Pov. Kaia
- Ona taka zawsze jest? - spytała Han po godzinie spędzonej na ulepszaniu planów Valdeza. Uśmiechnełam się smutno i pokręciłam głową. - Nie wyglądasz teraz jakbyś jej nienawidziła. - zauważyła przykrzywiając lekko głowę. Ja westchnełam tylko i wytarłam ręce uwalone smarem w ścierke.
- To nie jest tak, że jej nienawidze. - powiedziałam po chwili ciszy. - Znasz historie przyjaźni Percy'ego i Thalii? - dziewczyna kiwneła głową – Annabeth mówiła, że są do siebie tak podobni, że albo będą najepszymi przyjaciółmi albo rzucą się sobie do gardeł. U nas jest właściwie tak samo. - córka Hekate popatrzyła na mnie nie rozumiejąc. - Miałyśmy naprawdę zły start. - pokrótce opowiedziałam jej nasze pierwsze spotkanie.
- No nieźle. - westchneła opierając się o blat stołu. - Ale faktycznie. Z tego co mówisz wynika, że nie jest taka zła a że jeszcze przyjaźni się z Nico to...
- To co? - usłyszałyśmy od strony drzwi. Koło ściany stał sobie Nico i przyglądał nam się rozbawiony.
- Wiesz co Nickuś? Mam małe déjà vu. - stwierdziłam podchodząc do niego i czochrając mu włosy. Był wyższy ode mnie o zaledwie 2 centymetry, więc nie było tak źle.
- Ugh, dobra, tylko, siostra, zostaw moje włosy, ok? - fuknął di Angelo i zdjął moją rękę ze swojej głowy. Uroczy z niego chłopczyk. - Cześć Han. - zwrócił się w stronę blondynki.
- Cześć Kicia. - odpowiedziała mu Hannah ze słodkim uśmiechem. Chłopak fuknął i spojrzał na nas spod byka. Po chwili uśmiechnął się złośliwie.
- Więc nie uważasz Claudii za zło wcielone? - spytał.
- Może nawet nie... ALE JEŚLI JEJ POWIESZ TO ZABIJE CI DI ANGELO!! - krzyknełam uświadamiając sobie, że może jej to powiedzieć. O nie, moja reputacja wisi na włosku.
- Jak znam życie Nico właśnie zastanawia się jak jej to oznajmić. - blondynka zachichotała i przytrzymała mnie gdy chciałam się rzucić w stronę Hadesiątka.
- Hmmmm... właściwie to nie taki zły pomysł. Dzięki Kai!! - stwierdził brunet i przeniósł się cieniem, prawdopodobnie do obozu.
- ZABIJE CIĘ BRACIE!! - wrzasnełam jeszcze za nim i ciągnąc drugą dziewczynę za ręke wybiegłam na zewnątrz.
- Po cholere się tak śpieszysz?! - krzykneła nastolatka przykrzykując wiatr. Biegłam chyba szybciej niż kiedykolwiek. A jestem naprawdę szybka. - Przecież jej nie powie!!
- Spędziłam z nim całe cztery lata!! - odkrzyknełam – Wiem do czego jest zdolny!! A powiedzenie o tym Smith będzie jego zdaniem świetną zabawą.
Gdy dobiegłyśmy na wysokość wielkiego domu wpadłyśmy na kogoś.A raczej ja wpadłam. Ale Hannah wpadła na mnie. Oj tam, jeden pies. Ale nie ważne. Okazało się, że wpadłyśmy na... di Angelo!! No to co ja zrobiłam?
Złapałam go za kołnierz i siłą przywlekłam do domku Afrodyty. Tak wiem, jestem cudowna. Szczególnie, że ostatnio dzieciaczki z 10 próbują zaleźć Nickowi kandydatkę na dziewczyne. Otworzyłam drzwi kopniakiem i krzycząc ,,JEST WASZ!!" wepchnełam Włocha do środku. Gdy zamknełam te obrzydliwie różowe wrota usłyszałam jeszcze pisk dziewczyn i błagalny krzyk Hadesiątka, żebym go uratowała. Odkrzyknełam mu, że ma za swoje i zadowolona poszłam do infirmerii. Po chwii wahania córka Hekate podążyła za mną.
Zauważyłam, że zdążyli wymienić już wywalone przeze mnie drzwi do gabinetu. Teraz spokojnie weszłam. Nawet zapukałam!! Za biurkiem siedział Solace i pisał coś. A obok siedział... Valdez?! Jeśli mu życie miłe, to niech szybko stąd ucieka. Gdy zobaczył, że przyszłam pobladł, bez uprzedzenia wyrwał Will'owi z ręki jakiś papier i wybiegł ze szpitala.
- Eee, Kaia? - medyk spojrzał na mnie zdziwiony i miał coś jeszcze powiedzieć, gdy drzwi znowu się otworzyły i wkroczyła przez nie Smith.
- Nie no zajebiście!! - krzyknełam wyrzucając ręce w górę. - Takie to moje zakichane szczęście!! Śledzisz mnie czy co?!
Córka Tanatoa prychneła już -etny raz tego dnia i najzwyczajniej w świecie usiadła sobie na krześle.
- Po jaką cholerę miałabym to robić szmato? - zaczyna się. - Wolałabym zaprzyjaźnic się z Jackson'em niż łazić za tobą.
- Coś ostatnio strasznie dużo chcesz suko. - wysyczałam i biorąc Willa za rękę wyszłam z nim z gabinetu. Morgan została w środku. Eh, później po nią wrócę.
- Dobra Solace, teraz ładnie proszę, żebyś dał mi trochę ambrozji czy nektaru bo spierdoliłam sobie rękę. - Wspominałam, że rozciełam sobie rękę jak biegłam przez las? Nie? Pewnie dlatego, że sama dopiero teraz to zauważyłam.
- Na Zeusa!! Kaia ty masz złamaną rękę!! - wykrzyknął Solace.
- Co? - spytałam inteligentnie. No faktycznie. Wystawało mi trochę kości i krwawiła, i lekko bolała, no ale mogłam nią ruszać przecież!! - CO JEST KURWA!!
- Nie boli cię? - chłopak spojrzał na mnie zdziwiony. - Nic a nic?
Pokręciłam głową lekko oszołomiona.
- Tak jakbym miała tylko siniaka. - z niedowierzeniem wpatrywałam się w siniejącą rękę. Co jest na Hadesa?! To chyba nie jest normalne nie?! Nagle znikąd pojawiły się obok mnie Smith i Morgan. Co one tu robiły? Nie wiem. Usłyszłam krzyk Willa, żeby pobiegli po Chejrona i Nicka ale miałam już mroczki przed oczami. Zauważyłam jeszcze, jak dwie pozostałe dziewczyny chwieją się i upadają na podłogę. Później sama zemdlałam jak ostatnia idiotka.
No macie kolejny rozdział. Mam o tyle fajnie, że to ja napędzam akcję i dodaję różne wątki itd więc bójcie się ludzie bo po drodze wydarzy się dużo ciekawych rzeczy.
Buziaki
Owwww dzieki 😍😍 byłam tu
- Claudia
CZYTASZ
Jak powstrzymałyśmy III wojnę światową czyli Zapobiec Katastrofie
Fanfiction,,Mówią, że wszystko będzie dobrze... ...Bo to nie ich problem." Na świecie panuje niebezpieczna choroba zwana koronawirus! Herosi bezradni, nie mogą wyjść z obozu a u śmiertelników panuje strach. Pewnego dnia w obozie pojawia się niespotykanie Rac...