Quarrel and its effects

3.8K 184 73
                                    

Taehyung nie miał pojęcia co się tak nagle stało Jiminowi. Wstał i wyszedł, a raczej wybiegł, z salonu taki jakby... wkurzony? Nie, to chyba złe słowo. Podminowany? Zresztą nieważne, ważne że wyszedł. Tae próbował nawet pukać do drzwi, ale bezskutecznie bo Chim mu nie otworzył. Poszedł więc do swojej sypialni i zamknął za sobą drzwi. Stwierdził, że skoro Minnie mu nie otworzył, to może chociaż mu odpisze.

TaeTae: Minnie co jest?

Minęło kilka minut ale nie dostał odpowiedzi. Spróbował znowu.

TaeTae: Jimiiiiiiiiinieeeeeeee co jest z toooobą

TaeTae: Odpisz miii

TaeTae: BO DO CIEBIE PRZYJDĘ I WYWAŻĘ DRZWI

Minnie: Zostaw moje drzwi

TaeTae: Dobra dobra to chociaż powiedz co się stało

TaeTae: Tak nagle wybiegłeś

Minnie: Nic

Minnie: Po prostu źle się poczułem

TaeTae: Tylko mi tu nie kłam że się źle poczułeś

TaeTae: Zbyt dobrze cie znam by w to uwierzyć
Gadaj co się dzieje albo zaraz serio tam przyjdę

Minnie: Nie przyjdziesz

TaeTae: zakład?

Napisał i wyszedł z pokoju. Udał się pod drzwi sypialni Jimina, wystukał na klawiaturze wiadomość:

TaeTae: I co teraz?

po czym zapukał do drzwi.

Minnie: idź stąd zły człowieku

TaeTae: Kogo nazywasz złym?

TaeTae: Otworz te drzwi

W tym momencie usłyszał szuranie i Jimin odblokował zamek w drzwiach. Taehyung z impetem nacisnął klamkę i wpadł do pokoju zamykając za sobą drzwi. Starszy usiadł ze zrezygnowaniem na łóżku, wpatrując się w Kima dziwnym wzrokiem.
- Jiminie - zaczął poważne wyższy - co się z Tobą dzieje? Rozumiem, powiedziałeś mi wczoraj że sam nie wiesz ale wybiegłeś po prostu jak wspomniałem że mam spotkanie, co jest? - powiedział powstrzymując się od podniesienia głosu, ponieważ wiedział że to nie ma sensu. Krzykiem niczego nie załatwi, znał Jimina dość długo by wiedzieć, że gdy się na niego krzyczy tylko bardziej zamyka się w sobie.
- Nic TaeTae - powiedział nieco przesłodzonym głosem Park, jednak piorunując Kima wzrokiem. W jego przykrytej uroczo roztrzepaną czupryną główce myśli nie potrafiły znaleźć jednego toru, wszystkie pędziły a każda ulatywała w inną stronę, nie pozwalając na ich uporządkowanie. Właśnie tak się teraz czuł Jimin - jak jeden wielki chaos.
Taehyung westchnął ciężko i podszedł do siedzącego na łóżku chłopaka, kucając przed nim i opierając przedramiona o jego kolana. Spojrzał w ciemne oczy starszego i odezwał się:
- Posłuchaj mnie, Minnie - odetchnął ponownie i kontynuował - Nie kłam okej? Widzę przecież, że wcale nie jest okej. Nieważne jak bardzo starasz się zamydlić oczy innym, ze mną ci się nie uda. Zbyt dobrze i długo cię znam by dać się nabrać. Jeżeli coś jest nie tak po prostu mi to powiedz Chim. Wiesz, że zawsze cię wysłucham i postaram się pomóc, więc jeśli coś cię męczy to możemy wspólnie znaleźć rozwiązanie twojego problemu. Obiecaj mi teraz, w tym momencie, że będziesz mi mówił o wszystkim - zażądał Taehyung, a Park patrzył na niego zdziwiony - na mały paluszek! - dodał. Jimin spuścił wzrok. A co jeśli będzie coś, o czym Tae nie będzie mógł wiedzieć? Co wtedy? Jak może mu to obiecać, skoro może tego nie dotrzymać? Chim nie lubił nie dotrzymywać danych obietnic, zwłaszcza jeśli złożył je któremuś ze swoich przyjaciół.
- Tae ja nie... -
- Obiecaj Minnie - przerwał mu chłopak - obiecaj, że nie będziesz się męczył sam ze swoimi problemami, jeśli takowe będziesz miał. Ewentualnie jeżeli nie będziesz chciał powiedzieć mi to powiedz komuś z grupy. Może Namjoonowi, w końcu jako lider zawsze spróbuje znaleźć rozwiązanie. Ale przecież pozostali też będą chcieli Ci pomóc.
- Taehyung!
- Słucham? - spojrzał na zarumienionego Jimina, który wyglądał jakby co najmniej chciał go zakneblować byleby się zamknął.
- Przestań się zachowywać jak moja mama. Albo psycholog. - z zażenowania odwrócił wzrok. Tae tylko się zaśmiał i pogłaskał go po głowie, na co starszy się wzdrygnął.
- To jak? Obiecasz? - spytał i wystawił mały palec w kierunku Jimina, który zacisnął usta w wąską kreskę i po chwili wahania ścisnął swoim, dużo mniejszym, paluszkiem ten Taehyunga.
- Obiecuję - powiedział cicho, choć nie wiedział czy dotrzyma obietnicy.
Tae uśmiechnął się tym swoim kwadratowym uśmiechem i pstryknął palcem wskazującym w nosek Jimina. Chwilę później złapał go za drobną rączkę i pociągnął go w górę, by ten wstał z łóżka.
- Tae co ty... - zaczął chłopak, ale nie dane mu było skończyć bo Kim przerwał mu, mówiąc:
- Idziemy coś obejrzeć okej? - Chim tylko pokiwał głową i pozwolił Taehyungowi zaprowadzić się na dół do salonu, gdzie został posadzony na kanapie. Młodszy usiadł obok niego, chwytając w rękę pilot i włączając jakąś komedię na rozluźnienie atmosfery. Położył głowę wygodnie na kolanach Chima i wpatrzył się w telewizor, nie czując zupełnie jak mięśnie Jimina spięły się przez to.
Mniej więcej dziesięć minut później do dormu wparowali Jin, Namjoon i Kookie. Ten ostatni wszedł do salonu i widząc Tae leżącego na kolanach Jimina od razu to skomentował:
- A wam nie za dobrze? Może my wyjdziemy i jednak wrócimy później co?
Taehyung podniósł się na chwilę by przeszyć Kooka morderczym spojrzeniem.
- A co, króliczek zazdrosny? - odparł tylko i wrócił do poprzedniej pozycji. Kook prychnął tylko i nie mogąc się powstrzymać, powiedział:
- Nie, ale tak słodko razem wyglądacie, gołąbeczki, że aż szkoda wam przeszkadzać.
Jin i Nam spojrzeli po sobie, zdziwieni postawą Jungkooka. Postanowili się jednak narazie nie wtrącać.
- Czy ty coś sugerujesz? - warknął Taehyung, wstając z kolan Jimina i z kanapy, mierząc Guka zimnym spojrzeniem - Nie jestem pedałem. - dodał po chwili namysłu, a w Jiminie w tej chwili coś pękło. Już dawno zorientował się, że jest gejem a teraz kiedy jego najbliższy przyjaciel wypowiedział słowo "pedał" i to z odrazą widoczną w oczach, po prostu poczuł się zraniony. Może nie miał mu tego za złe, w końcu Tae (w sumie reszta chłopaków też) o tym nie wiedział.
- A skąd możemy wiedzieć? - parsknął Jungkook.
- Bo ci mówię, kurwa, że nie! - krzyknął Taehyung - Nawet mam dzisiaj randkę z Sunmi!!
Oczy Jimina zaszkliły się. Tae krzyczał. On nigdy nie krzyczał. To znaczyło że był zły. Bardzo zły.
- Hej hej, spokój! - w tym momencie Namjoon wreszcie się wtrącił, nie chcąc dopuścić do większej kłótni. - Co się z wami dzieje? Jungkook musisz być taki kąśliwy? A ty Taehyung lepiej się hamuj. Nie skaczcie sobie do gardeł, no ludzie! Jesteście zespołem, do cholery jasnej! - teraz Nam podniósł głos. Jimin nie chciał tego słuchać, czuł że nie wytrzyma ani chwili dłużej, więc ze łzami w oczach wstał i pobiegł na górę.
- Jimin! - krzyknął Jin i ruszył za nim.
- I zobaczcie co narobiliście - powiedział Namjoon do stojących przed nim chłopaków - Wiecie że Jimin jest wrażliwy i wywołaliście kłótnię. Kurwa, co się z wami dzieje? - Taehyung nie słuchał go. Patrzył na schody, po których chwilę temu biegł Minnie. Zawiódł go. Miał być dla niego wsparciem i bezpieczeństwem a przez to, że się uniósł wszystko popsuł. Błyskawicznie rzucił się w stronę schodów, krzycząc imię chłopaka, ale zatrzymał go Namjoon.
- Taehyung! Uspokój się do cholery! - nakrzyczał na niego, po czym posadził go na kanapie. Jungkook zwiał do łazienki i się w niej zamknął, dręczony poczuciem winy. W końcu to on zaczął tę całą szopkę. Gdyby potrafił się czasem ugryźć w język...

Mყ ᥣιttᥣᥱ Moᥴhι 🍡 ᵛᵐᶤᶰ ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz