Shawn
Julia poszła do pacy. Opiekunka zabrała Nicka , a resztę dzieci Julia zawiozła do szkoły. Jaka to ulga dla uszu, gdy ich nie ma. Teraz czeka mnie chyba najtrudniejsza rzecz w życiu. Muszę w końcu wyjść do ludzi. Co jeśli mnie poznają i dzieci będą miały zniszczone resztę dzieciństwa?
-Tatoo!!!- krzyknął Matteo z salonu. Szybko do niego podbiegłem.
-Co się stało słodziaku? - kucnąłem przy nim.
-Patrz! Myska Miki! - zaczął pić sok z butelki.
-Nie strasz mnie słodziaku. Tatuś musi jeszcze coś zrobić, a potem pójdziemy do twojego lekarza. Może być?
-Ja nie chcieć! Myska Miki!- zapatrzony był w telewizor.
Postanowiłem nie dyskutować z młodym. Poszedłem dokończyć składać pranie, po czym szybko się przebrałem. Julia przed wyjściem naszykowała Matteo więc wystarczyło teraz go tylko namówić.
-Choć szkrabie. Uwierz dla taty to też nie jest najlepszy moment.- wziąłem go na ręce, po czym wyłączyłem telewizor. Mały zaczął płakać jak jeszcze nigdy. Julia mówiła coś, aby nie włączać mu przed wyjściem bajki, ale oczywiście musiałem zrobić po swojemu. - Hej słodziaku... Spokojnie. - zacząłem lekko go bujać. Po czym wyszliśmy z domu dokładnie go zamykając. - Idziemy czy jedziemy?
Mały jeszcze bardziej się rozpłakał.
-To chyba znaczy, że idziemy.- postawiłem go na ziemię. Trochę opornie, ale zaczął iść.
-Witaj sąsiedzie. My się chyba jeszcze nie znamy. Pana żona często do nas przychodzi, a pana to tylko na ogrodzie widuję. Jestem Rogelio von Easy. A pan?- uśmiechnął się mężczyzna opierający się o biały płot.
-Przepraszam, ale muszę iść z synkiem do lekarza. Może porozmawiamy innym razem.- sztucznie się uśmiechnąłem idąc dalej przed siebie.
-Tato, nóżki mnie bolą...- Matteo stanął w miejscu.
-Przecież zrobiliśmy tylko dwa kroki od domu.- kucnąłem przed nim.
Matteo wsadził palca do buzi. Zaczął patrzeć na pana w kolorowym garniturze, który chodził po drugiej stronie drogi.
-Niech ci będzie. - podniosłem go. Po czym zaczęliśmy iść dalej. Teraz żałuję, że nie wziąłem jego spacerówki.
-Poplose zielone.- zaśmiał się Matteo na przejściu dla pieszych.
-Jaki uroczy młodzieniec.- zaśmiała się jakaś starsza pani, szeroko uśmiechając do mojego synka, który lekko się zawstydził.
-Przywitaj się ładnie z paną. Przecież umiesz.- lekko się uśmiechnąłem.
-Dzien dobly.- szepnął chowając się w mojej koszulce.
Przeszliśmy przez przejście dla pieszych. Trzeba przyznać, że nie było tak źle jak myślałem. Może ludzie już o mnie zapomnieli?
Weszliśmy do parku. Było tu dużo kobiet z dziećmi. Jak ja mogłem nie znać tak pięknego miejsca? Chyba naprawdę przesadziłem siedząc tyle lat w domu...
-Wszystko dobrze? Taki cichy jesteś.- lekko się uśmiechnąłem czując, jak maluszek wpłata swoje małe rączki w moje włosy.
Po chwili doszliśmy do lekarza. Kolejka była jakby rozdawali tu coś za darmo. Posadziłem Matteo w kąciku zabawek. Po czym usiadłem na ostatnim wolnym krześle.
-Kto jest ostatni?- lekko się uśmiechnąłem w stronę ludzi.
-Ja. - kobieta obok mnie się uśmiechnęła- Jestem Jane. Mama Elvisa. Zna mnie pan? Elvis i Nico chodzą razem na czytanie książeczek. - szatynka lekko się uśmiechnęła podając mi rękę.
CZYTASZ
Roses 3/ Shawn Mendes
FanfictionMinęło już 15 lat od odejścia Shawna z kariery. Mężczyzna założył rodzinę, ale pomimo, że miał wszystko o czym pragnął, nadal mu czegoś brakowało. Czy jedna chwila może wszystko zmienić? Nowe tajemnice, rozstania, nowe związki, romanse, trudne chwi...