TREINTA Y SEIS

364 28 2
                                    


Od ostatniego rozdziału (nie licząc maratonu) minęło pięć dni. Więc oto jestem!

Jakoś przetrwałam dziewięć miesięcy z dodatkowym obciążeniem. A było co dźwigać. Pięć kilo. Pięć kilo? Jaki grubas – pomyślicie. A ja was zaskoczę, wcale nie grubas, a dwa małe obciążniki. Tak bliźniaki. Dobrze, że nie widzieliście jak Andres się ucieszył. I tak oto jest z nami mały Berlin i mała Warszawa. Pedro i Mireja. Pedro wybrał Andres, a Mireja ma imię po mojej przyjaciółce z polski, Mireli. Mirela, Mireja – podobne. Ludzie mówią, że gdy zobaczy się pierwszy raz swoje dziecko to zapomina się o tych nudnościach i bólach. Powiem wam, że to nie prawda. Fakt człowiek jest zadowolony i cieszy się z potomstwa, ale nie zapomina. Teraz się cieszę, że nikt nas nie widzi. Nie mam rano czasu by spokojnie wypić kawę lub herbatę. Nie mam jak się pomalować, umyć uczesać. Teraz potrafię cztery dni nie myć głowy, a jeśli już ją umyję to po kilku godzinach te włosy są już nieświeże. Masakra. Głównie teraz ubieram bluzy, legginsy i dresy, no jeszcze ewentualnie spodenki. Mówiłam, że nie mam czasu na kąpiel, nie? To już nawet nie wspominam o goleniu nóg. W nocy nie dają mi spać. Chodzę zmęczona. Wszędzie spuchłam. Choć w cycuszkach przybyły mi dwa rozmiary. Na spokojnie mogę się pochwalić pełną miseczką C, nie mogę się pogodzić z tym, że za jakiś czas wrócą do wcześniejszej A. W nocy budzę się by sprawdzić czy oddychają lub oni budzą mnie płaczem. Na szczęście nie jestem w tym sama. Andres mi pomaga. Przejął ponad połowę obowiązków domowych. Ba nawet nauczył się robić pranie. Sprząta. Normalnie ideał. Nie dość ,że przystojny, zdecydowany i stanowczy a zarazem wrażliwy i opiekuńczy to do tego sprząta i pomaga w domu. No ideał nie facet. Udało mi się położyć dzieci spać. Andres był w kuchni.

-Chcesz coś? – zapytał

-Zrób mi jakąś kanapkę. – odpowiedziałam i wzięłam piwo bezalkoholowe. Przyzwyczaiłam się do niego podczas ciąży. Rozsiadłam się na kanapie. Wreszcie chwila spokoju. Berlin przyniósł mi kanapeczki. Wywaliłam nogi na stolik kawowy, a talerz położyłam na udach. Andres włączył film. Gdy skończyłam jeść odstawiłam talerz. Dopiłam piwo i wtuliłam się w Andresa. Zasnęłam. Obudziłam się z przeczuciem, że zaraz któreś zacznie płakać.

-Dlaczego już nie śpisz? – usłyszałam

-Bo zaraz zaczną płakać.

-Ale jeszcze nie płaczą. Śpij.

- 3... 2... i 1- gdy skończyłam liczyć jedno zaczęło płakać. Wstałam i ruszyłam do pokoju dzieci.

Mireja słodko spała. Podeszłam do Pedra i wzięłam go na ręce. Zrobił się spokojniejszy, ale dalej płakał. Zaczęłam kołysać go na rękach. Usłyszałam lekkie kroki. Pedro znów zasnął. Położyłam go do łóżeczka. Teraz mała zaczęła płakać. Wzięłam ją na ręce. Kołysząc ją prawie zasnęłam. Gdy odłożyłam ją, poczułam duże dłonie na moich ramionach. Opadłam na niego bezsilnie. 


UWAGA!!! UWAGA!!!

OGŁOSZENIA PARAFIALNE!!!

Jutro (12.07) wyjeżdżam na dwa tygodnie. Nie wiem czy będę miała internet. Jeśli będę miała to będę wstawiać nowe rozdziały. Jeśli nie to rozdziałów nie będzie. 

Jakoś wam to spróbuję wynagrodzić.

Idę. Miłego dnia berlinki! 

u was też pada? 

Axine

Ti AmoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz