Tylor
Usiadłam w fotelu wyciągając telefon z kieszeni.
Dziesięć nieodebranych połączeń od Nialla? Co ten debil znów chce? Którego słowa w moich poleceniach nie rozumie?
Z niechęcią oddzwoniłam.
-Czego?- jęknęłam.
-Może trochę milej. - burknął.- Twój plan w jakieś części się powiódł.
-Dlaczego tylko w jakieś? - zamieszałam swoją herbatę.
-Julia i Shawn się w pewnym sensie rozstali. Ale...
-Ale?
-Ale Julia miała mi wpaść w ramiona. Ale nie wzięłaś jej pod uwagę. Ta dziewczyna jest zbyt silna.
-Niall nie po to przed tym głupim wywiadem siedziałam z Shawnem i wbijałam mu do głowy głupoty, abyś teraz wszystko zepsuł...
-A co dokładnie mu powiedziałaś?- przerwał mi.
-No, że mają tyle dzieci, tylko dlatego, aby utrzymać ich małżeństwo, że nie są dopasowani charakterami, że Julia pocałowała cię, bo coś do ciebie czuje i tak dalej. Gdybym miała ci tu dokładnie wymieniać te głupoty, przez cały dzień. Niall musisz zrobić pierwszy krok. Zaproś ją na kolację, daj jej do zrozumienia, że ona czuje to samo do ciebie, co ty do niej. Ja już zajęłam się Shawnem. Jedziemy w te same trasy. Znaczy... To będą występy na różnych festiwalach, ale wszystko będzie w stylu trasy koncertowej. Już się zgodził. Teraz zostaję tobie pole do popisu.- rozłączyłam się. Nie miałam zamiaru słuchać dłużej jego głupot.
Miał do wykonania parę prostych zadań, a nawet tego nie umie. Ofiara losu... Już współczuję tej Julii takiego nowego chłopaka. Może i jestem okrutna, ale kawałek mojego serca się uratował.
Nagle zadzwonił dzwonek. Wstałam kierując się do drzwi. Bez wahania je otworzyłam. Moim oczom ukazał się jakże piękny młodzieniec. Moja gwiazdka, która zawsze świeciła i świecić będzie. Moje wszystko...
-Mogę wejść?- Shawn lekko się uśmiechnął.
-Oczywiście.- wpuściłam go poprawiając sukienkę.
-Słyszałem, że mamy razem jeździć na te festiwale. Chciałem się przywitać. - szeroko się uśmiechnął, rozglądając się po pokoju.
-Jejku pamiętam, jak przyszedłeś do tej branży jako mały kurdupel. Pomogłam ci się wzbić, choć sama nie byłam najlepsza, a teraz ty przechodzisz mnie odwiedzić. Cudowne uczucie.- podeszłam do niego.- Mogę cię przytulić?
-Tak.- lekko mnie objął. - A zapomniałbym. Oddam ci twój zegarek, który zostawiłaś u mnie, ze dwadzieścia lat temu. Jak ten czas szybko leci...- wzdychnął wyciągając z ręki zegarek po mojej prababci.
-A gdybym cię pocałowała też byś mi oddał?- zaśmiałam się odbierając pamiątkę.
-No nie wiem... Mam żonę. - pokazał na obrączkę.- I szóstkę dzieci.
-Shawn nie oszukujmy się. Powtórzę to co wczoraj ci powiedziałam: ty i Julia to dwa odmienne światy. A w miłości chodzi o to, aby właśnie być jednym światem. Jednym światełkiem w tunelu, a nie dwoma o innych kolorach. A dzieci przecież o niczym nie muszą się dowiedzieć. - wzruszyłam ramionami.
-Dobra masz rację. Rozstałem się z Julią, ale będę jej pomagał przy dzieciach. No i nie chcę brać rozwodu, ze względu na jej rodzinę. Mogłaby mieć kłopoty...
Wymówki, bla bla bla. Po prostu nadal ją kocha. Trzeba zrobić coś, dzięki czemu zapomni o niej...
-Rozumiem to.- lekko się uśmiechnęłam.
CZYTASZ
Roses 3/ Shawn Mendes
FanfictionMinęło już 15 lat od odejścia Shawna z kariery. Mężczyzna założył rodzinę, ale pomimo, że miał wszystko o czym pragnął, nadal mu czegoś brakowało. Czy jedna chwila może wszystko zmienić? Nowe tajemnice, rozstania, nowe związki, romanse, trudne chwi...