CINCUENTA Y UNO

248 16 9
                                    

Usłyszałam krzyk. Krzyk Tokyo.

-Nie uroniłeś nawet łzy! Bo nic nie czujesz...

Otarłam oczy. Podniosłam się z miejsca i szybkim krokiem ruszyłam w tamtą stronę. Gdy tam weszłam Denver odciągał Tokyo. Puścił ją.

-Dość! – krzyknął

-Też chcesz go karmić?! – zapytała

-Zostawić was na chwilę pod dowództwem kogoś innego to wy już odwalacie akcje – powiedziałam wchodząc do pomieszczenia – tylko ja jestem w stanie opanować ten cały cyrk.

-Dobrze gada. – usłyszałam Gandiję

Spojrzałam na niego i przewróciłam oczami.

- Ktoś mi wyjaśni co tu się stało? – zapytałam

-Kiedy przeżyjemy upojne chwile? – znów się odezwał

Spojrzałam na niego. Oblizałam wargę i podeszłam bliżej.

-Gdybyś był grzeczny mogłoby być nawet teraz. – powiedziałam pokazując dłoń z której zdjęłam wcześniej obrączkę. Tym sposobem wkurzyłam Andresa. No cóż lubi dominować, a gdy kobieta robi coś po swojemu to mu się bardzo nie podoba. Przygryzłam wargę. Uśmiechnęłam się i podeszłam do Denvera i Tokyo.

-Co się stało? – zapytałam

-Zaczęła robić wyrzuty profesorowi, że zabił Nairobi. – odpowiedział

Spojrzałam na Tokyo. W jej oczach pojawiły się łzy. Złapałam jej twarz w swoje dłonie.

-Tokyo, ta strata dotknęła każdego z nas. Każdemu jej brakuje. To nie wina profesora, że ten skurwysyn się uwolnił – powiedziałam głową pokazując na Gandiję – każdemu z nas była bliska. Ale czasu nie cofniemy. Każda strata jest bolesna, ale każda nas czegoś uczy. Nairobi była wspaniała i nigdy o niej nie zapomnimy, ale musimy dalej działać.

Kobieta się rozpłakała. Puściłam ją. Sergio zaczął mnie wołać, ale go zignorowałam i wyszłam. Wróciłam do wcześniejszego miejsca. Znów usiadłam na kanapie i się rozpłakałam.

Może zrezygnować? Wyląduję w więzieniu. Chcę to skończyć, ale nie chcę umierać. Chcę by to co on mi powiedział nigdy nie miało miejsca. Dlaczego to tak boli? Nie mam siły. Nie mam siły by wstać, by się ruszyć, by żyć. Wyjdę. Skończę to i wyjdę. Rozstrzelają mnie. Szybka śmierć. Ale dzieci. Mam odebrać im matkę? W sumie znają mnie jedynie kilka miesięcy. Ale wiem jak to jest żyć bez jednego rodzica. Ale mam dość. Ale jak on mógł? Te małżeństwa jeszcze jestem w stanie zrozumieć, ale Palermo? Jeśli lubi fiuty to po co mi się oświadczył? Ale to rozstrzelanie nie jest takie złe.

Poniosłam się i wyszłam z pomieszczenia. Szłam przez korytarz. Zeszłam po schodach.

Czy na pewno chcę to zrobić?

Otworzyłam drzwi. Stanęłam naprzeciw nich. Usłyszałam kroki. Zaczęłam iść powoli.

-Warszawa co ty robisz? – usłyszałam Rio

-Idę. – odpowiedziałam. Nawet się do niego nie odwróciłam.

-Dokąd idziesz? Po co tam idziesz? – pytał dalej. Usłyszałam następne kroki.

-Bo coś musi się skończyć.

-Co się musi skończyć? – Tokyo

-Już się skończyło, pozostała jedynie pustka, którą też trzeba skończyć.

-Co się skończyło?

-Mój świat, może życie. – odpowiedziałam i ruszyłam dalej. Zostały mi dwa metry do wyjścia. Zaraz moje cierpienie się skończy. Zaraz będę wolna i spokojna. Poczułam szarpnięcie do tyłu, ktoś mnie objął. Mocno objął. Poczułam jego zapach. Nie miałam siły by się wyszarpać. Złapał mnie za ramiona i lekko potrząsnął. Spojrzałam na niego zrezygnowana.

-Co ty robisz? Chcesz iść na śmierć? – zapytał spokojnie

-I tak w środku już nie żyję. Co za różnica. – powiedziałam rozglądając się naokoło.

Jego usta zetknęły się z moimi. Nie reagowałam. Naparł bardziej. Zrobił się agresywny.

Coś we mnie pękło. Mur który teraz zbudowałam między nami on rozwalił. Zrobiło mi się ciepło w środku. Oddałam pocałunek. Łzy zaczęły spływać mi po policzkach, bo uwiadomiłam sobie, że on kocha Palermo. Odepchnęłam go resztkami sił. Spojrzał na mnie zdezorientowany.

-Przyznaj, że wolisz Palermo. Przyznaj, że kochasz jego. – powiedziałam

-Nie kocham go.

-Kłamiesz!

-Nie...

-Po prostu nie wiedziałem, że żyjesz. – dodał spokojnie

-Załamałem się gdy usłyszałem, że nie żyjesz. – mówił i zaczął powoli do mnie podchodzić

-Później uświadomiłem sobie, że zostało mi kilka lat życia. Chciałem je wykorzystać jak najlepiej. W Toledo przed napadem na początku cię nie rozpoznałem, choć wyglądałaś znajomo, później zrozumiałem ,że to naprawdę ty. Możesz mi nie wierzyć, ale teraz musisz się pozbierać i ogarnąć ten cyrk. 

Moment załamania. Co o tym sądzicie? I o akcji "ratunkowej" którą zrobił Berlin? 

Axine

Ti AmoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz