PoV Hannah
Razem z Chejronem wybiegłam z Wielkiego Domu. Centaur wysłał jakiegoś herosa po Percy'ego, a my pobiegliśmy pod las. Zaczęłam gasić płomienie swoją mocą córki Hekate. Po chwili przybiegł zdyszany syn Posejdona.
- Co jest? - spytał zdezorientowany.
- Najprawdopodobniej Leo - odpowiedziałam krótko, na co chłopak przewrócił oczami. Podbiegł bliżej plaży i przywołał fale, gasząc płomienie. Trochę udało mi się złagodzić pożar, zanim chłopak tu dotarł, więc dzięki mocy czarnowłosego ogień całkowicie zgasł.
Nagle zobaczyłam na niebie Festusa z Leo na grzbiecie. Za latynosem była jakaś czarnowłosa dziewczyna. Widziałam ją chyba kiedyś w towarzystwie Nico. Po chwili ujrzałam obok nich szkieletowego pegaza z nieprzytomną blondynką na swoim grzbiecie. W życiu jej na oczy nie widziałam. Z zamyśleń wyrwał mnie głos Chejrona.
- Powinnaś chyba przejść się na chwilę do infirmerii - powiedział zatroskany. - Masz trochę oparzeń. Will musi sprawdzić, czy na pewno wszystko z tobą w porządku. W końcu prawie spłonęłaś w pożarze...
Skinęłam głową. Centaur wrócił do Wielkiego Domu. Upewniłam się, że na 100% wszedł do środka i skierowałam się do domku 20. Przecież nie pójdę teraz słuchać długich wykładów Will'a! Nie mam na to najmniejszej ochoty.
Otworzyłam drzwi do dwudziestki i od razu usłyszałam dźwięki "Nothing else matters". Moje rodzeństwo = wielcy fani Metallicy. Oczywiście nie mam nic przeciwko temu. Kocham ten zespół.
Moje rodzeństwo siedziało w swoich kilkuosobowych pokojach. Weszłam do swojego, gdzie moje siostry grały właśnie w karty.
- Hej, Han - przywitała mnie Sofia. Była ode mnie o pół roku starsza. Miała brązowe włosy i zielone oczy - Grasz z nami?
Pokiwałam przecząco głową. Nie dziwiło mnie, że żadna z nich nie skomentowała mojego masakrycznego wyglądu. W końcu Sofia, Magdalene, Nicole i Alexandra zawsze pakowały się w różne głupstwa razem ze mną. Wzięłam jakieś ubrania na zmianę i poszłam do łazienki.
Wyszłam w pomarańczowej, obozowej koszulce i czarnych, krótkich jeansach. Włosy oczywiście splotłam w luźnego warkocza, żeby mi nie przeszkadzały. Podeszłam do szafki i wyjęłam swoje czarne, skórzane rękawiczki. Nałożyłam je na ręce i wyszłam, poprawiając bandaż, zakrywający moją bliznę. Rozejrzałam się. Herosi szwendali się po obozie. Nadal czułam lekki ucisk w gardle, związany z dostaniem się dymu do moich płuc.
Po chwili zobaczyłam Nico, wychodzącego z trzynastki. Ostatnio byłam w jego domku rok temu. Ostatnio spotykaliśmy się tylko na dworze. Ciekawe, czy coś się tam zmieniło.
Podbiegłam do przyjaciela od tyłu i oplotłam go rękami, na co lekko się wzdrygnął.
- Hannah, nie strasz! - powiedział trochę oburzony. Wzruszyłam ramionami i spojrzałam na niego niewinnie. Pokręcił z niedowierzaniem głową, ale kąciki jego ust lekko się uniosły.
- Idziemy na arenę? - zapytałam. - Nudzi mi się.
- Ćwiczyliśmy rano - chłopak uniósł jedną brew.
- To chodź gdziekolwiek! - w tym momencie kaszlnęłam. Głupi dym!
- Co ci? - Nico zatroskany położył mi rękę na ramieniu.
- W porządku - odparłam, nadal cicho kaszląc. - Tylko trochę nawdychałam się dymu. Jest ok.
- Powinnaś iść do infirmerii - super! Następny się znalazł!
- Nic mi nie jest, serio! - założyłam ręce na piersi, ale czarnowłosy już mnie nie słuchał. Złapał za mój nadgarstek i zaczął ciągnąć w stronę obozowego szpitala. Westchnęłam i poszłam z synem Hadesa.
Gdy dochodziliśmy do celu naszej niedługiej wędrówki zobaczyłam wychodzącą ze środka, lekko poddenerwowaną czarnowłosą, która jeszcze niedawno siedziała na Festusie. Dopiero teraz zauważyłam jej niebieskie końcówki.
Nico chyba jej nie zauważył, bo zamyślony nadal ciągnął mnie na wyrok słuchania zaleceń syna Apollina.
Weszliśmy do infirmerii i od razu zobaczyliśmy blondyna. Siedział przy jakiejś dziewczynie. Zaraz, czy to nie była ta blondynka, co nieprzytomna leciała na szkieletowym pegazie? Tak, to była zdecydowanie ona. Podobnie jak ja wcześniej, była cała w popiele. Biedna.
- Claudia? - usłyszałam głos di Angelo. - Will, co się stało?
Solace wzruszył ramionami.
- Nie mam pojęcia. Kaia ją przyprowadziła. Nic więcej nie powiedziała.
- Kaia? - Nico wyglądał na dość (bardzo) zdziwionego. Syn Apolla skinął głową.
- Han, a tobie co? - Will spojrzał na moją znudzoną minę, lekko rozbawiony.
- Nie wiem. Wszyscy karzą mi tu przyjść, a nic mi przecież nie dolega - i znów kaszlnęłam. Cholera!
Lekarz podszedł do jakiejś półki i rzucił mi fiolkę. Pokazał gestem, że mam to wypić. Zrobiłam, jak polecił i poczułam się o wiele lepiej. Ściskający dym uległ.
- Dzięki - mruknęłam i odwróciłam się do wyjścia. - Musze już lecieć! Narka!
I zostawiłam chłopaków samych. Wszystko, byleby nie słuchać o medycynie. WSZYSTKO.
Cześć ludzie! Co tam? Macie tu rozdział z perspektywy Han. Miłego czytania.
Pisała Haynax
CZYTASZ
Jak powstrzymałyśmy III wojnę światową czyli Zapobiec Katastrofie
Fiksi Penggemar,,Mówią, że wszystko będzie dobrze... ...Bo to nie ich problem." Na świecie panuje niebezpieczna choroba zwana koronawirus! Herosi bezradni, nie mogą wyjść z obozu a u śmiertelników panuje strach. Pewnego dnia w obozie pojawia się niespotykanie Rac...