Strona 15. Pierwsze starcie.

126 9 8
                                    

Przystanęłam na chwile rozglądając się nie pewnie - Ej, ludzie - kompania odwróciła się w moją stronę - Gdzie jest Gandalf? - spytałam niepewnie. Zapomnieliśmy o nim, ale wstyd. Wszyscy popatrzyli na siebie zaskoczeni.

- Tutaj jestem - niespodziewanie starzec wyszedł za krzaków uśmiechając się - chociaż jedna osoba o mnie nie zapomniała - dotknął mego ramienia. - widzę, że daliście sobie rade be zemnie, bardzo mnie to cieszy - popatrzył na kompanie.- i to dzięki tobie - spojrzałam na niego - jeszcze nigdy z czymś takim się nie spotkałem, żeby to człowiek zaprzyjaźnił się z Trollami to, coś niebywałego. Nikt jeszcze czegoś takiego nie dokonał, jesteś pierwsza - poczułam się dumnie, że ktoś mnie w końcu docenił - chyba dostałaś podziękowanie za ratunek, prawda? - spuściłam wzrok na ziemie zawstydzona i zażenowana - nie... - szepnęłam, drapiąc się po głowie.

Starzec oburzył się - jak to? To karygodne zachowanie, powinniście się wstydzić! - krzyknął czarodziej w stronę kompani -  Niby silni i odważni wojownicy, a nie potrafili załatwi trzech głupich Trolli. Thorinie - zwrócił się do przywódcy - żyjecie dzięki jej odwadze i sprycie, chyba coś jej się należny. -  warknął starzec.

W tych niebieskich oczach nie widziałam oceanu lecz lodowiec, który nie chciał się stopić. Ostatniej nocy był taki... ludzki z ludzkimi emocjami. Teraz stojąc na przeciw niego nie widziałam tego samego krasnoluda, co wtedy. Czuje się naprawdę zmieszana i odtrącona - Ten krasnolud jest dla mnie ogromną zagadką, którą muszę zbadać i odkryć, ale jak na razie muszę się trzymać od niego z daleka.

- Zlekceważyła mój rozkaz, nie pozostała w obozie - skrzyżował ręce na piersi, odwracając głowę w drugą stronę. - gdyby Cie posłuchała nie byłoby was tutaj i doskonale o tym wiesz. Tylko nie potrafisz się do tego przyznać Thorinie. Jest ci wstyd, że to ona cie uratowała, a nie na odwrót. - wskazał laską na mnie - Przestań być taki bezduszny, bo robisz wokół siebie mur, który później nikt nie zdoła go zburzyć i zostaniesz sam.

Gandalf trafił w samiusieńki środek. Thorina zabolały te słowa czułam jego zmieszanie i myśl o porażce. Mężczyzna przegryzł dolną wargę i westchnął - dziękuje - podziękował lekceważąc mnie.

- Nie potrzebuje od ciebie wymuszonych przeprosin, wsadź sobie je głęboko tam gdzie słońce nie dochodzi. Masz u mnie dług wdzięczności do spłaty. Tyle mi wystarczy. Odezwę się, kiedy będziesz musiał go spłacić, bez żadnego sprzeciwu, bo wtedy spotkasz się z moim gniewem - dalej patrzyłam w ziemie skubiąc sobie skórki od paznokci. Nie potrafiłam na niego spojrzeć. Czułam się w tym momencie poniżona jak jakiś śmieć. Jest kurewsko upartym krasnoludem, który nie potrafi przyznać się do błędu. Nie jest szczery z tym, co mówi i to bardzo boli. - i to on ma zostać królem?

Cała akcja została przerwana przez Filiego - ktoś się zbliża! - moje serce zabiło dwukrotnie powodując ból, który nie był dobrym znakiem. - trzymać się razem!  - krzyknął Thorin wyciągając miecz. Automatycznie moja ręka powędrowała na broń, która była przy moim pasie. - broń do zabijania.

- Złodzieje, mordercy, bandyci! - niespodziewanie wskoczył zaprzęg z królików lub zająców zza krzaków. Ciągnęły spore drewniane sanie, na których znajdował się wystraszony stary człowiek. Byłam zaskoczona i przerażona. Schowałam się za Kiliego, który zasłonił mnie swoim ciałem. - Radagast Bury - krzyknął Gandalf pochodząc do owego mężczyzny - co tu robisz?

- Szukałem cię Gandalfie - mówił pośpieszne oglądając się za sobie przerażony - Dzieje się coś złego, coś bardzo złego. - A miałam nadzieje, że bardzie już tylko lepiej.

Kroniki Wybawcy / Hobbit ✔️⏩Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz