A Moment To Remember

2K 96 43
                                    

Taehyung

     Siedzieliśmy całą szóstką w naszym samochodzie, jadąc w stronę jednego z seulskich szpitali, by odebrać z niego Jungkooka. Tak, to właśnie ten dzień, kiedy maknae ma dostać wypis i wrócić z nami do dormu. Możemy tylko mieć nadzieję, że już nikomu nie przytrafi się podobna sytuacja, a policja w końcu namierzy osobę odpowiedzialną za ten atak. Jak narazie nie było żadnych wieści, ale bądźmy dobrej myśli. Przecież kiedyś muszą to rozwiązać.

     - Jungkookie! - pisnął Jimin, rzucając się na siedzącego na szpitalnym łóżku chłopaka, obok którego leżała spakowana już torba, gotowa do drogi powrotnej. Zaśmiałem się pod nosem i sam podszedłem do młodszego, by się z nim przywitać.
- Cześć Kookie, gotowy do powrotu? - uśmiechnąłem się szczerze, roztrzepując włosy maknae, który na to tylko zmarszczył nosek i odpowiedział mi - równie szerokim jak mój - uśmiechem.
- Jasne, Tae - zachichotał - nie mogę się doczekać, kiedy w końcu zjem obiadek Jina hyunga. Żarcie tutaj jest okropne - skrzywił się, chwilę później wybuchając śmiechem, gdy stojący do tej pory w progu sali Seokjin podszedł do nas i z ogromnym zapałem zaczął wypytywać Kooka co życzy sobie na obiad, co rusz wymyślając inne propozycje.
- Dobra Kookster, zbieraj manatki - rzucił wesoło Hoseok - wracamy do dormu!

                            ✴✴✴

[3osoba]

       - Nareszcie u siebie - westchnął Jungkook tuż po przekroczeniu progu dormu. Miał po dziurki w nosie natrętnych pielęgniarek, niespecjalnie dobrego jedzenia, szpitalnych ścian, wkurzającego do granic możliwości pikania tych głupich urządzeń i niewygodnego łóżka. Wiadomym było, że rany nie wygoiły się jeszcze do końca, ale wypuścili go ze względu na jego dobre samopoczucie i brak jakichkolwiek komplikacji po zabiegach. Chłopak cieszył się, że w końcu będzie mógł wyspać się porządnie we własnym, wygodnym łóżeczku i zjeść danie przygotowane przez najstarszego z chłopaków, a nie przez kucharza szpitalnego, którego umiejętności nie wykraczały ponad podstawówkę.
- To co Jungkookie, tteokbokki* czy jajangmyeon**? - spytał chłopca Seokjin, chociaż był nastawiony na to, że ten ma jeszcze inną propozycję.
- Hyung, a zrobiłbyś bibimbap***? - Jungkook skierował szczenięcy wzrok na starszego, a ten nie potrafił mu odmówić.
- Jasne - odparł z uśmiechem i w podskokach udał się do kuchni by przygotować posiłek dla całej ich siódemki.

                             ***

     
      - Seokjinnie hyung to jest przepyszne! - krzyknął najmłodszy, napychając sobie usta bibimbapem, przygotowanym przez ich prywatnego kucharza. Wszystko, co robił Jin, rozpływało się w ustach - nieważne czy była to zupa, ciasto czy cokolwiek innego.
- Zgadzam się z przedmówcą, to jest nieziemskie - potwierdził Jimin, również pochłaniając swoją porcję w zastraszającym (jak na niego) tempie. Twórca dania tylko dziękował i uśmiechał się miło, ciesząc się że jego umiejętności są na tyle dobrym poziomie, że zadowalają kubki smakowe przyjaciół.
- Przestańcie, to przecież nic takiego - zaśmiał się Jin, mimo to w duchu uśmiechając się na słowa obu chłopców. Nagle poczuł jak ręka Namjoona owija się wokół jego ramion, a chwilę później głos lidera wypełnił pomieszczenie.
- Nie bądź taki skromny, Jin hyung, przecież gotujesz najlepiej na świecie i wszyscy w tym dormie to wiedzą - uśmiechnął się wesoło i pogłaskał ramię najstarszego, chwilę później zabierając rękę i zajmując się dalszym jedzeniem bibimbapu.
Seokjin mimowolnie zarumienił się na gest i słowa Namjoona, co nie umknęło uwadze Taehyunga, siedzącego naprzeciwko tej dwójki. Chłopak - podobnie jak reszta zespołu - widział, że między liderem a najstarszym coś jest i uważał to za niezwykle urocze. Miło było patrzeć na troskę Namjoona w stosunku do Seokjina.

Mყ ᥣιttᥣᥱ Moᥴhι 🍡 ᵛᵐᶤᶰ ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz