Shawn
Wszyscy zapomnieli o naszej umowie. Może to i dobrze, bo mój syn jest za młody na zaręczyny, a ja nie mam ochoty wyznawać Julii po raz tysięczny co do niej czuję. Najwyraźniej ona nie czuję tego co ja.
-Jak wam minęła podróż?- podrzuciłem Nicka.
-Taaaa nawet jakoś...- Alec wzruszył ramionami.
-Nie lubię latać samolotem.- Tyler skrzyżował ręce.
-No weź przestań.- szturchnął go Rafael. - Latanie jest super.
-Powiedział ten, co przespał całą drogę.- Clary przewróciła oczami.
-Są święta. Możecie choć przez chwilę się nie kłócić?- Julia delikatnie podniosła głos. Wszystkie dzieci spuściły głowy.
-A Nialla na święta nie zaprosiłaś?- podszedłem do niej.
-Shawn nie zaczynaj. - popatrzyła na mnie błagalnym wzrokiem.
-Julio kochanie, już się w tobie odkochałem. Jesteśmy... Jakby to powiedzieć... Em... Przyjaciółmi z szóstką wspólnych dzieci. A przyjaciele mogą mówić sobie wszystko prawda? - Popatrzyłem na Nicka który zaczął trzeć oczy. Co znaczyło, że jest zmęczony. Cały lot płakał, więc nie dziwię się mu.
-Naprawdę?- popatrzyła na mnie tym swoim uroczym wzrokiem, po czym Matteo się rozbudził i chciał wyjść z wózka, co na lotnisku nie jest zbyt mądre, szczególnie że jest bardzo ruchliwy...
- Słodziaku...- kucnęła przy nim. Jeszcze chwilka w wózku i pojedziemy brum brum autkiem. Co ty na to? - lekko się uśmiechnęła
-Nie...- szepnął tym swoim cieniutkim głosem mały Bethoven.
-Trzymaj.- dałem Julii Nicka na ręce, po czym wyciagłem Matteo z wózka i trzymałem go na jednej ręce, a drugą trzymałem wózek. - Ah... Kto chciał mieć aż tyle dzieci?- jęknąłem.
- Przypomnieć ci, że...
-Dobra lepiej nie kończ. Tu są dzieci.- przerwałem Julii. - A tak wogóle gdzie Andrew? Miał po nas przyjechać...
-Wujek Andrzej tato. Jesteśmy teraz w Polsce, więc mówmy po Polsku.- Clary popatrzyła się na mnie morderczym wzrokiem.
-No dobrze, czyli nie mam Alec'a, ale mam Olka, Clary to Klara, Rafael- Rafał, Tyler, gdyby naprawdę to imię tłumaczyć to Zbigniew. Ale mówmy lepiej Tymek... Matteo to Mateusz, a Nick to Mikołaj. Wasza mama to Julia przez j, a nie dż jak w Kanadzie, no a ja...- wykrzywiłem twarz, jak po zjedzeniu cytryny.- Mój odpowiednik imienia to Jan...
-Dobra dzieci, tata to Shawn, Alec to Alec, Clary to Clary i tak dalej. Nie zmieniajcie sobie tak imion. Gdybym chciała nazwałbym was polskimi imionami, a nazwałam wam angielskimi więc macie się ich trzymać jasne?
-Co ty taka nerwowa? To przecież tylko wygłupy.- zaśmiałem się.- A już wiem o co chodzi... Boisz się spotkania z matką po rozwodzie. Mam rację?
-Zgadłeś... -Burknęła.
Głupkowato się zaśmiałem, tym samym zwracając na nas uwagę paru osób idących w tę samą stronę.
-Ale pamiętajcie, jesteśmy tutaj tylko do końca świąt. Później jedziecie do mieszkania ojca, bo jakieś sobie znalazłeś prawda?- popatrzyła w moją stronę.
-Jakby to powiedzieć... - złapałbym się za kark, ale miałem obie ręce zajęte, dlatego tylko delikatnie wzruszyłem ramionami.- Jeszcze szukam. Ale już niedługo.
-Czyli mieszkasz w hotelu? Ciekawie...
-O już jesteście.- Andrew przerwał nam rozmowę. Pomachał dzieciom. Clary od razu pobiegła w jego stronę. - Moja ulubienica. Co tam mała?- mocno ją przytulił.
CZYTASZ
Roses 3/ Shawn Mendes
FanfictionMinęło już 15 lat od odejścia Shawna z kariery. Mężczyzna założył rodzinę, ale pomimo, że miał wszystko o czym pragnął, nadal mu czegoś brakowało. Czy jedna chwila może wszystko zmienić? Nowe tajemnice, rozstania, nowe związki, romanse, trudne chwi...