2. Złość piękności szkodzi.

269 13 23
                                    

Alec

Po cichu wszedłem do domu. Mogę się założyć, że tata siedzi w salonie z książką i czeka, tylko aby na mnie nawrzeszczeć. W sumie nie dziwię mu się... Jest już dwunasta w nocy, a mama nie powiedziała mu, że mnie zawiesili... Myśli, że w poniedziałek idę normalnie do szkoły.

Ściągnąłem buty i powoli poszedłem po schodach. Na szczęście nigdzie go nie było. Delikatnie popukałem do drzwi Clary, po czym otworzyłem je i wychyliłem głowę.

-Mogę?- lekko się uśmiechnąłem. Dziewczyna skinęła głową zdejmując słuchawki. -Mała, ty jeszcze nie śpisz?- usiadłem na jej obrotowym fotelu.

-Właśnie słuchałam In my Blood. Ile w tej piosence jest emocji. Już wiem, za co ludzie tak kochali naszego tatę. - lekko się uśmiechnęła.

-Ale jak nam mogli nie powiedzieć... Nawet specjalnie ich podpuszczamy. I nic. Mam tego dość. Co przed nami jeszcze ukrywają? Że Niall Horan to mój chrzestny?- zarechotałem.

-Nie wiem.- wzruszyła ramionami. - Tata już wie, że wylali cię z szkoły?

-Jeszcze nie. Mam nadzieję, że mama jest spoko i mu nie powie. W przeciwnym razie będę miał przerąbane.

-Może nie będzie aż tak źle... Przecież tata był kiedyś gwiazdą. Powinien mieć stalowe nerwy.

-Taaa. Ostatnio chyba ta stal się roztopiła jak wszedłem z brudnymi butami, a on akurat umył podłogę. Co robisz jutro, znaczy dzisiaj, znaczy... No wiesz...

-Jutro? Hmm muszę spojrzeć w grafik. - popatrzyła na telefon.-Ojć, niestety cały dzień mam zajęty. Umówiłam się z czasem wolnym. Może przełóżmy to na niedzielę?- cały czas miała poważną minę.

Jak ona to robi?

-Uważaj bo się zaśmieję. Dobra jutro pogadamy. Jest sobota, więc będziemy mieć dużo czasu na obmyślenie planu, co zrobić aby tata wrócił na scenę. A teraz leć spać.

Zamknąłem jej drzwi, po czym udałem się do mojego pokoju. Wziąłem do ręki kawałek kartki i zacząłem pisać słowa do piosenki które przyszły mi na myśl. Kocham muzykę. Chyba mam to w genach...

***
Niall

-Tatoo! - krzyknęła Emma z kuchni.- Miał być kawior i sok truskawkowy, a nie krewetki. Nie zjem tego!

-Emma nie wymyślaj. Zaraz mam spotkanie z Tylor Swift. Nasi menadżerowie ustalili, że mamy napisać wspólnie piosenkę. Za chwilę lecisz do Wielkiej Brytanii do mamy. Więc proszę, ogarnij się.

-Nie chce mi się... Ale dobra. Lepiej wyjść w dobrym makijażu i ubraniach w złym humorze niż bez makijażu. - przewróciła oczami idąc w stronę swojego pokoju.

Że ten bachor to moje dziecko... Jak mogłem być taki głupi... Ja i Maggie już na dzień dobry do siebie nie pasowaliśmy... Pomimo, że całowałem usta Maggie myślałem o Julii. Nie widzieliśmy się już czternaście lat. Każdego dnia o niej myślę, bez przerwy. Może to coś więcej niż przyjaźń?

Wyszedłem z domu. Emmę miał odwieźć jej lokaj Edmund. Wsiadłem do żółtego Porsche i ruszyłem w stronę studia nagrań. Tam miałem się spotkać z Tylor. Nie cierpię tej kobiety.

Po paru minutach byłem na miejscu. Pracę mam naprawdę blisko domu. To ma swoje plusy.

Poprawiłem garnitur i wszedłem do ogromnego budynku. Wszędzie wisiały plakaty znanych gwiazd. Gdy zawsze na nie patrzę, brakuje tu Shawna. Kazali go ściągnąć, co w moich oczach, było ogromnym błędem.

-Dzień dobry, panie Horan'ie.- recepcjonistka szeroko się uśmiechnęła.

-Hej. - machnąłem w jej stronę ręką, po czym wszedłem do windy. Wybrałem odpowiednie piętro i winda ruszyła. Leciała w niej piosenka Shawna, dokładnie to Roses.  Dobrze, że chociaż tutaj została.

Roses 3/ Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz