Gwaenchanh-a 괜찮아

1.4K 69 5
                                    

   Po słońcu nie było ani śladu już od dobrych kilku dni. Zastąpiły je natomiast chmury, nieprzerwanie wiszące nad Seulem. Trzy ostatnie doby wyglądały niemalże tak samo - chłopcy wstawali wcześnie rano, jedli razem śniadanie, jechali na trening, z którego wracali późnym popołudniem, a chwilę po przekroczeniu progu dormu, następowało potężne urwanie chmury. Za każdym razem mieli to niewiarygodne szczęście, że deszcz nie zaskakiwał ich ani przed budynkiem wytwórni, ani po wyjściu z samochodu, zaparkowanego przed dormem. Jednakże nie mogło to trwać w nieskończoność. Dokładnie w czwartek, w dzień przed ich trzydniowym wolnym obejmującym piątek, sobotę i niedzielę, chłopcy skończyli trening z półtoragodzinnym opóźnieniem. W wyniku tego niespodziewanego poślizgu, cała siódemka przemokła do suchej nitki już dwie minuty po wyjściu z wytwórni, jadąc do dormu w wyjątkowo paskudnych nastrojach. Jednak nie mogli narzekać tak bardzo. W końcu przemoczone ubrania mogą zmienić po dojechaniu do ich miejsca zamieszkania, a przez kolejne trzy dni nie muszą martwić się wychodzeniem na dwór, ani niesprzyjającą jakimkolwiek wycieczkom pogodą.

⋇⋆✦⋆⋇ 

  Jungkook siedział na parapecie w swoim pokoju, pustym wzrokiem omiatając otoczenie strzeżonego osiedla, na którym mieszkał razem z resztą zespołu. W delikatnie spoconej dłoni ściskał swój telefon, na którego ekranie wyświetlała się wiadomość od tego znienawidzonego numeru, który tak bardzo chciał zablokować. Wiedział jednak że na nic by mu się to zdało, zwłaszcza w jego obecnej sytuacji. Przeniósł spojrzenie z widoku za oknem na wyświetlacz smartfona, uparcie starając się ignorować to okropne wykręcanie żołądka. Przymknął oczy na kilkanaście sekund, chcąc nieco uspokoić swoje nerwy, co jednak nie przyniosło powalających efektów. Wziął głeboki wdech, po czym drżącymi ze stresu dłońmi wystukał odpowiedź.

Zastrzeżony: Dobrze wiesz że to nie koniec Jeon. To że przez dłuższy czas masz spokój, nie znaczy że już po sprawie. Zniszczę cię, tak jak ty zniszczyłeś mnie.

Jeongguk: Nie zniszczyłem cię. Nigdy nie chciałem. To wszystko jest przez ciebie

Po prostu daj mi spokój

Czego jeszcze do cholery chcesz ode mnie?

Przełknął ślinę, wlepiając wzrok w ekran, w oczekiwaniu na odpowiedź. Osoba po drugiej stronie najwyraźniej świetnie się bawiła jego kosztem.

Szkoda że jemu nie było ani trochę do śmiechu.

Minęła może minuta, kiedy telefon zawibrował w jego dłoni, powodując kolejną falę mdłości.

Zastrzeżony: Chcę widzieć twój upadek, Jeonggukie

Chcę widzieć, jak tracisz wszystko, co masz, tak jak zabrałeś to mi

Nie odpisał. Nie miał na to sił, wysiadał psychicznie, chociaż nikt nie zdawał sobie z tego sprawy. Po co miałby zawracać komukolwiek głowę swoimi problemami?
Przeszłość nie chciała dać o sobie zapomnieć, choć tak usilnie starał się wymazać z pamięci ostatni rok życia. Jak miał odciąć się od czegoś, co wciąż dawało o sobie znać? Osoba wysyłająca do niego wciąż esemesy podobnej treści, karmiła się jego strachem. Nie mógł dać się jej zastraszyć, po prostu nie mógł. Zacisnął palce na urządzeniu, usta przygryzł prawie że do krwi. Wciągnął gwałtownie powietrze w płuca i ze świadomością, że demon nie spocznie, póki nie dostanie, czego żąda, zszedł z parapetu, zmusił usta do sztucznego uśmiechu i ruszył do wyjścia z pokoju.

Mყ ᥣιttᥣᥱ Moᥴhι 🍡 ᵛᵐᶤᶰ ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz