9.

5.2K 197 5
                                    

Daniella 

Po skończonym obchodzie zajrzałam do Gabriela. Spał więc nie chciałam mu przeszkadzać i nie byłam u niego długo. Reszta dnia na szczęście minęła spokojnie. Na ostrym dyżurze było kilka skaleczeń, upadków i złamań, ale nic poważniejszego. Po takiej wyczerpującej nocy to coś miłego. Znalazłam nawet chwile, aby się zdrzemnąć. Po obiedzie szefowa oddziału zaprosiła mnie do siebie i podziękowała za to, że przyjechałam, gdy potrzebowali ludzi. Kazała mi wraca do domu na noc a następnego dnia pokazać się w pracy w południe. Skróciła mój dyżur. Zanim zabiorę swoje rzeczy idę jeszcze do Gabe'a. Gdy przekraczam próg widzę, że siedzi ubrany w swoje ciuchy które przynieśli mu rodzice.

- Wreszcie jesteś. Idziemy już?- pyta podnosząc się.

- Zaraz, najpierw podnieś koszulę.- mówię stając przed nim.

Robi to niechętnie, ale w końcu widzę w jakim stanie jest jego rana. Zmieniam jeszcze opatrunek i odłączam kroplówkę.

- Jeśli przez najbliższe dni nie będziesz nic dźwigał powinno być dobrze. Jak weźmiesz prysznic w domu to przyjdę i jeszcze ci zmienię bandaże.- mówię wyrzucając gaziki.

- Ale mogę się ruszać, czy zalecasz mi wyłącznie leżenie w łóżku? Bo wiesz bez kobiety obok to to nie ma sensu.- mówi zapinając koszulę i patrząc na mnie sugestywnie.

Staram się nie zwracać uwagi na jego bosko wyrzeźbione ciało. Każda kobieta chciałby mieć faceta z takim wyglądem. Czekam przy drzwiach aż się ruszy. Po drodze do drzwi żegnam się z Sunny i Dashem. Obiecujemy siebie z pielęgniarką, że zjemy razem lunch w stołówce, gdy będziemy razem w pracy. Dash oczywiście się wprasza, bo jak to tak bez niego możemy się widzieć. Nie chce biedny abyśmy go obgadywały.

- Jeśli chcesz słuchać, jak mówimy o babskich sprawach to nie ma problemu.- mówi Sunny uśmiechając się zadowolona.

Przerażony tą wizja skapitulował. Śmiejąc się wychodzimy z budynku. Przed drzwiami czeka już na nas samochód. Wsiadamy oboje z tyłu. W ciszy jedziemy do domu. Nie wiem co nas tam czeka, ale podejrzewam, że jak tylko Lucy nas zobaczy będzie chciała wejść Gabrielowi na głowę. Przez najbliższe kilka dni będę musiała wytłumaczyć jej, że na razie nie może być noszona przez mężczyznę.

- Nie podziękowałem ci jeszcze, że mnie opatrzyłaś a wcześniej wyjęłaś kule.- mówi Gabe spoglądając na mnie.

- To jestem winna ci wdzięczność za to co zrobiłeś na parkingu. A to, że potem ja zajęłam się tobą to przecież moja praca nie. Ratuje innym życie i nie oczekuje za to wdzięczności.- mówię uśmiechając się.

- Tak czy siak jestem ci wdzięczny.- mówi wracając wzrokiem do drogi.

- Możesz mi to okazać oszczędzając się przez następny tydzień. Poproszę dzieciaki, aby nie zawracały ci głowy, gdy będziesz w domu choć nie jestem w stanie zapewnić, że Lucy da ci spokój. Bardzo cię lubi.- patrzę przed siebie.

- To cudowna dziewczynka.- mówi jedynie.

Gdy podjeżdżamy pod dom już zmierzcha. A ja czuję niesamowitą ulgę, że nic się nie stało. Nie wiem co bym zrobiła, gdyby powtórzyło się to działo się przed szpitalem chyba bym zwariowała. Za dużo wrażeń jak na tak mało czasu. Pomagam wysiąść Gabowi, bo wiem, że jeszcze jest obolały.

- Pewnie jesteś głodny, jedzenie w naszym szpitalu nie jest co prawda takie złe, ale do najlepszych nie należy. Gdy będziesz się ogarniał mam poprosić kogoś, aby coś ci naszykował?- pytam, gdy wchodzimy do holu.

- Co do jedzenia to muszę przyznać ci racje. I jeśli to dla ciebie nie jest problem to chętnie bym coś zjadł. W kuchnie powinien ktoś jeszcze urzędować.- mówi zmierzając do schodów.

Pokochać gangstera - Mafia#4 ✔(zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz