I'll be always by your side

3K 131 57
                                    

    
      Tydzień w dormie bangtanów minął spokojnie i w miłej atmosferze. Przez ten czas Jiminowi zdarzyło się wpaść w little space tylko raz, co spotkało się z radością Hobiego. Uważał on bowiem, że taki stan u jego przyjaciela jest niesamowicie uroczy i żałował, że jak narazie stosunkowo rzadko miał z tym styczność. Sam zainteresowany cieszył się jednak z takiego obrotu spraw, ponieważ mimo wszystko bywanie w LS w obecności przyjaciół nadal było dla niego nieco żenujące. Chłopak miał świadomość, że to akceptują, a nawet aprobują (zwłaszcza zdawało się to cieszyć Taehyunga i Hoseoka, którzy zajmowali się nim wtedy najczęściej i miał wrażenie że widząc go w takim stanie albo daliby radę zemdleć od uroczego - ich zdaniem - widoku albo tuleniem zadusić go na śmierć), ale on sam wolałby nie mieć tej wątpliwej przyjemności wpadania w małą przestrzeń. Choć owszem, miło było wiedzieć że komuś na tobie zależy i czuć to, gdy przyjaciele się tobą opiekują. Co nie zmienia jednak zdania Jimina na ten temat - wciąż uważał że tylko go to kompromituje. Cóż, on jedyny był tego zdania.

                         ✴✴✴

Namjoon

     Siedziałem spokojnie w salonie oglądając jakąś głupią dramę w telewizji. Przed chwilą gdzieś w pobliżu kręcił się Hobi, desperacko czegoś szukając.
- YOONGI ZŁODZIEJU! ODDAWAJ MOJE SKARPETKI! - wydarł się nagle J-Hope, na co tylko pokręciłem głową i skierowałem wzrok na chłopaka stojącego pod drzwiami pokoju Sugi.
- NIE MAM TWOICH SKARPETEK! ZAMKNIJ SIĘ I DAJ MI SPAĆ! - odkrzyknął tamten. On może zasnąć dosłownie o każdej porze, więc nawet nie zdziwiło mnie to, że o 17 poszedł już spać. Westchnąłem cierpiętniczo i wywróciłem oczami, słysząc jeszcze jak krzyczą coś do siebie, a potem Hobi jakby nigdy nic wszedł do pokoju Yoongiego i zamknął drzwi. Teraz dobiegały do mnie przytłumione przez nie głosy. Przynajmniej jest ciszej. Westchnąłem po raz kolejny i wstałem z kanapy. Jednak kimże bym był, gdybym nie uderzył się przy tym o stolik stojący przed nią?
- Aish! - syknąłem, łapiąc się za łydkę. Pokręciłem głową ze zrezygnowaniem i powoli udałem się do pokoju Jina. Po co tam szedłem? Jestem ofermą i nie umieć gotować, a zrobiłem się głodny. Jin jest wspaniałym kucharzem, więc miałem nadzieję że zechce mi coś upichcić. Po chwili stanąłem pod drzwiami jego pokoju i cicho zapukałem. Po usłyszeniu cichutkiego i słabego "proszę" wiedziałem że coś było nie tak. Delikatnie uchyliłem drzwi i zajrzałem do środka. Ujrzałem Seokjina leżącego na łóżku pod kołdrą. Wszedłem do środka, zamykając za sobą drzwi i podszedłem do mebla, na którym leżał chłopak. Przyjrzałem mu się bliżej i już wiedziałem co było nie tak. Oczy Jina były lekko zaszklone, jego ciało drżało a policzki były rozpalone. Dotknąłem dłonią jego czoła i przez chwilę jej nie zdejmowałem. Patrzyłem w ciemne oczy starszego, czując pod dłonią okropnie gorącą skórę hyunga.

Miał gorączkę.

- Oj Jinnie - zamruczałem - jesteś chory.
- N-nie, wszystko w porządku, n-niedługo mi p-przejdzie - odpowiedział słabym głosem. Tak, tak. Przejdzie mu.
Zacmokałem z dezaprobatą, na co spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem.
- Nie wydaje mi się. - powiedziałem. Moje słowa zostały skomentowane przewróceniem oczami i kaszlnięciem. Jak to było, "wszystko w porządku"?
- Naprawdę Nam, jest okej tylko... - przez nagły atak kaszlu nie mógł dokończyć zdania.
- A co ja Ci przedwczoraj mówiłem? - pogroziłem mu palcem wskazującym - nie wychodź na ten wiatr w samej koszulce. Ale musiałeś być mądrzejszy i nie posłuchać, prawda? - znów tylko kaszlnął w odpowiedzi. - Co ja z tobą mam, Jinnie... - rzuciłem do chłopaka po czym podszedłem do jego szafy i wyjąłem z niej jakiś grubszy sweter i pluszowy koc. Znów znalazłem się przy łóżku, złapałem Jina za ręce i pociągnąłem go lekko do góry, by usiadł.
- Rączki do góry królewno - zażądałem.
- K-królewno? - powtórzył z pytającym wyrazem twarzy. Zignorowałem to jednak i tylko spojrzałem na niego wyczekująco, aż zrobił to o co poprosiłem. Naciągnąłem mu szybko sweter na koszulkę, którą miał na sobie i popchnąłem delikatnie tak, by znów leżał. Okryłem go kołdrą po samą szyję, a na nią położyłem jeszcze koc.
- Ani mi się waż stąd ruszać - powiedziałem do chłopaka - Niedługo wrócę.

Mყ ᥣιttᥣᥱ Moᥴhι 🍡 ᵛᵐᶤᶰ ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz