Moja prawdziwa historia

20 9 3
                                    

- Katie. Katie!
Myśli Katrin:
Jezu debilu ile można spać. W nocy spałaś a teraz też. Co ty jakiś gryzli jesteś? Boże. Jaki ma twardy sen kurwa. Dobra nie ma tak ze mną.
( Haha nie ma nie ma. Nie dam wam dalej moich myśli czytać😏)
- Katie!!!!!! Obudź się!!!!!!
- Czego?
- Gówna psiego. Popatrz co znalazłam.
- To książka o tobie. Wow znalazłaś ją.
- Nom. Czytamy?
- Spoks.
Ja i Katie zaczęłyśmy czytać początek był taki:

Dawno temu była sobie rodzina.
Mieli na nazwisko ,, Killer".
Ta rodzina mieszkała w dużym bogatym domu. Byli czarownikami.
Prawdziwymi czarodziejami. Mieli córkę o imieniu Katrin, też miała być czarownicą.

- Hej to przecież ty.
- Wiem. Przecież mówili jak nas tu porwali.
- Aha.

Lecz pewnego dnia...zostali napadnięci przez złego czarodzieja. Miał na imię Blake. Razem ze swoimi przyjaciółmi torturował a potem zabił rodzinę ,,Killer".
Był wyjątek. Jeden z jego sług zobaczył że dziewczynka, córka państwa
,,Killer" żyje. Nie wiedział jakim cudem ale miał za miękkie serce. Udawał że dziewczynka nie żyje i zabrał ciała do samochodu. Zabrał je nad głęboką rzekę i wrzucił ciała do wody.
A dziewczynkę która spała wziął ze sobą i zawiózł 23 mile dalej.
Zostawił ją pod jakimś domem, bogatym domem. Położył ją w koszyku z karteczką na kocyku którym była opatulona. Napisał tam: Zaopiekójcie się nią jak najlepiej potraficie. Sługa Bleka wrócił do niego i dalej mu służył. Po 5 latach Blake umarł. Miał 59 lat. A sługa żyje nadal ma w tej chwili 48 lat. Opserwował jak mała Katrin dorastała.
I to chistoria rodziny ,,Killer".
KONIEC.

Zapadła cisza ja ani Katie się nie odzywałyśmy. Byłyśmy zaskoczone.
Wtedy Katie żuciła pierwsze słowo.

- Wow nie spodziewałam się że to będzie smutne straszne i szczęśliwe za
razem.
- Ja...Ja też.

Naszą rozmowę przerwały szybkie kroki i skrzyp drzwi. Do działu w którym siwdziałyśmy wszedł Damon. Szybko schowałam małą książkę do kieszeni mojej bluzy. A on przestraszony mnie przytulił. To było dziwne znaliśmy się mniej niż tydzień a on mnie przytula.
- Nie rób tak więc!
- Ała? Moje ucho?
- A sory.
- Nie przytulaj mnie? Ok?
- Okej. A niby czemu?
- Korona time 2 metru odstępu.
- Aha XD.
- Haloo ja też tu jestem- odezwała się Katie.
- A sory ciebie też mam przytulić?
- Nie.
- Zaraz co ja to miałem...Aha już wie...Czy was do reszty pojebało!?
Nie wolno wam bez pozwolenia gdziekolwiek iść! Jesteście wyjątkowe! a co jak ktoś się tu włamie i was porwie!?
- Aha okej tato.- powiedziała Katie.
Po tych słowach zaczęłyśmy się obie śmiać a Damon który nie miał poczucia humoru stał jak wryty.
- Wiecie która godzina!?
- Nie? A która?- spytałam.
- Jest 10!
- Oo to mogli się martwić.
- Idziemy!
Wyszliśmy z biblioteki i szliśmy wąskim korytażem. Wtedy spytałam Damona...
- A co to była za sytuacja? Z tym twoim ojcem.
- A sprawy rodzinne.
- Okej.
Weszliśmy do ogromnej sali. Wyglądała dosłownie jak pokój życzeń z Harrego Pottera tylko większy.
- Tu będziecie ćwiczyć. Zaraz przyjdzie Pirs i...
Przerwałam mu.
- Albinos.
- Dobra ma nowe przezwisko. Będziecie się tu uczyć czarować i kątrolować swoje moce. Czekajcie tu.
- Okej- powiedziałbyś my w tym samym czasie.

DZIĘKI WAM ZA 110 WYŚWIETLEŃ I 12 GWIAZDEK. TEN ROZDZIAŁ LICZY 502 SŁOWA BEZ OPISU. DZIĘKUJE WAM WSZYSTKIM. MAM NADZIEJE ŻE KSIĄŻKA SIĘ PODOBA.
😊😘😜😇😈

Ogniste serceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz