13

539 45 20
                                    

Pov Shigaraki

               //W "bazie"//

Wstałem dosyć wcześnie i stwierdziłem, że najlepszym pomysłem będzie napicie się czegoś ciepłego, z racji, że męczył mnie nieznośnie ciężki kac. Byłem wręcz pewien, że wszyscy nadal spali, ponieważ zegar wskazywał dopiero parę minut po siódmej. Przeszedłem na palcach pustym korytarzem, po czym wszedłem do wspólnej kuchni. Ujrzałem widok, którego szczerze mówiąc się nie spodziewałem. Przy stole, tyłem do mnie, siedział Dabi, popijał coś z parującego kubka i pociągał nosem tak, jakby przed chwilą płakał. Z początku bałem się podejść, ponieważ nie chciałem wtykać nosa w nie swoje sprawy, ale im dłużej tam stałem, tym byłem bliższy stwierdzenie, iż Dabi to w sumie mój przyjaciel i powinienem z nim pogadać, bo jakby na to nie patrzeć przyczyną jego przygnębienie mogło być wczorajsze zajście i to, że na niego nakrzyczałem. Stałem w ciszy jeszcze przez kilka minut, ale stan bruneta się nie polepszał, więc postanowiłem podejść. Bezszelestnie przybliżyłem się do niego, i choć miałem miałem na sobie rękawiczki, dotknęłem jego ramienia z przyzwyczajenia tylko czterema palcami. On odwócił się szybko i nerwowo tak jakby się czegoś bał.
- C-co ty tutaj robisz?- zapytał cicho dużo mniej pewny siebie niż zwykle.
- Przyszedłem sobie zrobić coś do picia...- obszedłem stół do okoła i usiadłem na przeciwko niebieskookiego, ułożyłem ręce na stole i umiejscowiłem na nich delikatnie głowę, jakbym przygotowywał się do monologu Dabiego.
-Co ty robisz?
- Czekam, aż powiesz mi o co chodzi.- spróbowałem pokazać na twarzy coś, co miało przypominać uśmiech.
- O co miałoby niby chodzić? o nic nie chodzi... - powiedział jakby smutek przemieniał się powoli w złość
- No przecież nie rób że mnie idioty widzę, że jesteś smutny, mi możesz powiedzieć...- podniosłem głowę i popatrzyłem prosto w jego oczy. Dabi wziął łyk kawy i westchnął ciężko
- Gdybym ja tylko wiedział o co mi chodzi... Chwyciła mnie jakaś taka nostalgia. Zacząłem myśleć o tym kim jestem i co w ogóle lubię...- zatrzymał się na chwilę i podniósł wzrok na mnie.
-...i wydaje mi się, że nie jestem...no...eeee.... Tak stuprocentowo hetero.- otworzyłem szerzej oczy i tak bardzo nie wiedziałem co powiedzieć (składał się na to i kac, i wczesna pora, i nietypowość informacji), że zacząłem się mieszać, a moja twarz oblała się delikatnym rumieńcem.
- Ale- Ale, że tak, że gej...czy tak bardziej, że bi, czy...yyy że jeszcze co innego...urgh...sory nie wiem co powiedzieć...- uśmiechnął się delikatnie, ale potem znowu wrócił do pełni powagi.
- tak, że bi ale chyba bardziej chłopców...
- No to po co ty się smucisz, to naprawdę nic złego...- powiedziałem, już bardziej pewny siebie i wstałem, żeby zrobić sobie w końcu coś do picia.
- Ale ty nie rozumiesz...bo ja...ty nie wiesz przez kogo tak jest...jest taka osoba, która mi się podoba...- odwróciłem głowę jego stronę, ale nie przerywałem nasypywania kawy do kubka.
-A więc, kto to? Nie będę się przecież śmiał.- chciałem wyciągnąć z niego ta informację jak najszybciej, bo widziałem, że się męczy.
- TY! -prawie krzyknął po czym pospiesznie się odwrócił i już chciał wyjść, kiedy nawet nie wiem czemu podbiegłem do niego i chwyciłem jego nadgarstek.
- O co ci kurwa chodzi? Chcesz nie pośmiać? A może chcesz na mnie nakrzyczeć? Tak? Tak? Zgadlem? - z jego oczu zaczęły lecieć strumienie łez i nadal próbował mi się wyrwać, ale nagle do mojej głowy wpadł bardzo dobry pomysł. Kiedyś w  filmie widziałem scenę w której dwóch przyjaciół, jak jeden był bardzo smutny, zetknęło się czołami, tak na znak solidarności i wsparcia, więc pomyślałem, że mógłbym zrobić to samo. Był tylko jeden mały problem, oni byli tego samego wzrostu..., ale ja nie miałem czasu, żeby o tym myśleć. Chwyciłem jedna ręką kark bruneta i przyłożyłem głowę do jego obojczyka, nie wyglądało to tak efektownie, ale wydaje mi się, że zadziałało, bo Dabi przestał się rzucać i teraz  starał się uspokoić oddech. Jedynym czego nie przewidziałem było to, że w stresie przycisnął moją głowę na tyle mocno do siebie, że zaczęło brakować mi tlenu, ale był na tyle przytomny, że gdy usłyszał, iż zaczynam się dusić, przycisnął mój brzuch drugą ręką do swojego i ściągnął rękę z mojej głowy.
Czułem się delikatnie nieswojo, z myślą, że jestem teraz w pełni zależny od osoby której się podobam, ale nie na tyle, żeby cokolwiek powiedzieć, aż do momentu, gdy Dabi zaczął:
- Dziękuję, a i jeszcze jedno... zapomnij o tym co tu słyszałeś.-
nie odpowiedziałem mu...
.
.
.
Nie zamierzałem zapomnieć...

________________________-____

Zabijcie mnie, ale naprawdę nie miałam czasu, ani weny na pisanie...   Naprawdę przepraszam....

Wrzuciłam też Nominajki😗
...
Papatki, do następnego ❤️


shigaraki x dabi          "no"   Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz