Pieprznięty Valdez

41 8 5
                                    

Więc zrobiłam to co zamierzałam. Czyli dobrze pobić  Valdeza. Tak to brzmi źle i strasznie ale musicie przyznać że zasłużył sobie. Szybko weszłam do "gabinetu" Leo

- Cześć Chica?

- Ty. Jesteś. Jakimś. Pierdolonym. Kretynem - powiedziałam ostro i podeszłam do niego - Co ty sobie wyobrażasz!?

- Ale o co chodzi - powiedział. Serio Valdez. Rozumiem że można być głupim. Ale żeby podpalić las i nie wiedzieć o co chodzi!?

- Słuchaj. Rozumiem że nie potrafisz się ogarnąć bo ta szmata Calipso cię rzuciła ale błagam. Podpaliłeś las!! Wiesz ze prawie tak umarłam przez ciebie i twoją głupotę!? - powiedziałam i kopnąłam go w piętę. Zawył z bólu.

- Wiesz ze te wszystkie nimfy mogły zginąć!? - znowu ból i znowu jęk Latynosa - POMYSLAŁEŚ O TYM!! - krzyknęłam wściekła. Poprawiłam kołnierzyk i przywaliłam Valdezowi z liścia. Zabrałam go za kołnierz.

- Może czasem być pomyślał co!? TO nie boli! - nagle usłyszałam za mną krzyk. Wystraszona puściłam Valdeza. Odwróciłam się i zobaczyłam Nightwish. To tak. Tylko ona ma taki tupet żeby zachodzić mnie od tyłu. Zamachnęłam się żeby walnąć ją, jednak ta uchyliła się i podcięła mi nogi dzięki czemu leżałam na ziemi. BARDZO mi się to nie podobało. Dziewczyna pochyliła się nademną. Znowu próbowałam ją kopnąć ale odskoczyła. Szkoda.

- Potrzebujesz czegoś? - spytała przesłodzonym tonem. Ja nie mogę. Jak ja jej nienawidzę - Podziękowania przyjmuje w formie fioletowych gofrów lub zostawienia Nica w spokoju. - Bogowie. Ja nic nie mam o Nicka. To mój kolega. Gdybym mogła, to mieszkałabym sama ale mój ojciec nie ma domku. Niech ona się ode mnie odwali.

Warknęłam i podniosłam się wkurzona.

- Trzeba było już mnie tam zostawić Nightwish, ale jak już ocaliłaś moją osobę to możesz poczuć się dumna. - powiedziałam ostro
-

Żadnego dziękuje? - uśmiechneła się niewinnie i zacmokałam – Nie ładnie tak Claudusiu. Trzeba dziękować swoim wybawcom. - niech powie tak do mnie jeszcze jeden raz a szkielety nie dadzą jej spokoju

- Tobie? - spojrzałam na nią  z niedowierzeniem – Wolałabym wyjść za tego idiotę. – pokazałam na Valdeza, który nadal leżał lekko oszołomiony.

- Wiesz, – spojrzała na mnie zniesmaczona – to już lepiej mi podziękuj. Nie zasługujesz na niego.

,,Oh Kaia. Jak zechce potrafię mieć każdego faceta." Już miałam jej to powiedzieć kiedy usłyszałam chrząknięcie. W drzwiach stała jasnowłosa dziewczyna o niebieskich oczach. Miała na sobie czarne ubrania i skórzane rękawiczki na dłoniach. Jedno ramie było owinięte bandażem. Stała sobie oparta o framugę i przypatrywała nam się rozbawiona. Kim jesteś typiaro? Taka była moja pierwsza myśl jak ja zobaczyłam. 

- Hannah!! - Leo wstał z podłogi i podbiegł do dziewczyny chowając się za jej plecami – Dzięki bogom!! Weź zrób coś z nimi bo nie wytrzymam!!

- TY NIE WYTRZYMASZ!! - wściekłam się. Podeszłam do dziewczyny i odepchnełam ją. Ta zamiast upaść zrobiła tylko gwiazdę i staneła obok Kai unosząc głowę do góry. Jak się im przyjrzałam to przypomniałam sobie jaka niska jestem. Tak... Chcę wtrącić, że niscy ludzie też mają swoje prawa!! W tym czasie znowu złapałam latynosa za kołnierz i dałam mu solidnego plaskacza po czym kopnełam tam, gdzie nie dochodzi światło dzienne. Uśmiechnełam się. Szkoda że nie miałam aparatu. Piękny widok. Valdez skulił się na podłodze i popatrzył błagalnie na Nightwish. Ona tylko wzruszyłam ramionami.

- Zasłużyłeś sobie - chyba pierwszy raz się z nią zgadzam.

- A KTO PRAWIE ZDECHŁ BO PODPALIŁEŚ SOBIE LAS!!  W TEJ CHWILI MASZ WYPIERDALAĆ DO CHEJRONA I MU TO WYTŁUMACZYĆ PIEPRZENIĘTY IDIOTO!! PIERDOLNIĘTY KRETYNIE Ty! - Valdez oczywiście dla swojego bezpieczeństwa poszedł. I dobrze bo nie ręczę za siebie.

Nightwish zaczęła klaskać

- No no Smith, brawo, bardzo ładnie.

- Zamknij się szmato. - warknęłam w odpowiedzi. Może mi gratuluję ale i tak jej nienawidzę. Spojrzałam na dziewczyny i uznałam że nie potrzebnie tu jestem. Cichaczem chciałam wymknąć się z pomieszczenia jednak Kaia złapała mnie za ramiona i postawiła obok siebie.

- Kogo nam przywiało hmm? Ty też zostajesz idiotko, trzeba się przynajmniej przywitać

- Nie potrzebuje kolejnej suki do niańczenia. - fuknełam i znudzona oparłam się o blat biurka.

- Dobra, Smith, teraz posłuchaj uważnie. - warkneła stając do niej przodem. Uuu robi się groźnie. Już się boję - Jesteś tu najkrócej, bo zaledwie kilka miesięcy, więc to nie ty musiałaś niańczyć innych tylko zazwyczaj ja. I tak, mówię tu o Nicku. Więc łaskawie stul ten pryszczaty pysk i ogarnij sobie życie, bo nie będziesz miała łatwo jak Reyna cię dorwie. - tak jasne. Już to widzę. Mówi to za każdym razem a i tak nigdy się nic nie dzieje. Nie będzie mi rozkazywać jakąś szmata która myśli że może wszystko . - Więc jak się nazywasz?

- Hannah Morgan, córka Hekate. - Hekate? Nigdy jej nie widziałam

- Kaia Nightwish, córka Nemesis i nieoficjalna siostra Nicka di Angelo. - Bogowie! Nightwish się uśmiechnęła! Trzeba to gdzieś zapisać. . - Oj, widziałam cię z nim kiedyś. Jeśli mi go podrywasz, to czeka cię pogadanka z naszymi matkami aka Percy'm i Jason'em. Przyjaźniecie się?

- Tak, przyjaźnimy się. - a myślałam że jeszcze może być spoko. Jeśli przyjaźni się z tymi imbecylami to już po niej.

- To wy się tutaj zaprzyjaźniajcie a ja sobie pójdę. - stwierdziłam i wyszłam.

 Nie miałam najmniejszej ochoty siedzieć tam i słuchać jak Nightwish oczernia mnie jeszcze bardziej.
 Wyszłam z Bunkra 9. Nie miałam ochoty siedzieć tam z tą nową. Szczerze nawet mnie nie obchodzi kim jest. To nie tak że jestem jakąś nieczuła i totalnie mnie nie obchodzi los innych. Jestem dobrą osobą. Tylko mało kto to we mnie widzi. Ta Hannah wydawała się na początku spoko. Ale to było na początku. Zapewne Kaia właśnie mówi o mnie najgorsze rzeczy i na pewno będzie miała zła ocenę o mnie. Moja reputacja nie jest dobra, to wiem, ale błagam. Taka zła nie jestem. Moje życie po prostu nie jest... Najlepsze? Tak. Po prostu uważam że są osoby dla których warto się starać a dla niektórych wręcz przeciwnie? Dobra koniec tematu. Więc szłam sobie przez las aż ktoś na mnie wpadł. Albo ją na niego. Tak czy siak wpadłam na kogoś

- di Angelo?
- O cześć Claudia.
- Co tu robisz?
- Mógłbym zapytać cie o to samo... - powiedział. Przez chwilę staliśmy w ciszy i wpatrywalismy się w siebie wrogo. Następnie zaśmialismy się.
- To co tu robisz? - zapytał brunet.
- Wracam z Bunkra 9. Miałam koleżeńskie spotkanie z Kaią...
- Czyli zaczęłaś ją przeklinać?
- Nie ją. Na początku Valdeza za to co zrobił, - powiedziałam a Nico pokiwał głową - i była tam Kaia i to co zwykle... Kazała mi się od ciebie odwalić i tak dalej.
- Czyli to co zwykle. Gdzie teraz idziesz?
- Jeszcze nie wiem. Jak najdalej od dziewczyn
- Dziewczyn?
- Tsaa... do Bunkra przyszła Hannah ta córka Hekate... Oczywiście zaprzyjaźniliśmy się. - powiedziałam z sarkazmem. di Angelo westchnął.
- Musisz zacząć normalnie traktować ludzi.
- Traktuje ludzi tak jak oni mnie. - powiedziałam zakładając ręce - Bo ty jesteś bardzo towarzyski di Angelo...
- Dość. Dobra ja idę. Pa!
- Pa! - powiedziałam i wróciłam do trzynastki

Jestem! Wiem że czekaliście! Rozdział jest dość długi. Pisałam to na dwóch godzinach lekcyjnych więc jestem z siebie dumna
Pozdrawiam cieplutko
Najlepsza postać w całej historii
Czyli
klaudia_sweet

*ekhem rozdział sprawdzony przez _S_I_N_G_L_E_  ekhem*

Jak powstrzymałyśmy III wojnę światową czyli Zapobiec KatastrofieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz