10

689 57 10
                                    


Pov.Shigaraki

//Parę dni później//

Dabi wyzdrowiał, ale ja dalej nie czułem się na tyle dobrze by zrobić co kolwiek fizycznego, więc akcją musiałem sterować z "bazy". Zajmowaliśmy się właśnie anonimowym rozbijaniem narkotykowego gangu, który podpalił mieszkanie Tenko, a mieszaliśmy się w to tylko dla tego, że o nas też wiedzieli za dużo. Ci goście byli naprawdę śliscy, ale też na tyle zuchwali by szantażować wolnych strzelców informacjami o ich kradzieżach, natomiast sami członkowie wolnych strzelców mściłi się bardziej za mieszkanie niż za zbieranie informacji, ponieważ i tak policja nie uwierzyła by przecież komuś kto był już notowany i nagle przyszedł podzielić się informacjami nie popartymi żadnymi dowodami o na przykład nocnych napadach na kantor lub jubilera. To trzeba było przyznać naszym nowym współlokatorą, mieli idealne dary, a także umiejętności do popełnienia tak idealnej zbrodni, że ochrona po prostu nie zauważyła by co się stało i tak też robili. Nie strzelali, nie wybijali szyb, a nawet nie doprowadzali do najmniejszego zranienia personelu. My natomiast rzucaliśmy się w oczy, z wyjątkiem mnie, zabijaliśmy i ogólnie w mediach było o nas czasami głośno, ale za każdym razem policja umożała śledztwo. Dobra, dobra pora wracać na ziemię...
-Ej macie coś?! - wyszeptałem przykładając usta do mikrofonu w słuchawkach.
- No, chyba...- odpowiedział mi cichutki głos Togi dochodzący z słuchawek.
- To róbcie zdjęcia, jak wrócicie to się rozpatrzy, czy są przydatne, a teraz walcie na ślepo, tylko wiesz, tak bez flesza...- odpowiedziałem
- Dobra, dobra...a jak tam Soichi w internecie...- rozejżałem się po pokoju, spojrzałem pytająco o w stronę siedzącego w rogu pokoju blondyna.
- Kurde bele, dobrzy są... Jeden z nich był w ogłoszeniu w gazecie za kradzież, a poza tym to nic...
- To szukaj dalej...dzieciaku...- odpowiedziałem dosyć opryskliwie, ale to bardziej przez stres niż przez złe nastawienie do samego Soichiego.
- tsk, kto tu jest dzieciakiem...
- dobra, dobra sory...- odpowiedziałem, bo nie miałem nastroju na kłutnię...
Po kilku minutach Soichi w końcu zatrybił i:
-EJJJ! MAM, MAM COŚ!- prawie wrzasnął przeszukujący Internet "dzieciak".
- no dajesz...- wyciszyłem słuchawkę aby móc wysłuchać nowych informacji.
- Oni mają własny klub, w sensie są menadżerami... i tam niedaleko może być ich magazyn.
- No i to jest coś!- to chyba wiemy co będziemy robić w tym tygodniu.
-No to co czekamy aż "zwiadowcy" wrócą i ustalamy plan na jutrzejszy wieczór, coś czuję, że może być ciekawie...
- Jak ty możesz być tak optymistyczny?- zapytałem uśmiechając się z przekąsem.
- Zdechł mi kot, wczoraj.
- jajx...

---------------------------------------------------------

No to ten teges takie coś napisałam narazie, wiem, że rozdziały są krótkie, ale może trochę częściej.
(~ ̄³ ̄)~ <papatki❤️

shigaraki x dabi          &quot;no&quot;   Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz