7.

5.7K 213 9
                                    

Daniella 

Po pierwszym pacjencie, któremu musiałam naprawić przebite płuco przyszli następni, głownie to były niewielkie rany do szycia, lecz teraz przywieźli młodą kobietę, której odłamek blachy wbił się w brzuch. Od razu zabrałam ja na blok operacyjny. Teraz staram się pozbyć wszystkich odłamków tak aby zaszyć rany. Dziewczyna miała wiele szczęścia, bo to cud, że blacha nie uszkodziła jej żadnych ważnych narządów. Obecnie pozbywam się jednego z ostatnich odłamków, lecz gdy tylko go ruszam miejsce, w którym tkwi zaczyna mocno krwawic.

- Naszykować krew i osocze, poproszę ssak.- mówię spokojnie.

Krew ogranicza moja widoczność, lecz nie na długo. Pielęgniarka odsysa ją a ja szybko wyjmuję odłamek i zaczynam łatać krwotok. Przypalam lekko naczynie minimalizując zagrożenie. I zszywam większe rany. Na wszelki wypadek sprawdzam jeszcze czy wszystko jest dobrze po czym unoszę ręce i się odsuwam.

- Proszę zamknąć pacjentkę.- mówię do lekarza stojącego obok mnie.

Spoglądam na pielęgniarki, które podłączają kroplówki, ale patrzą się na widownie. Unoszę głowę. Przy szybkie stoi Gabriel i patrzy na mnie. był tu przez cały czas? nie jest dla mnie nowością, że inni obserwują mnie podczas operacji nawet dyrektor szpitala i szefowie oddziałów czasem przychodzą, ale on to co innego. Odwracam się i wychodzę z sali operacyjnej. Pierwsze co to zdejmuje rękawiczki i wyrzucam je po czym myje ręce. Fartuch i maseczka również lądują w śmieciach. Biorę głęboki oddech i wychodzę na korytarz. Od razu idę na ostry dyżur. Karambol był duży więc jeszcze pewni wielu rannych do nas przywiozą. Przy dyżurce pielęgniarek widzę Dasha. Jeden z przystojniejszych lekarzy jacy pracują w tym szpitalu. 30-letni brązowowłosy przystojniak z zielonymi oczami. Większość samotnych pielęgniarek wzdycha do niego. Od paru lat pracuje tu jako jeden z dwóch kardiochirurgów. Zazwyczaj nasze godziny pracy się pokrywają wiec dobrze się znamy. Można powiedzieć, że się przyjaźnimy. Oczywiście podrywał mnie na początku, lecz od razu powiedziałam mu, że nie ma szans na nic u mnie, najwyżej możemy się kumplować. Można powiedzieć, że dzięki temu zyskałam sympatie jednej z pielęgniarek. Sunny czekała na dzień, w którym ktoś utrze nosa temu podrywaczowi.

- Widzę, że ciebie też ściągnęli.- mówi na powitanie Dasz.

- Owszem. Ale co się dziwić. Teraz potrzeba każdej pary rąk.- mówię opierając się o blat.

- Słyszałem, że już jesteś po dwóch operacjach.- spogląda za moje plecy.

- Niestety tak. Lecz mam nadzieję ze teraz moja praca ograniczy się do zszywania niegroźnych ran.- mówię.

- Możemy mieć tylko nadzieję. Przy tego typu wypadkach wszystko może się wydarzyć.- uśmiecha się lekko.

Niestety to prawda. Rozmawiamy chwile jeszcze o tym co porabiał, gdy miał wolne, lecz nagle dostajemy informacje, że jadą do nas trzy karetki z następnymi ofiarami wypadku. Oboje pędzimy do drzwi i czekamy podobnie jak ja zabieram osobę z pierwszej a Dash z drugiej karetki. Okazuje się, że jeszcze 3 mają dojechać. Moim pacjentem jest młody chłopak nie mający więcej niż 15 lat, jak Noah. Widocznie jest przestraszony, na czole ma ranę, z której przestała już lecieć krew. Dostrzegam kilka zadrapań i rozcięć, może dwa wymagają szycia a reszcie wystarczy zwykły opatrunek.

- Proszę o zadzwonienie do pracowni tomograficznej chce sprawdzić czy chłopak nie ma żadnych poważnych uszkodzeń mózgu.- mówię do pielęgniarki, która mi pomaga.

Ona znika a przychodzi kolejna. To Sunny. Uśmiech się delikatnie chłopaka i mówi spokojnie. Sama ma syna, więc wie, jak rozmawiać z dzieciakami.

Pokochać gangstera - Mafia#4 ✔(zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz