Strona 9. Bestia

142 12 0
                                    


Wszyscy mówią, że wszystko zaczyna się od spojrzenia. Oczy ujawniają nasze emocje, uczucia. Z jednej strony miłość i ufność, a z drugiej również nienawiść.

Nasze źrenice zwiększają się, gdy widzimy, coś interesującego, a jak się zmniejszają to oznacza wstręt, a w tym przypadku widziałam zaskoczenie i niepewność, ale było w nich, coś co mnie przyciągało i to mnie lekko przeraziło.

Nie wiem ile trwała ta chwila, ale na pewno za długo. Mrugnęłam kilka razy robiąc się czerwona na twarzy, a czarnowłosy mężczyzna tylko odchrząknął marszcząc czoło z zaistniej sytuacji. Pomógł mi wstać na własne nogi. Założyłam kosmyk włosów za ucho i zerknęłam na niego – dziękuję – szepnęłam dalej zawstydzona. Nie usłyszałam, żadnej odpowiedzi tylko mruknięcie nieraźne z jego strony. Mimo tego przyprawiało mnie to o szybsze bicie serca.

- No to jak już mówiłem, to Thorin dowódca naszej kompani – Gandalf zerknął na mnie, a później na Bilba – Przyjacielu, mówiłeś, że łatwo tutaj dotrzeć. Zgłębiłem się z dwa razy, gdyby nie ten znak na drzwiach. Nie dotarł bym tutaj – powiedział Thorin  z lekkim żalem, ale nikłym uśmiechem na twarzy – Chwileczkę ? Jakim znakiem? Dopiero, co pomalowałem te drzwi! – Hobbit lekko się oburzył otwierając drzwi przyglądając się im całościowo.

Gandalf uśmiechnął się dając ręce za plecy – jest! Sam go uczyniłem, jest tylko widzialny dla krasnoludów – Bilbo poparzył na czarodzieja złowrogo, co go speszyło – Zaraz to naprawie – wziął swoją laskę i podszedł do drzwi. Przyłożył ją i wyszeptał coś, a znak zniknął – I widzisz nie ma już – odwrócił się w stronę Bilba. Przez ten cały czas czułam czyiś wzrok na mojej osobie, nie miałam tyle odwagi, żeby spojrzeć kto to i to mnie trochę irytowało.

Kontem oka zauważyłam jak ktoś się powoli zbliża w naszą stronę. Thorin podszedł do przyjaciela z delikatnym uśmiechem chwytając za oba ramiona lekko ściskając – Czyli to jest ten słynny hobbit panie Gandalfie? – spojrzał na Bilba - powiedz masz doświadczenia w walce? Topór czy miecz, którą broń wolisz? – Hobbit był lekko zaskoczony jego pytaniem i nie wiedział co powiedzieć – nieźle celuje z procy, jeśli musisz wiedzieć, ale po co o to pytasz? – podrapał się za uchem trochę niezręcznie. Ten tylko parsknął i odwrócił się do reszty krasnoludów - Tak jak myślałem, raczej karczmarz, a nie włamywacz – reszta zaczęła się śmiać oprócz mnie, Gandalfa i oczywiście Bilba.

***

Wszyscy siedzieli i rozmawiali o jakimś zebraniu siedmiu królestw i o czymś tam jeszcze. Jakoś mało mnie to interesowało i nie słuchałam. W moim przypadku siedziałam w kuchni przy oknie na parapecie i patrzyłam w piękne błyszczące gwiazdy na niebie. Chciałam dorwać czarodzieja i dopytać się czy znalazł rozwiązanie, ale nawet na mnie nie spojrzał i mnie ignorował, jakby mnie tu w ogóle nie było. Był zajęty rozmową z tymi krasnoludami. Trochę mnie to zabolało. Miał mi pomóc to on przyprowadził nieznajomych do domu Bilba, nawet mnie nie przedstawiając.

Westchnęłam przeciągle przykładając głowę do zimnego okrągłego okna – Wszystko porządku, Diana? – usłyszałam za sobą znany mi głos. Moje kąciki ust automatycznie powędrowały do góry – Średnio, ale dzięki, że pytasz – przed sobą ujrzałam przyjaciela trzymającego filiżankę z gorącą herbatą. Wzięłam od niego herbatę dziękując.

Przez jakąś chwile nikt się nie odzywał, bo prawda była taka, że każde z nas było teraz w wielkiej czarnej dupie – Jak myślisz Gandalf ma jakiś plan? – zerknęła, na Bilba oczekując na odpowiedz – Myślę, że tak. Jest stary, ale za to bardzo mądry - Miałam się odezwać, kiedy usłyszałam słowo „wyprawa''. Automatycznie moja głowa została skierowana na zgromadzenie. Wstałam i przy okazji odłożyłam filiżankę z niedopitą herbatą na parapet i podeszłam do reszty, a hobbit poszedł w moje ślady.

- Wyprawa? - Odezwał się Bilbo. Gandalf automatycznie poprawił się na mały drewnianym krześle patrząc na nas – O Bilbo! Mój dobry druhu, daj trochę więcej światła - Popatrzyliśmy na siebie przez moment zanim przyjaciel włączył światło.

Kiedy całe pomieszczenie wypełniło się światłem, czarodziej wyjął z kieszeni długiego płaszcza starą, poniszczoną, zżółkłą kartkę na stół.

Jak ją rozłoży ukazała się mapa. Zainteresowana nachyliłam się bardziej by więcej ujrzeć  - Daleko na wschodzie za górami, rzekami, lasami i pustkowiami. Wznosi się jeden szczyt - Gandalf pokazał na rysunek wielkiej góry palcem. Nachyliłam się jeszcze bardziej czytając – Samotna Góra.

- Gloin odczytał znaki i mówi, że to już czas - odezwał się rudy krasnolud. Czarodziej strzelił palcami tworząc mały płonień, dzięki któremu zapalił sobie fajkę – Zaczyna się wszystko dziać tak jak jest w przepowiedni. W końcu nadejdzie czas tej pieprzonej bestii – kończąc to zdanie popatrzyłam na krasnoluda – Bestii? - odezwał się Bilbo, wyręczając mnie – Tak, mówimy o Smaugu Straszliwym. To pierwsza i najgorsza plaga naszej ery. Ziejący ogniem latający smok. 

Kiedy Bofur wypowiedział imię tego potwora poczułam zawrót głowy przez, co musiałam oddalić się od reszty łapiąc się drewnianej belki bym nie upadła na podłogę robiąc sobie siarę przy wszystkich –To imię.. już je gdzieś słyszałam – zaczęło mi piszczeć w uszach. Chwyciłam się mocnej za głowę próbując ogarnąć ten syf. Przed oczami ujrzałam ogień. Chciałam krzyknąć, ale ktoś mnie powstrzymał. Otworzyłam szeroko oczy oddychając bardzo ciężko - Bilbo – szepnęłam. Przytuliłam się czując łzy w oczach – znowu atak? - pokręciłam głową i wzruszyłam ramionami na znak, że nie wiem. 

 

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Kroniki Wybawcy / Hobbit ✔️⏩Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz