Daniella
Jax i Grant biegają po apartamencie jak szaleni. Nie przeszkadzam im w zabawie, bo mam nadzieję, że jeśli wyszaleją się teraz to podczas podróży będą spokojni. Lucy chodzi za nimi, mimo że nie jest w stanie nadążyć za nimi, ale śmieje się zadowolona, że coś się dzieje. Jak tylko spakuję chłopców zabiorę się za jej ubranka. Siebie spakuje na końcu. I tak to jest cud, że w ogóle jadę, bo dyrektor szpitala do wczoraj trzymał nie w niepewności czy dostane urlop. Mam nadzieję, że tak była tylko dlatego że nie miał czasu po prostu podpisać wniosek. A nie z czystej złośliwości. Z zamyślenia wyrywa mnie krzyk Lucy jednak, gdy się podnoszę, aby sprawdzić co z małą cichnie i zaczyna się zamiast tego śmiać. Wychodzę z pokoju chłopców do salonu. Gabriel trzyma ją w ramionach i zabawia. Zauważa mnie, ale nie przestaje robić głupich min do Lucy.
- Biegła i gdy wszedłem przewróciła się. Ale nic jej się nie stało. Może będzie miała małego guza na główce, ale dywan chyba zamortyzował trochę upadek. - mówi i pokazuje język.
Mimo jego słów podchodzę do nich i sprawdzam jej główkę.
- Nie ma twojej mamy i siostry a sama nie upilnuje ich i nie spakuje jednocześnie. - mówię opuszczając ręce wzdłuż ciała.
-To ci pomogę, jestem już spakowany i nie mam innych zajęć. Będę miał maluchy na oku. - mówi uśmiechając się do małej.
Widok dorosłego mężczyzny uśmiechającego się w ten sposób do małego dziecka to jest jawna tortura dla mojej macicy, która prawie skacze z radości i chce abym szybko się do niego dobrała. Uspokajam swoje rozszalałe libido u uśmiecham się.
- Byłabym wdzięczna. Nie zostało mi dużo do zrobienia maks pół godziny musiałbyś ich pilnować. Gdy Fiona i Noah skończą się pakować pewni ci pomogą. - mówię po czym wracam do pokoju chłopców.
Faktycznie po nie całych 5 minutach zamykam walizki chłopców. Stawiam je przy drzwiach w salonie i idę do pokoiku małej. Szybko wybieram jej ubrania i chowam do walizki. A skoro na dzieciaki oko ma Gabe to sama się spakuję. Mam nadzieję, że mi się to uda nim przyjdzie do mnie prosząc o pomoc w okiełznaniu chłopaków. Nie mam pojęcia co powinnam ze sobą zabrać do Nowego Jorku. Mamy zatrzymać się w hotelu, pytanie tylko czy będziemy w nim zamknięci, gdy mężczyźni będą chodzili na spotkania czy my też będziemy musieli pojawiać się na nich razem z nimi. Nie mam pojęcia co jest gorsze. Czy świadomość, że będę siedziała w jednym pokoju z najbardziej niebezpiecznymi ludźmi w tym kraju czy fakt, że nie będzie mnie w tedy z dziećmi. Dobrze, że Noah zaczął się uczyć walczyć. Nie wiem czemu wcześniej nie zaczął trenować. Gdy obserwowałam go podczas jego lekcji w domu z Gabrielem to wydaje mi się, że dobrze mu idzie. Powinnam wcześniej mu powiedzieć, że nie mam nic przeciwko tym lekcjom. Może w tedy zaczął by od razu i umiał obecnie o wiele więcej. Dobra i tak nie wiem co mnie czeka na Manhattanie wiec zabiorę wszystkiego po trochu. Kto wie może pójdziemy gdzieś na kolacje. A w tamtejszych lokalach trzeba jakoś wyglądać. Słyszę kroki wiec odwracam się do drzwi. Noah i Fiona stają w przejściu.
- My już skończyliśmy. - mówi Noah.
- Świetnie to postawcie swoje walizki przy drzwiach. Możecie iść na dół do Gaba i reszty. Chłopaki pewnie szaleją. Będzie wdzięczna, jeśli go trochę odciążycie. - mówię do nich.
- Dobrze. - odpowiada Fiona i znikają.
Wracam do przeglądania szafy. Z bielizną nie mam problemu. Szybko wybieram i pakuje odpowiednie komplety. Spodnie również są łatwe w wyborze. Dobra nie ma co się zastanawiać nad tym wszystkim, bo może jeszcze się okaże, że niepotrzebnie tak dobierałam ubrania. Wybieram więc kilka ładnych i eleganckich bluzek, ale zdecydowanie większość i tak są takie które będą odpowiednie do pilnowania dzieciaków.
CZYTASZ
Pokochać gangstera - Mafia#4 ✔(zakończona)
RomanceZAKOŃCZONA Gdy byłam mała moja rodzina zginęła w nieznanych okolicznościach. Zostałam przygarnięta przez ludzi, których nie znałam, ale oni podobno znali mojego ojca. Wychowali mnie lecz nie miałam pojecia że to wszystko jest kłamstwem i niedługo ws...