Strona 10. Wyprawa to powrót

145 11 3
                                    


- Dosyć ! – usłyszałam donośny, mocny głos. Odsunęłam się od przyjaciela i spojrzałam w kierunku stojącego dowódcy skierowanego w stronę zgromadzenia – Jeżeli my je widzieliśmy, to myślicie, że reszta nie widziała? Zaczęły krążyć plotki, a smoka nie widziano od lat. Wszyscy zaczynają spoglądać w stronę góry. Oceniać, myśleć, ważyć ryzyko. Być może nikt nie pilnuje bogactwa naszego ludu. Mamy czekać, aż ktoś go nam zgarnie z pod nosa? Czy obierzemy to co nasze! Odzyskamy Erebor! - Wszyscy zaczęli wiwatować, a ja stałam i się tylko przyglądałam zapominając o bólu, facet ma gadane i to było imponujące. 

- Tu się cieszymy, a główna brama jest zamknięta – tym razem odezwał się Balin – nie ma sposobu, żeby tam się dostać – z ich twarzy zniknął uśmiech i iskier radości w oczach. Ten widok był przykry – To nie do końca prawda przyjacielu – czarodziej spojrzał na Balina i jakimś magicznym sposobem klucz pojawił się w jego dłoń – Skąd go masz? - zdumiony Thorin, nie wierzył w to co widział – Dostałem go od twojego ojca, na przechowanie. Teraz jest twój - oddał czarnowłosemu klucz do ręki.

-Jeżeli jest klucz to i są drzwi! – Fili wstał i krzyknął – Jest drugie wejście - tym razem wstał jego młodszy brat Kili – Te drzwi są niewidzialne, ta mapa – wskazał ręką na nią Gandalf – kryje odpowiedz. Ja nie umiem jej dostrzec, ale są inni w Śródziemiu , którzy potrafią. – Starzec spojrzał na Thorina znacząco – Zadanie, o którym myślę będzie wymagać zręczności i również wielkiej odwagi – tu skierował swoje oczy na Bilba, co mi się nie spodobało – jeżeli będziemy ostrożni i sprytni powinno się udać.

- I dlatego potrzebny jest włamywacz – odezwał się Ori pokazując palcem na hobbita. Nie podoba mi się to coraz bardziej.

Bilbo zmarszczył brwi kręcąc nosem, odwracając się  za siebie myśląc, że patrzą na kogoś za nim, ale nikogo niestety nie było. Wskazał palcem na siebie - Że niby ja? – oni tylko przytaknęli – Ooo nie, nie nie, nie jestem włamywaczem. W życiu niczego nie ukradłem. - powiedział hobbit.

- Zgodzę się z panem Baggines, nie nadaje się na włamywacza – powiedział Balin z przekąsem – ten dziki świat to nie dla kogoś kto nie umie walczyć – i tak zaczęła się awantura i kłótnia za razem. Zauważyłam jak Gandalf zaczyna się denerwować. Wstał, a wokół niego ukazała się czarna aura pochłaniająca całe pomieszczenie – Dosyć! Jeżeli mówię, że pan Baggins jest włamywaczem to tak jest! – wzrok każdego został skierowany w stronę starca – Hobbici są zwinni i szybcy. Umieją się przemknąć niezauważalnie. Poza tym smok jest wyczulony na zapach krasnoludów, lecz zapach hobbita jest mu zupełnie nie znane ,co daje nam wielką przewagę. – Ciemna aura ustała, a Gandalf usiadł z powrotem na krzesło – Prosiłeś mnie bym znalazł czternastego. – Spojrzał na Thorina - Wybrałem pana Bagginas. Wart jest więcej niż sugeruje jego postura. Może się przydać bardziej niż sądzicie, niż on sam sądzi – ostatnie słowa wyszeptał tylko do niego. – Musisz mi zaufać -Dowódca kiwną głową, że się zgada – Dobrze, będzie jak zechcesz . Daj mu kontrakt – Balin podał mu grubą kartkę.

Podeszłam powoli do Bilba i zaczęłam czytać razem z nim – kompania nie odpowiada za uszkodzenia całościowe, lub części ciała tym rany cięte, zgniecenie i zwęglenie - przeczytaliśmy równocześnie zastygając w miejscu – co? To jest popieprzone – szepnęłam.

- No tak, jeden dmuch i nawet kosteczki nie zostanie – odpowiedział mu Dwalin. Zauważyłam, że Bilbowi zaczął przyspieszać puls i wiedziałam jak się tym zaraz skończy – trochę mi słabo - chwyciłam przyjaciela za ramie przytrzymując go – to taki piec na skrzydłach – spojrzałam na Dwalina niezbyt przyjemnym wzrokiem – mógłbyś się przymknąć i resztę swojego monologu zostawić dla siebie? Nie widzisz jak on wyg- i nie zdążyłam dopowiedzieć, ponieważ Bilbo zemdlał.

***

Wraz z Bilbem i Gandalfem siedzieli w salonie. Hobbit powoli pił melisę próbując się uspokoić i dojść do siebie – Od kiedy serwetki i porcelana twojej matki są dla ciebie tak ważne? Znam cię Bilbo. Chodziłeś zemną w różne zakątki tego świata. Świat to nie książki i mapy, świat jest tam i doskonale o tym wiesz – wskazał palcem na okno - Co się z tobą dzieje? – Siedziałam na miękkim fotelu naprzeciw Bilba. 

Zdenerwowało mnie to jak on w ogóle odnosi się do niego. Facet jest przerażony, kto by nie był na jego miejscu, a on jeszcze na niego krzyczy. Bilbo w końcu przestał patrzeć na kominek i się odezwał – A możesz mi obiecać, że wrócę ? – Gandalf otworzył buzie, a później ją zamknął. Przez chwile się zastanawiał, co odpowiedzieć i wiedziałam, że ta odpowiedz będzie negatywna – Nie – podrapałam się nerwowo po głowie i wstałam z fotela.

- Mam tego dość! Co to w ogóle ma być! - zwróciłam na siebie uwagę, co mnie bardzo ucieszyło – Wychodzisz z domu bez pożegnania i wyjaśnień. Nie ma cię jakiś czas. Przyprowadzasz krasnoludy mówisz o jakiejś pieprzonej wyprawie do tego namawiasz Bilba, a ja! A ja gdzie w tym jestem?! Obiecałeś, że pomoże mi się stąd wydostać – krzyknęłam zdenerwowana. – Jak nie ma żadnego wyjścia to powiedz to wprost, a nie ignoruj mnie do cholery! – odwróciłam się w stronę  okna łapiąc się za głowę. Serce przyspieszyło dwukrotnie. Jeżeli się czegoś zaraz nie napije to wybuchnę i rozpieprze ten dom.

- Tak obiecałem i dotrzymuje obietnicy. Jest wyjście - czarodziej podszedł do mnie wolnym krokiem odwracając mnie do siebie – Dlatego ich tu przyprowadziłem, oni pomagać ci dotrzeć do domu – podniosłam głowę do góry ukazująca niebieskie oczy czarodzieja. – Chciałem porozmawiać o tym na początku z Bilbem, a potem z tobą. Zauważyłem, że się zbliżycie do siebie i macie wobec siebie ogromne wsparcie, po prostu chciałem, żeby Bilbo się zgodził by ci towarzyszyć do końca wyprawy.

- Czekaj, że co? Wyprawa? Ta śmiertelna ze smokiem? To jest ten powrót do domu? – zaskoczona, a zarazem przerażona popatrzyłam na Gandalfa. Ten kiwnął głową. Ja tylko uderzyła się otwartą dłonią w czoło, co dało się usłyszeć, a później przejechałam nią po całej twarzy – Nie rozumiem...

- Ja też nie rozumiem – rozmawiając o tym nie zauważyliśmy, że przez ten cały czas Thorin przysłuchiwał się naszej rozmowie – Gandalfie możesz mi to jakoś wyjaśnić?- przeszedł przez próg i wszedł do salonu z założonymi rękoma na klatce piersiowej. Chyba nie był zadowolony.

- Thorinie, pamiętasz jak opowiadałem ci o mojej przyjaciółce? – kiwnął głową – To właśnie ona - wystawił rękę w moją stronę – podejść tu – uśmiechnął się. Zrobiłam tak jak mi kazał. Spojrzałam na Thorina lekko robiąc się czerwona na policzkach – To Diana – krasnolud zlustrował mnie z góry na dół, zrobił krok w moją stronę i chwycił dłoń całując jej wierzch – Miło mi panią poznać – Jego głęboki głos jak i jego piękne błękitne oczy dawały powód mojemu sercu na ucieczkę z klatki piersiowej. Wpatrywaliśmy się wzajemnie, co nie uszło uwadze czarodziejowi i chyba był z tego powodu zadowolony.

Jak to zawsze w romantycznych filmach i bajkach Disneya czar prysł, kiedy Gandalf powiedział, że wyruszam z nimi. No i się wtedy wszystko zaczęło. 

 

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Kroniki Wybawcy / Hobbit ✔️⏩Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz