We came back

6.7K 258 80
                                    

Tłumy fanów, oślepiające światła reflektorów, piski, krzyki... Scena. Najdroższa scena, którą tak kochali. Była dla nich jak napędzający narkotyk i nigdy nie chcieli z niej schodzić. Dzięki niej czuli, że żyją...

Zespół odwiedził wiele państw i miast. Kochali scenę i swoich fanów. Chłopcy dzięki nim czuli się dowartościowani, doceniani, kochani. Kiedy wracali do Korei, z jednej strony cieszyli się - chcieli znów zobaczyć swój kraj, swoje miasto i bliskich - z drugiej było im smutno że tourné dobiegło końca. Przeżyli niezapomniane chwile, które z dumą i szczęściem będą wspominać przez naprawdę długi czas.
- Hej co jest, nie cieszysz się? - zapytał Jimina Namjoon, lekko zaniepokojony niezadowoleniem chłopaka - Wracamy do domu Park! - mówił dalej rozemocjonowany lider zespołu, wciąż mając w pamięci ostatni koncert - Poza tym, powinien cieszyć Cię sam fakt, że daliśmy czadu! - zaśmiał się. Starał się jakoś poprawić Jiminowi humor, ale ten chyba niezbyt miał ochotę żeby chociaż z nim rozmawiać. Spojrzał na Nama wyraźnie znudzonym wzrokiem, a jedyne co powiedział to jedno krótkie zdanie.
- Przepraszam Nam, nie mam nastroju.
Przez resztę lotu milczał.

Co było powodem jego braku dobrego humoru? To wiedział tylko Jimin. Choć tak naprawdę sam nie był do końca pewien jak sprecyzować to, co czuł. Wiedział tylko, że to niespecjalnie ma jakikolwiek sens.

Gdy dolecieli do Seulu, zmęczeni udali się do domu. Mieli ochotę świętować udaną trasę, ale postanowili odłożyć to na następny dzień i porządnie się wyspać. Mimo że w czasie lotu chyba wszyscy członkowie zespołu spali przynajmniej godzinę, wiadomym było że chłopcy nie daliby rady się przez ten czas wyspać. Nie na tyle, by mieć siłę na świętowanie czy cokolwiek innego. Trasa wykończyła ich fizycznie, lecz mentalnie byli naprawdę szczęśliwi.
Bo dali szczęście innym.

Jin siedział z Namjoonem na sofie oglądając jakiś film w telewizji. Oboje przysypiali ze zmęczenia, ale mimo to nie chcieli jeszcze iść spać w przeciwieństwie do pozostałej piątki. Cóż, może byli po prostu bardziej wytrzymali od nich. Lub raczej jeden z tej dwójki był. Nie minęło bowiem pół godziny od rozpoczęcia filmu, a Namjoon poczuł na ramieniu ciężar głowy Jina. Spojrzał na śpiącego chłopaka i cicho się zaśmiał. Uroczo, pomyślał.
Gdy odcinek dobiegł końca, Nam delikatnie podniósł głowę Seokjina ze swojego ramiena i wstał, biorąc go na ręce. Skierował się w stronę sypialni chłopaka, gdzie ułożył go na łóżku i przykrył kołdrą. Wrócił do salonu i wyłączył telewizję, po czym sam poszedł do swojego pokoju. Czas spać, przemknęło mu przez myśl zanim zdążył odpłynąć do krainy Morfeusza.

Tymczasem coś wyrwało ze snu śpiącego Taehyunga. Otworzył oczy i usiadł na swoim łóżku, zastanawiając się co przerwało jego sen. Rozglądał się właśnie po pokoju gdy znów usłyszał dziwny dźwięk, dobiegający zza ściany.
Z pokoju Jimina, pomyślał Kim i wstał z łóżka by ruszyć do wyjścia z pomieszczenia.
Stanął przed drzwiami sypialni Parka i cicho zapukał, mając nadzieję że ten mu otworzy. Tae przyłożył ucho do drewna. Nie słysząc jednak nic, odezwał się:
- Jimin? Coś się stało? - odpowiedziała mu cisza. Zaniepokoiło go to. Postanowił spróbować jeszcze raz - Jimin? Otwórz mi, proszę.
- Odejdź - usłyszał po drugiej stronie głos chłopca, co tylko zachęciło go do wejścia do pokoju. Wiedział, że drzwi są otwarte, i mimo że wolał by Jimin otworzył mu osobiście, po prostu nie miał wyjścia jak tylko nacisnąć klamkę. Drzwi uchyliły się lekko, a Taehyung pchnął je mocniej. Gdy otworzyły się całkiem, jego oczom ukazał się rozbity na podłodze wazon i siedzący na parapecie Jimin. Obejmował kolana ramionami, na których położył głowę. Kim zatrząsł się, ponieważ w pomieszczeniu było chłodno. Zauważył, że jego przyjaciel był ubrany w krótkie spodenki i cienką koszulkę, a stopy miał bose. Tae zamknął drzwi i podszedł do chłopca, omijając stłuczone kawałki wazonu. Dotknął jego ramienia i wzdrygnął się, bo skóra Jimina była zimna jak lód.
- Mówiłem żebyś sobie poszedł - usłyszał delikatny głosik Parka, który podniósł głowę i spojrzał na przyjaciela smutnymi oczami. Tae gdzieś w sercu czuł, że chłopak wcale nie chce, by wyszedł.
- Wyjdź, proszę cię... - próbował dalej Jimin, lecz Taehyung tylko cicho się zaśmiał i pogłaskał chłopca po włosach.
- A jak nie wyjdę to co? - zapytał drocząc się z nim.
- T-to... Uh.. - Jimin najwyraźniej nie wiedział co powiedzieć. Tae znów się zaśmiał, wziął chłopca na ręce i zaniósł go na łóżko, od razu przykrywając ciepłą kołdrą by nie zmarzł, po czym usiadł obok i złapał Jimina za policzki, kierując jego twarz tak, by na niego spojrzał.
- Co się dzieje? - zadał mu pytanie, patrząc w duże, ciemne oczy chłopaka, wyrażające w tamtym momencie smutek, złość i zażenowanie. Co Jimin miał mu powiedzieć, skoro sam nie wiedział co jest nie tak?
- Wszystko w porządku - skłamał, wyginając wargi w sztuczny uśmiech. Myślał, że Tae w to uwierzy, lecz mylił się. Ten zdążył rozszyfrować go już dawno i zawsze wiedział kiedy chłopak kłamał.
- Chimchim, widzę że coś jest nie tak, nie zamydlisz mi oczu mówiąc że wszystko w porządku. Znam cię za długo by w to uwierzyć. - powiedział Taehyung z poważnym wyrazem twarzy. Miał nadzieję, że przyjaciel się przełamie i powie co mu leży na serduszku. W końcu ufali sobie. Jimin wiedział, jeśli coś z Tae było nie tak i odwrotnie. Więc dlaczego tym razem milczał? Dlaczego nie chciał dać sobie pomóc? Dlaczego spuścił wzrok, beznamiętnie zagryzając wargę?
Jimin toczył walkę z samym sobą. Walkę o to, czy spróbować wytłumaczyć Taehyungowi co czuje, czy dać sobie spokój.
- Tae, ja.... - zaczął, ale sam nie miał pojęcia jak ubrać to w słowa. Mimo wszystko postanowił spróbować - Ja sam nie wiem co czuję... Po prostu od zakończenia trasy coś jest... Inaczej... Nie wiem, może coś się ze mną dzieje... Nie czuję tej radości, którą czujecie wy. Z powrotu. Ze szczęśliwego końca touru. Coś się zmieniło we mnie, ale nie potrafię powiedzieć co - chłopak ledwo powstrzymywał łzy. Wiedział, że przy Tae może płakać, wiele razy płakał razem z nim, ale teraz nie chciał. Nie chciał się czuć słaby.
Jednak nie dał rady powstrzymać płaczu. Pierwsza łza spłynęła po jego policzku a Taehyung, widząc to, starł ją kciukiem i przytulił przyjaciela.
- Rozumiem... - powiedział, bo rozumiał doskonale. Bardzo często czuł się podobnie. Coś było źle ale nie miał pojęcia co. Odsunął się od Jimina i uśmiechnął się słabo.
- Spróbuj zasnąć Jiminie - powiedział, zdrabniając jego imię - Obiecuję, że będzie dobrze. - chłopiec spojrzał na niego ze wzrokiem szczeniaczka.
- TaeTae...? - zaczął niepewnie pytanie.
- Tak? - odparł Tae.
- Zostaniesz um... Zostaniesz ze mną... przynajmniej dopóki nie zasnę? - spytał nieco nieśmiało. Taehyunga rozczuliło to pytanie.
- Zostanę hyung, a teraz śpij - powiedział, popychając chłopca lekko, tak by leżał głową na poduszce, po czym położył się obok. Poczuł jak Jimin wtula się w niego i oplata go ręką w pasie.
- Dobranoc Tae - powiedział cichutko chłopiec, a Kim pogłaskał go po głowie i odpowiedział:
- Dobranoc maluchu.

Mყ ᥣιttᥣᥱ Moᥴhι 🍡 ᵛᵐᶤᶰ ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz