nie będzie czekał na końcu tunelu. Teraz pewnie powiecie ,że do telefonu zostały dwie godziny. Świetnie. Potem nie będzie odwrotu, co zrobicie jeśli nie zadzwoni? Nie zostanę tu żeby to zobaczyć. – powiedział, wstał i odłożył pistolet na stół. Boże kto brał dzieciaka na akcje. Masakra. Dlatego ja nie chcę mieć dzieci. Prześlizgnął broń do Berlina, który ją złapał.

- Straciliśmy zakładników, a teraz Tokyo. Więc jak odejdę to nie będzie miało znaczenia.

- Oczywiście ma znaczenie. Ale jeśli chcesz odejść, uszanujemy to. – powiedział Pan Berlin

- Pa. – powiedział i odszedł od stołu.

Zrobił kilka kroków i zapytał:

- Kto zamknie za mną bramę?

- Czekaj – zawołał Berlin, wstał od stołu i ruszył w stronę chłopaka – pomachaj tym nad głową żeby wiedzieli że jesteś pokojowo nastawiony – powiedział podając mu białą chustkę – przytul mnie- przyciągnął go do siebie – powodzenia i nie przestawaj wierzyć w miłość, jest piękna – powiedział i wbił mu strzykawkę w plecy – zaufaj, proszę zaufaj, oczyść umysł żebyś jasno myślał, ufaj, zrób to, rozluźnij się – mówił podtrzymując go by nie upadł. Kiedy to się skończy? Jestem głodna – tak dobrze, spokojnie... 

Axine

Ti AmoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz