4. Zawsze warto walczyć.

243 11 20
                                    

Julia

Shawn jak zwykle poszedł do swoich róż. Wziął ze sobą Matteo i Nicka. Alec pomagał Clary w zadaniu domowym z angielskiego, Rafael grał na konsoli z Tylerem. W sumie norma.

Nagle zadzwonił telefon. Na chwilę odstawiłam robienie obiadu i jak najszybciej go odebrałam.

-Dzień dobry. Z tej strony pani Holst. Dyrektorka Alec'a. Przepraszam, że nie pokoję, ale możemy Alec'owi dać czystą kartę pod jednym warunkiem. Że pojedzie na pokaz talentów i zaśpiewa jakąś piosenkę.

-Czyli będzie mógł wrócić do szkoły od jutra?

-Naturalnie.

-Oczywiście. Kiedy ma się odbyć ten konkurs, pokaz, czy co to jest?

-Za miesiąc. Dokładnej daty to sami jeszcze nie znamy.

-Dobrze. Dziękuję pani. Przekonam syna, aby wystąpił. To do usłyszenia.- lekko się uśmiechnęłam.

-Lepiej nie... - rozłączyła się a ja popatrzyłam ze zdziwieniem na telefon.

-Alec!- krzyknęłam. Przy dzieciach w końcu nauczyłam się krzyczeć, choć gardło mnie potem boli...

Po chwili moje najstarsze dziecko przybiegło biorąc mleko z lodówki, zaczynając je pić.

-Alec ile razy ci mówiłam, że nie masz tak pić mleka? - jęknęłam.

Do kuchni wszedł Shawn biorąc mleko od Alec'a i biorąc jeszcze większego łyka.

-No brak mi słów...- założyłam ręce na piersi.

-Po co mnie zawołałaś? Clary czeka. - Alec przewrócił oczami.

-Wracasz od jutra do szkoły. Pod warunkiem, że pojedziesz na pokaz talentów. I zaśpiewasz jakąś piosenkę.

Oby dwaj mężczyźni wypluli mleko ze zdziwieniem na podłogę.

-Że co?- oby dwaj otarli twarz.

-Posprzątajcie to może... - pokazałam palcem na podłogę. Siadając na krześle, aby na spokojnie mogli umyć podłogę. Shawn poszedł po dzieci, a Alec po mop, po czym posprzątał.

-Ale jak to wracam do szkoły?

-Normalnie. Bierzesz plecak i idziesz na przystanek, z którego pojedziesz autobusem do szkoły. To takie trudne? - zaśmiałam się.

-Bardzo śmieszne...- skończył sprzątać po czym udał się na górę ,więcej się nie odzywając.

Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Dlaczego w tym domu nie może być ani chwili spokoju?

Otworzyłam je, sztucznie uśmiechając się do Nialla.

-Warto cię znów spotkać, aby upewnić się, że istnieją takie piękne oczy jak twoje.- wszedł delikatnie całując mnie na powitanie w policzek.

-Nie flirtuj z moją żoną.- Shawn podszedł do nas z dziećmi.

-O widzę, że w końcu się ogarnąłeś.- zaśmiał się.- A co do flirtowania. Czy flirtowanie to zdrada?

-A jak przyłożę ci lewą ręką, choć jestem praworęczny, to będzie bolało?- powiedział poważnym głosem puszczając dzieci.

-Dobra Shawn. Uspokój się. Mała pobawimy się później.- dodał aby specjalnie zdenerwować Shawna. Co niestety mu się udało... Gdyby nie dzieci, mogę się założyć, że Niall by dość mocno oberwał... Shawn nie cierpi, gdy ktoś naśmiewa się, albo tyka co nie jego. Tą cechę Alec ma po nim...

Roses 3/ Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz