12.

5.1K 197 6
                                    

Gabriel 

- No ale co ci szkodzi braciszku.- mówi zawiedziona moją odmową Viv.

- Bo dobrze wiesz, że mam co robić szczególnie wieczorem.- odpowiadam jej.

Siostra siada na fotelu przed moim biurkiem i patrzy na mnie moimi oczami. Robi swoja minę. Zawsze stara się zrobić wielkie oczy i usta wygina smutno.

- Proszę cię. Ona przeciąż, gdy nie jest w pracy to zajmuje się dzieciakami. Nie uważasz, że zasługuje na wieczór w miłym towarzystwie?- mówi poważnie.

Podnoszę wzrok znad dokumentów jakie dziś zostały mi przywiezione po odebraniu przez naszych ludzi transportu. A ona tak po prostu weszła i zaczęła mi opowiadać jak to Dani nie robi nic innego tylko opiekuje się dziećmi i pracuje. No ja również mam sporo pracy.

- To, dlaczego nie zabierzesz jej gdzieś. Wątpię, aby moja osoba była dla niej miłym towarzystwem.- mówię.

- Przesadzasz. Ona jeszcze tego nie wie, ale jesteś dla niej stworzony. Od dziecka za sobą łaziliście i nawet ja zaprzeczysz nie zmienię zdania. Wspomnisz jeszcze kiedyś moje słowa, gdy już będziecie małżeństwem z czwórka dzieci.- Viv ogląda swoje paznokcie podczas całej swojej przemowy.

- Oszalałaś siostrzyczko.- stwierdzam i wracam wzrokiem do papierów.

- Oj no nie bądź taki. To tylko jedna kolacja. Rodzice zresztą też uważają to za świetny pomysł. Sam również planują gdzieś wyjść więc to ja zajęłabym się dziećmi. Mam wolne jutro więc na spokojnie nadrobię projekty które miałam zrobić dziś. Zresztą nie chciałbym zostać z nimi sam dobrze o tym wiesz.- pewność w jej glosie jest nie do zniesienia.

Nie lubię, jak siostra ma racje. Nie przepadam za dziećmi, ale te jakoś tak bardzo mi nie przeszkadzają. Mogę ich pilnować, jeśli nie hałasują zbytnio lub nie chcą abym się z nimi bawił. Choć fajnie było pograć w piłkę z chłopakami a Lucy jest rozkoszna. Kręcę głową. Opanuj się człowieku, jeszcze trochę a sam zechcesz założyć rodzinę.

- Dobrze pójdę z nią, ale jesteś mi winna przysługę.- mówię twardo.

- Braciszku to, że to ty z nią pójdziesz na kolacje już jest samo w sobie jest pomocą. Nie licz na nic więcej.- uśmiecha się i wychodzi.

Powiedzcie mi jakim ja cudem jeszcze jej nie zastrzeliłem? Viviana zawsze wie jak mnie do czegoś przekonać nawet jeśli to totalna głupota. Dlatego gdy byliśmy młodsi często pakowaliśmy się w kłopoty. Ale to się zmieniło po zniknięciu Dani. Ja postanowiłem zacząć szkolenie, aby być najlepszym człowiekiem swojego ojca a ona po kilku latach zaczęła interesować się wystrojem wnętrz. I całkiem nieźle na tym zarabia. Tata pomógł jej w starcie a teraz jej firma jest jednym z legalnych przychodów naszej działalności. Mama pomaga jej przy papierkach podobnie jak ojciec, aby ona sama mogła zając się tym co najbardziej lubi. Wiem, że ojca cieszy to, iż jego córka znalazła sobie pracę niezwiązaną z naszym biznesem. Dzięki temu jest trochę bardziej bezpieczna szczególnie że umie się bronić. Ledwo zaczynam czytać dokumenty a znów ktoś wchodzi do gabinetu. Nawet nie mam ochoty podnosić głowy.

- Wybacz, Viv mówiła, że chcesz się ze mną zobaczyć więc przyszłam. Ale skoro jesteś zajęty to przyjdę później.- mówi Dani i słyszę, jak się wycofuje.

- Skoro już jesteś to równie dobrze możesz zostać.- mówię wskazując na fotel przede mną.

Po chwili wiem, że siedzi i na mnie patrzy. Czuje jej wzrok. Dopiero gdy kończę czytać spoglądam na nią.

- To ode mnie chciałeś?- pyta.

- Wiemy, że nie masz zbyt wiele czasu dla siebie dlatego moja siostra zaproponowała, że zajmie się dziś dzieciakami dzięki czemu będziemy mogli wyjść razem na kolacje.- mówię uśmiechając się.

Pokochać gangstera - Mafia#4 ✔(zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz