Spędziłam jeszcze około godzinę, rozmawiając z Kaią i przeglądając plany Valdeza.
- Ona zawsze taka jest? - spytałam czarnowłosą. Claudia - bo właśnie o nią mi chodziło - wydawała się taka miła i spokojna... Może mogłybyśmy się zaprzyjaźnić, gdyby nie było tak wrogo do wszystkich nastawiona... - Nie wyglądasz teraz jakbyś jej nienawidziła.
Spojrzałam na dziewczynę z ukosa. Ta wytarła ubabrane smarem ręce w jakąś szmatkę.
- To nie tak, że jej nienawidzę - odezwała się w końcu, po chwili ciszy. - Znasz historię przyjaźni Percy'ego i Thalii? - skinęłam głową, nie za bardzo wiedząc, dokąd zmierza. - Annabeth mówiła, że są do siebie tak podobni, że albo będą najlepszymi przyjaciółmi, albo rzucą się sobie do gardeł. U nas jest właściwie tak samo.
Spojrzałam na dziewczynę z uniesionymi brwiami, dając jej jasno do zrozumienia, że nie mam bladego pojęcia o co jej chodzi.
- Miałyśmy naprawdę zły strat - dziewczyna opowiedziała mi o swoim pierwszym spotkaniu ze Smith.
- No nieźle - powiedziałam, opierając się o blat stołu. - Ale faktycznie. Z tego co mówisz wynika na, że wcale nie jest taka zła, a że jeszcze przyjaźni się z Nico to...
- To co? - usłyszałam znajomy głos od strony drzwi. Obróciłam się gwałtownie i zobaczyłam opartego o ścianę, rozbawionego Nico.
- Wiesz co Nikuś? Mam małe déjà vu - stwierdziła Kaia. Podeszła do chłopaka i poczochrała mu włosy. Był od niej wyższy o jakieś... 2 cm? Coś takiego.
- Ugh, dobra, siostra, tylko zostaw moje włosy, ok? - Chłopak przewrócił oczami i dział rękę Nightwish ze swojej głowy. - Cześć Han - powiedział do mnie. Uśmiechnęłam się.
- Cześć Kicia - odparłam. Uwielbiałam go tak nazywać. Zawsze się z nim stoczyłam. Chłopak fuknął w odpowiedzi i spojrzał na nas piorunująco, ale po chwili zmienił swój wyraz twarzy na złośliwy uśmieszek.
- Więc nie uważasz Claudii za zło wcielone? - spytał córki Nemezis.
- Może nawet nie... ALE JEŚLI JEJ POWIESZ, TO ZABIJE CIĘ, DI ANGELO!!! - krzyknęła po chwili. Starałam się utrzymać powagę, wysłuchując ich konwersacji.
- Jak znam życie, Nico właśnie zastanawia się, jak jej to oznajmić - zażartowałam i lekko podtrzymałam czarnowłosą, bo właśnie chciała się rzucićna syna Hadesa.
- Właściwie, to nie taki zły pomysł. Dzięki Kai - stwierdził chłopak i przeniósł się gdzieś cieniem.
- ZABIJĘ CIĘ, BRACIE!!! - wrzasnęła za nim Kaia i gwałtownie złapała za mój nadgarstek, wyciągając z bunkra. Biegła, ciągnąć mnie za sobą.
- Po cholerę się tak spieszysz? - przekrzykiwałam wiatr, muskający... Walący w moją twarz. Dziewczyna biegła dość szybko. Oczywiście nadążałam, ale Nightwish ma strasznie długie nogi. - Przecież jej nie powie!
- Spędziłam z nim całe 4 lata - oznajmiła Kaia. - Wiem do czego jest zdolny! A powiedzenie o tym Smith będzie dla niego świetną zabawą!
Nagle dziewczyna wpadła na kogoś. Przez co ja oczywiście poleciałam na nią, ciągnięta siłą ciężaru jej ciała. Okazało się, że osobą, przez którą się zatrzymaliśmy jest sam di Angelo. Zanim zdążyłam powstrzymać nową przyjaciółkę, ta zaciągnęła Nicka do domku 10. Chłopak przestraszony na mnie patrzył, gdy wrzucała go do dzieci Afrodyty krzycząc "JEST WASZ" i zamykając za nim drzwi. Biedny. Zastanawiałam się, czy może by mu nie pomoc, ale odwiodłam się od tego pomysłu, gdy córka Nemezis zaczęła zmieszać do infirmerii. Po dłuższych rozmyślaniach poszłam za nią. Nie wiadomo, ci jeszcze odwali, a ja nie mam nic lepszego do roboty. Potem sprawdzę co u Hadesiątka.
Nightwish zapukała do środka obozowego szpitala i weszła, nie robiąc przy tym żadnych szkód (wow). Weszłam za nią do środka.
Przy biurku siedział piszący coś Will, a obok zamyślony Leo. Gdy ujrzał Kaię, pobladł lekko i wyrwał Solace'owi jakiś papier, po cz wybiegł.
- Eeeee... Kaia? - blondyn spojrzał na nią zdziwiony. Halo? Cześć Will, ja też tu jestem! Chłopak miał powiedzieć coś jeszcze, ale przerwał mu huk otwieranych drzwi. Do środka wparowała Smith.
- Nie no zajebiście! - krzyknęła czarnowłosa i uniosła ręce w górę. Westchnęłam głośno. Mam nadzieję, że nie dostała połowy szpitala. Will pobladł, prawdopodobnie z obawy o to samo. - Takie to moje zakichane szczęście! Śledzisz mnie, czy co?!
Claudia prychnęła i usiadła na krześle. Może jednak nie będzie afery?
- Po jaką cholerę miałabym to robić, szmato!? - nie mów hop, póki nie przeskoczysz. - Wolałabym zaprzyjaźnić się z Jackson'em, niż łazić za tobą.
Gdy wymieniały inne obraźliwe wyrazy, ja spojrzałam na nadal zaniepokojonego sytuacja Willa. Gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały lekko się uspokoił. Tak działam na ludzi. Na szczęście.
Nagle córka Nemezis wzięła niespodziewanie chłopaka za rękę i wyszła z nim na zewnątrz, zostawiając mnie w środku. Ze Smith. Super.
- Więc... - zaczęłam rozmowę. Może uda mi się z nią dogadać. Zazwyczaj ze wszystkimi się udaje. - Co tam?
Dziewczyna spojrzała na mnie spod byka. Chyba nie była do mnie chętnie nastawiona. Choć w jej oczach zauważyłam lekkie... Zaciekawienie? Chyba tak to mogę nazwać.
Nagle poczułam, że robi mi się trochę słabo. Córka Tanatosa też zrobiła się trochę przymulona. Coś jest chyba nie tak. Muszę iść do Will'a. Wymienilam porozumiewawcze spojrzenie ze Smith i obie wybiegłyśmy z infirmerii.
Zauważyłam mdlejącą Kaię. Will krzyknął, żebyśmy pobiegły po Chejrona, ale ja poczułam, że nogi się pode mną uginają. Zrobiło mi się ciemno przed oczami. Po raz pierwszy w życiu... Zemdlałam. Ostatnie co widziałam to upadającą obok mnie Claudię.
Nie będę się rozpisywać.
Pozdrowienia od Haynax
CZYTASZ
Jak powstrzymałyśmy III wojnę światową czyli Zapobiec Katastrofie
Fanfic,,Mówią, że wszystko będzie dobrze... ...Bo to nie ich problem." Na świecie panuje niebezpieczna choroba zwana koronawirus! Herosi bezradni, nie mogą wyjść z obozu a u śmiertelników panuje strach. Pewnego dnia w obozie pojawia się niespotykanie Rac...