He'll come back

2.1K 104 19
                                    

Wszyscy patrzyli na lidera, który milczał jeszcze dobre dwie minuty i nawet nie ruszył się z miejsca. Pierwszy napięcia nie wytrzymał Hoseok, który - już dawno siedzący prosto zamiast leżeć z głową na nogach Yoongiego - nagle wstał i podszedł do stojącego w progu pomieszczenia Namjoona, łapiąc go delikatnie za ramiona.
- Nam, co jest nie tak z Kookiem? - zapytał, patrząc w jego oczy, ale jedyne co mógł z nich wyczytać to frustracja i na pewno zmartwienie. Cała czwórka po samym sposobie w jaki zagryzał wargę wiedziała, że nie ma dobrych wieści. Pozostało tylko liczyć na to, by nie były tak złe, jak się tego obawiali.
- Kook jest... W szpitalu - powiedział w końcu, a jego ręce zaczęły się niebezpiecznie trząść. Hoseok puścił go i zakrył sobie jedną dłonią usta, drugą natomiast przytrzymał się ściany by nie upaść. Jin, widząc stan Namjoona, podszedł do niego i łapiąc za rękę pociągnął w stronę fotela, na którym zaraz go posadził. Zaraz po tym usiadł na oparciu mebla i zaczął głaskać młodszego po włosach, jednocześnie ściskając jego rękę.
Cisza panowała jeszcze przez jakiś czas i trwałaby w nieskończoność, gdyby ktoś nie postanowił jej przerwać.
- A-ale jak to w szpitalu? - zapytał cichym, łamiącym się głosem Taehyung, wbijając palce w swoje kolana. Skierował na Nama swój pusty wzrok, przekazując mu niemą prośbę o więcej informacji.
Minęło kolejne pół minuty ciszy, w czasie której w głowie niewtajemniczonych jeszcze chłopaków powstało milion scenariuszy, aż w końcu lider odezwał się słabym głosem:
- Jungkook... został dźgnięty nożem...
Wszyscy zamilkli ponownie, walcząc z cisnącymi się do oczu łzami. Nikt się nie odzywał, bo nie wiedzieli co mają powiedzieć. Nie spodziewali się jednak usłyszeć łamiącego się, delikatnego głosiku, dobiegającego od strony schodów na piętro.
- J-jak to ziostał dźnięty? Dzie jeśt Kookie?
Cała piątka obróciła się, kierując zmartwione i zdziwione spojrzenia w stronę stojącego w połowie stopni Jimina. Chłopiec był wciąż ubrany w uroczą piżamkę, a w rączkach ściskał pluszaka, którego podarował mu Yoongi. Taehyung wbił w niego przerażony wzrok, wiedząc że maluch nie powinien tu być w tym momencie. Spanikowany skierował oczy na Namjoona, jakby chcąc zadać mu pytanie "mam go stąd zabrać, prawda?". Lider tylko kiwnął głową w stronę schodów, co było dla Tae jasnym komunikatem: ewakuować Jimina. Podszedł do chłopca i wziął go na ręce, oplatając go szczelnie ramionami, po czym zaczął kierować się na piętro.
- N-nie! TaeTae dzie Kookie? Ziostaw mnie! - Jimin zaczął okładać drobnymi piąstkami tors, a potem i plecy młodszego, próbując się wyrwać. Taehyung jednak nie dał za wygraną, niosąc chłopca w kierunku swojego pokoju, w którym po chwili ich zamknął. Posadził Jimina na łóżku i kucnął przed nim, kładąc dłonie na kolanach starszego.
- Posłuchaj mnie teraz, dobrze maluszku? - Kim westchnął i zaczął się zastanawiać, co mu powiedzieć by nie dociekał. Gdyby nie był w małej przestrzeni, mógłby zostać W salonie i dowiedzieć się co się stało z Jungkookiem, jednak Tae nie mógł na to pozwolić w obecnej sytuacji. Na tę chwilę Jimin miał mentalność kilkuletniego dziecka, a jak wiadomo dzieci nie znoszą takich informacji zbyt dobrze. Chłopak dowie się wszystkiego gdy wyjdzie z little space i wróci do dorosłej części siebie.
- Jungkooka teraz nie ma kochanie, ale niedługo wróci, obiecuję - tak naprawdę nie miał pojęcia, kiedy Kook wróci. Nie znał nawet okoliczności, w których biedny chłopak został napadnięty (bo tylko tak mógł nazwać sytuację, w której znalazł się maknae).
- Naplawdę? - zapytał Jimin, układając łapki na policzkach przyjaciela i lekko je ściskając.
- Tak skarbie, a teraz niczym się nie przejmuj i wracaj spać, dobrze? - powiedział, widząc jak maluch przeciera piąstką oczko. Było mu smutno, że musiał nawciskać mu kitów, w które sam nie wierzył, ale co miał zrobić?
Jimin na znak kapitulacji skinął głową, nie chcąc kłócić się z Taehyungiem że przecież nie jest śpiący. Brunet okrył mniejszego kołderką i dał buziaka w czółko, po czym ruszył w stronę drzwi. Zanim wyszedł zdążył jeszcze usłyszeć z ust chłopca jedno krótkie zdanie, wypowiedziane szeptem:
- Wlóć Kookie, plosę.

Mყ ᥣιttᥣᥱ Moᥴhι 🍡 ᵛᵐᶤᶰ ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz