Little Treasure

3K 131 90
                                    


Hoseok

W dormie było podejrzanie cicho - jak nigdy, nocy nie licząc. Dowiedziałem się od Jungkookiego, że Jin zachorował i Nam się nim zajmuje. Sam maknae w spokoju oglądał serial w telewizji, nie robiąc żadnego zamieszania. Yoongi zasnął, po tym jak wyszedłem z jego pokoju (oczywiście po kłótniach i awanturach że zabrał mi moje ukochane skarpetki, ale jak się okazało nie miał ich, nie wiem gdzie mogły się w takim razie podziać). Pozostawała kwestia Jimina i Tae, ale oni zapewne też spali (lub po prostu leżeli będąc cicho, tak wnioskowałem po tym, że nie było ich słychać). Trochę mnie ta cisza dobijała, szczerze mówiąc.

Wszedłem do mojego pokoju, w celu prowadzenia dalszych poszukiwań zaginionych skarpetek. Zajrzałem pod łóżko - nic. Jeszcze raz w szafie - nic. Przetrzepałem poduszki na łóżku i.... O losie! Znalazłem! Nigdy nie przypuszczałem, że szukanie skarpetek może trwać tyle czasu, ale najważniejsze, że się znalazły.
To były moje szczęśliwe skarpetki.

Wróciłem szczęśliwy na dół, gdzie ujrzałem Kooka z torbą sportową na ramieniu.
- Idę na siłownię - poinformował mnie chłopak - Wrócę może za dwie godziny.
- W porządku, leć - odpowiedziałem i uśmiechnąłem się do niego. On również posłał mi uśmiech, po czym ubrał buty i wyszedł.

Skierowałem kroki w stronę kuchni. Przez te poszukiwania trochę zgłodniałem. Postanowiłem zrobić coś do jedzenia, ale W tym momencie pomyślałem, żeby zajść do Jina i Namjoona by sprawdzić czy może któryś z nich nie jest głodny. Ruszyłem w stronę pokoju Seokjina (mając na uwadze że Nam zapewne też tam przebywa, skoro - jak mówił Jungkook - zajmuje się Jinem) i zapukałem delikatnie w drzwi. Odczekałem chwilę i lekko uchyliłem drzwi, a moim oczom ukazał się przesłodki widok.
Jin i Nam leżeli na łóżku wtuleni w siebie nawzajem. Lider przeczesywał dłonią włosy starszego, a w chwili gdy wszedłem do pokoju z wyszczerzem na twarzy, skierował na mnie wzrok.
- Hobi? Co tu robisz? - zapytał szeptem, prawdopodobnie nie chcąc obudzić śpiącego Seokjina.
- Chciałem zapytać, czy nie jesteście może głodni - zacząłem patrząc na Nama i poszerzając swój uśmiech jeszcze bardziej (o ile było to w moim przypadku możliwe).
- Ja nie jestem, a Jinnie śpi, więc raczej też nic nie zje. Ale dziękuję Ci Hobi, że pomyślałeś - Namjoon posłał w moją stronę ciepły uśmiech, który odwzajemniłem. Zrobiłem z palców serduszko i mrugnąłem do niego, zaraz po cichu opuszczając pomieszczenie.

