TREINTA Y OCHO

364 32 0
                                    

-Może wyszli byśmy gdzieś razem? – usłyszałam

-Andres, masz dzieci. Nie możesz ich samych zostawić. – powiedziałam wyciągając pranie z pralki

-A od czego są opiekunki?

-Myślisz, że wpuszczę obcą babę do domu? A do tego są za mali by zostawić ich z opiekunką.

-Jeśli teraz nie wyjdziemy to już nigdy, no nie daj się prosić. Ja się jutro wszystkim zajmę byś mogła się spokojnie wyszykować.

-Jesteś pewny? – zapytałam

-W stu procentach.

-No dobra – powiedziałam

-Bądź gotowa jutro o 19, a o 18:30 przyjdzie opiekunka.

-Widzę, że wszystkim się zająłeś.

-Muszę dbać o moją kobietę. – powiedział i pocałował mnie w policzek.

Wyszedł z pomieszczenia, a ja dalej wyciągałam pranie. Poszłam na strych by je powiesić.

Następnego dnia o dziwo obudziłam się wypoczęta. Zjadłam śniadanie, wypiłam kawę. Nałożyłam maseczkę oczyszczającą. Zrobiłam paznokcie, hybrydowo, na beżowo. Znów nałożyłam maseczkę tym razem nawilżającą. Nareszcie się ogoliłam. Umyłam włosy. Zrobiłam makijaż. Smoky eye. Wysuszyłam włosy. Są proste więc je rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone. Założyłam czarną sukienkę tzw.worek z długim, szerokim rękawem z koronki. Założyłam czarne buty na wysokiej koturnie. Wzięłam trochę biżuterii. Do małej czarnej torebki włożyłam najpotrzebniejsze rzeczy. Właśnie przyszedł po mnie Andres. Miał czarną koszulę i bordowy garnitur.

-Pięknie wyglądasz kochanie.- powiedział, uśmiechnął się i wyciągnął w moją stronę ramie

-Ty też wyglądasz niczego sobie. – powiedziałam i złapałam jego ramię

-Lubisz gdy zakładam garnitur?

-Bardzo.

-Dobrze, że mam ich dużo.

Zaśmiałam się. Zeszliśmy na dół. Zrobiliśmy wykład opiekunce i wyszliśmy z domu. Wsiedliśmy do naszego czerwonego samochodu. Pojechaliśmy do tej bogatszej części miasta. Weszliśmy do restauracji. Restauracja była bardzo elegancka, ludzie grali na żywo muzykę klasyczną. Dwie pary tańczyły. Usiedliśmy do wcześniej zarezerwowanego stolika. Podszedł do nas kelner. Zamówiliśmy jedzenie. Cały czas się na mnie patrzył, jakby chciał mnie zgwałcić. Masakra. Chciałam jak najszybciej wyjść z tej restauracji. Po skończonym posiłku zatańczyliśmy do dwóch piosenek. Udałam się do toalety. Gdy wracałam do męża zatrzymał mnie ten kelner. Złapał mnie za ramię i powiedział:

-Piękności może pójdziemy do mnie albo na zaplecze?

-Nie. – powiedziałam i się szarpnęłam

-Wiesz w czym jeszcze byś wyglądała pięknie? – zapytał i uniósł dłoń by musnąć mój policzek, ale się odsunęłam – naga w moim łóżku – wyszeptał mi do ucha. Przeszedł mnie dreszcz na samą myśl o tym. Próbowałam się wyszarpać ale on był silniejszy. Andres podszedł do nas. Kelner był od niego niższy. Berlin złapał go za szmaty, podniósł do góry i wyniósł z restauracji. Poszłam za nimi. Rzucił nim na chodnik.

-Jeszcze raz zaczniesz przystawiać się do mojej kobiety to gorzko tego pożałujesz. – powiedział

-Sama chciała ze mną iść – odpowiedział – widocznie jej nie wystarczasz.

Andres podszedł do niego i walnął go z pięści.

-Ale jesteś Fiutem! – krzyknął w odpowiedzi zboczeniec

-Pokazać ci prawdziwego? – zapytał Andres, mogło by być to śmieszne, ale dla mnie w tamtym momencie takie nie było. Pracownik restauracji walnął Andresa tak że na moment wstrzymałam oddech. Całe szczęście nic mu się nie stało. Zaczęli się bić. Mimo, że on był niższy to był bardziej umięśniony i był młodszy, ale Andres jest sprytny. Nie mogłam nic zrobić. Stałam i patrzyłam. Możecie powiedzieć że jestem pojebana, ale podoba mi się, że stanął w mojej obronie, ba nawet bardzo mi się podoba. Mrrrr mój bohater, haha. Boże co się ze mną dzieje.

Skończyli się bić.

-Jeśli choćby spojrzysz na moją kobietę to skończy się to gorzej. – powiedział i podszedł do mnie. Złapał mnie w tali i przyciągnął blisko siebie, bardzo blisko, nie było przerwy między naszymi ciałami.

- Przepraszam, że to tak wyszło. – powiedział

-To nie twoja wina – powiedziałam – a poza tym podobało mi się, że mnie obroniłeś. – powiedziałam i przegryzłam wargę.

- Podobało Ci się? – zapytał.

-Bardzo -Zaśmiałam się. Złączył nasze usta. Podniósł mnie. Ruszył w stronę samochodu. Rzucił mnie na tylne siedzenia i zawisł nade mną. Już oboje wiedzieliśmy jak skończy się ten wieczór.

-Wracamy do domu. – powiedział i przesiadł się do przodu.

-Nie, w domu są dzieci i opiekunka – powiedziałam – może pojedziemy w bardziej ustronne miejsce. – zaproponowałam. Spojrzał na mnie znacząco.

Jak się podoba? Musiałam jakoś urozmaicić ich życie

Axine 

Ti AmoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz