Dni mijały nam spokojnie. Aktualnie jest wieczór. Gara cicho muzyka. Dzieci śpią. Andres krząta się po domu. A ja w kuchni robiłam kolację.
-Guantanamera - usłyszałam śpiewającego Andresa, zaśmiałam się pod nosem - Guajira guantanamera. - śpiewał i wszedł do kuchni tańcząc.
Kroiłam ogórka do sałatki, a mój mąż tańczył naokoło mnie. Zaczęłam się śmiać. Zabrał mi nóż z dłoni. Zaczął ze mną tańczyć. Gdy piosenka się skończyła, oboje tańcząc skończyliśmy robić sałatkę. Nałożyłam jedzenie na talerze. Wyszłam przed dom. Jedliśmy, rozmawialiśmy i patrzyliśmy w morze.
-Co byś powiedziała na małą odskocznię od codzienności? - zapytał
-Co masz na myśli?
-Może znów wyruszyli byśmy w podróż. - zasugerował
-Andres masz dzieci - powiedziałam - musisz pomyśleć też o nich.
- Pojadą z nami. - powiedział i jedno zaczęło płakać.
-Chyba twój syn się na to nie zgadza. - zaśmiałam się i poszłam do Pedra. Ostatnio słabo sypia. Odłożyłam go do łóżeczka. Zeszłam na dół.
- Pamiętacie grupę profesora? Teraz znów są razem. Policja oddała im jednego z najbardziej poszukiwanych przestępców... - słuchałam reporterki z telewizji
-Stęskniłam się za nimi - powiedziałam - najbardziej za Nairobi.
-Zwariowana rodzinka. - powiedział
-Do której należymy - powiedziałam siadając obok niego na kanapie, podciągnęłam nogi - żałuję, że nie mogę z nimi tam być. Pomóżmy im. Oni nie wyjdą cało z tego banku.
Zmienił pozycję siedzenia tak, że siedział teraz przodem do mnie. Też zmieniłam pozycję tak by siedzieć przodem do niego.
-Zwariowałaś? - zapytał unosząc jedną brew w górę
-Oczywiście, że nie. - powiedziałam
-Kobieto, masz dzieci. Pomyślałaś o nich? Co z nimi zrobisz? Co jeśli nie wrócimy? Chcesz pozbawić je ojca i matki?
-Możemy ich zostawić u Mariji, urocza, pomocna, miła, kobieta. Andres brakuje mi tej adrenaliny, tej niepewności, brakuje mi Nairobi i reszty. Brakuje mi tego co było kiedyś. - powiedziałam
Położył dłoń na moim policzku.
-Mi też tego brakuje - powiedział - ale muszę teraz myśleć o przyszłości mojej rodziny.
-Andres ja wiem. Mam wiele wad. Myślisz, że o tym nie myślę, że się nie martwię? Staram się być najlepszą matką jaką tylko mogę być. Lepiej nie potrafię. Nigdy nie byłam matką. Nigdy nie miałam dzieci. Andres ja też się boję. Ale mam złe przeczucia. Czuję, że coś się im spierdoli i że musimy im pomóc. - mówiłam płacząc
-Jesteś wspaniałą matką - powiedział i dołożył drugą dłoń - zawsze ufałem twoim przeczuciom i zawsze się sprawdzały, masz wspaniałą intuicję. Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało, dla naszych dzieci także jesteś najlepsza, bo jesteś ich. Jesteś moja i jesteś wspaniała. Jesteś piękna nie tylko z zewnątrz w środku także. Nigdy nie przestawaj wierzyć w siebie, w swoje przekonania, a jeśli to zrobisz to wiedz, że ja w ciebie wierzę i nasze dzieci też. Kocham cię Neva.
Gdy mówił rozpłakałam się jeszcze bardziej. Gdy skończył mówić złączył nasze wargi. Jego dłoń zjechała na moją talię. Rozpływałam się pod jego dotykiem. Zasnęłam wtulona w niego jak dziecko w swoją ukochaną zabawkę. W jego ramionach czułam się bezpiecznie.
CZYTASZ
Ti Amo
FanficRaz młoda złodziejka podczas napadu spotkała innego złodzieja. Zawiązało się między nimi uczucie. Było idealnie ona zaszła w ciążę, planowali wspólną przyszłość. Musiała zostać ze względu na dziecko, a on napadł na bank z innymi. Jeden ich zdradził...