Wróciłem do kuchni, w której - o dziwo - ktoś się znajdował. Tym bardziej zdziwiłem się, gdy zorientowałem się, że tym kimś jest Yoongi. Stał on przy otwartej szafce z lekami, najwyraźniej czegoś szukając. I chyba to znalazł, ale nie mógł tego dosięgnąć. Pokręciłem głową z uśmiechem i podszedłem do niego bliżej, jedną ręką obejmując go w pasie, a drugą sięgając z półki to, co on tak usilnie starał się złapać.
- Hoseok, puść mnie i daj mi to - mruknął wkurzony. Zerknąłem na opakowanie leków, które trzymałem w swojej lewej dłoni. Były one na ból głowy, co oznaczało tylko jedno - Yoongi był teraz w stanie, w którym denerwuje go w s z y s t k o. Nie przejąłem się jednak tym, że chłopak może być niezadowolony bo wciąż obejmowałem go ręką w talii. Obchodziło mnie tylko to, że bolała go głowa. Starszy przeszywał mnie wzrokiem na wylot, ale mnie to nie ruszało. Jego humorki już dawno przestały robić na mnie większe wrażenie, dlatego tylko z rozbawieniem obserwowałem, jak starał się dosięgnąć opakowanie, które trzymałem wysoko nad swoją głową. Po chwili poddał się i opuścił głowę, chcąc odejść, ale mu nie pozwoliłem. Przyciągnąłem go bliżej siebie, tak że nasze klatki piersiowe stykały się ze sobą. Przyłożyłem policzek do czoła starszego, by sprawdzić czy nie ma też podwyższonej temperatury. Na szczęście zdawało mi się, że wszystko jest w porządku.
- Yoonie - spojrzałem na niego wymownie, ale on nawet się nie poruszył. Chwyciłem jego podbródek w palce i uniosłem lekko jego głowę. Jego wzrok zdawał się być nieco przestraszony, a sam chłopak spłoszony. Wiedziałem, że niespecjalnie przepada on za dotykiem innych ludzi, ale to nie było w tym momencie aż tak ważne. Zauważyłem, że Min uciekał ode mnie wzrokiem, więc ponownie się odezwałem - Spójrz na mnie Yoongi - niższy niepewnie uczynił to, o co poprosiłem, kierując na mnie swój wzrok. Kontynuowałem więc wypowiedź - Zdajesz sobie sprawę, że za bardzo faszerujesz się lekami? - zapytałem, na co prychnął.
- Czy to ma jakieś znaczenie? - zapytał sarkastycznie, na co spojrzałem na niego spod lekko przymróżonych powiek.
- Ma, Yoongi. Bierzesz za dużo leków. Czy boli cię aż tak, że nie dasz rady po prostu poczekać aż przejdzie? - zadałem mu pytanie, już wiedząc jaka będzie odpowiedź. Nieważne czy bolało mocno czy tylko trochę - on oczywiście musiał wziąć tabletkę. Nie mogłem mu pozwolić na spożycie tak dużej ilości tego. W ciągu ostatnich dwóch tygodni zużył całe opakowanie bardzo silnych tabletek od bólu głowy, teraz był gotów zacząć kolejne. Dodam tylko że w jednym takim opakowaniu znajduje się 30 sztuk, a spożycie zbyt dużej dawki w krótkim czasie może doprowadzić do nie ciekawych konsekwencji. Ale do niego to nie docierało.
- Nie, nie dam rady. Hoseok, oddaj mi te leki. - powiedział twardo i wyciągnął rękę po pudełeczko. Złapałem go jednak za nadgarstek, powstrzymując od zabrania opakowania z mojej dłoni. - NO KURWA ODDAJ!! - krzyknął, zdenerwowany do granic możliwości. Odrzuciłem pudełko gdzieś na blat za sobą, po czym wziąłem Yoongiego na ręce i skierowałem się w stronę mojego pokoju. Chłopak szarpał się, chcąc bym go puścił, ale ja musiałem przemówić mu do rozumu. Nie będę patrzeć na to, jak sam siebie niszczy.
Wszedłem z nim do pomieszczenia i posadziłem na łóżku, podchodząc do drzwi i zamykając je na klucz. Starszy wstał i ze złością podszedł do mnie, zaczynając bić mnie pięściami w klatkę piersiową. Pozwoliłem mu na to, nie miał zbyt dużo siły i nie dałby rady zrobić mi krzywdy.
- Wypuść mnie stąd, Hoseok! - wykrzyczał, a ja spojrzałem na niego smutno i pociągnąłem w stronę łóżka, na którym ponownie go usadziłem. Zająłem miejsce obok i delikatnie złapałem jego nadgarstki, gdyż nadal szamotał się, chcąc stąd zwiać.
- Yoonie, posłuchaj mnie - zacząłem łagodnie, nie chcąc na niego krzyczeć - Nie możesz brać takiej ilości lekarstw, rozumiesz?
- Nie, nie rozumiem! Nic mi nie będzie! Zostaw mnie!
Pokręciłem ze zrezygnowaniem głową i przyciągnąłem go do siebie, przytulając.
- Puść, proszę - szepnął płaczliwym głosem, ale nie zamierzałem go słuchać. - Hobi, proszę...
Ja tylko mocniej go w siebie wtuliłem, zanurzając palce w jego miękkich włosach.
- Yoonie, obiecaj mi, że przestaniesz brać tyle leków. Obiecaj - poprosiłem chłopaka, ignorując jego prośby o puszczenie go.
- Nie, nie! Ty nic nie rozumiesz! Zostaw mnie już! - podniósł głos i odsunął się ode mnie, a z jego oczu wypłynęło kilka łez.
- To mi wytłumacz - odpowiedziałem spokojnie, patrząc na jego wściekłą, mokrą od łez twarz. Bałem się. Bałem się, że coś sobie zrobi. Nie mogłem mu na to pozwolić, musiałem go przed tym powstrzymać.
- Nie. Hobi, odpuść - odparł, opuszczając głowę w dół. Położyłem dłoń na jego policzku, starłem kciukiem kolejną spływającą po nim łzę i szepnąłem:
- Nie niszcz się, Yoongi. Nie dam rady na to patrzeć.
Po tych słowach znów przytuliłem go, najmocniej jak umiałem. Czułem, jak jego drobne ciałko drży w moich ramionach. Ułożyłem dłoń na jego plecach, głaszcząc je delikatnie i uspokajająco.
Nie pozwolę mu się zniszczyć.
Pomyślałem, po czym zwróciłem się cicho do starszego:
- Możesz mi obiecać, że jeśli coś będzie nie tak, powiesz mi o tym? - poprosiłem go, mając nadzieję, że obieca - Jeśli nie będziesz sobie z czymś radził, przyjdziesz i powiesz, zamiast się zamykać? - zdziwiły mnie w tamtym momencie dwie rzeczy. Pierwsza - Yoongi kiwnął głową na 'tak'. Druga - zamiast mnie odepchnąć i kazać zostawić się w spokoju, on wtulił się we mnie mocniej, zaciskając swoje drobne piąstki na mojej koszulce. Teraz siedział na moich kolanach, a ja obejmowałem go mocno, nie chcąc go puszczać. Bałem się, że gdy to zrobię - rozpadnie się, jak róża, której wydarto płatki.
- Obiecuję, Hobi - szepnął cichutko, z twarzą wciśniętą w mój tors. Uśmiechnąłem się delikatnie i odsunąłem go trochę od siebie.
- Cieszę się, Yoongi - posłałem mu subtelny uśmiech - Może się prześpij, co? - zaproponowałem, na co pokiwał lekko głową i zszedł z moich kolan - Możesz spać tutaj, nie przeszkadza mi to - dodałem, widząc, że chyba zamierzał odwrócić się i wyjść. Niższy niepewnie położył się na łóżku, a ja nakryłem go kołdrą i szepnąłem:
- Śpij spokojnie, Yoonie.
Po tych słowach wyszedłem cicho z pokoju i skierowałem się do kuchni, by przygotować coś do jedzenia.
I ukryć gdzieś te przeklęte tabletki.

Mყ ᥣιttᥣᥱ Moᥴhι 🍡 ᵛᵐᶤᶰ ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz