Strona 4. Gościnność

171 14 2
                                    

Hobbit zaskoczony jego cichą odpowiedzią, wychylił się zza niego i spojrzał ukrytkiem na mnie lustrując z góry na dół. Poczułam się przez to lekko skrepowana. Spojrzał niepewnie kontem oka na przyjaciela, ten tylko kiwną szybko głową. Gospodarz pokręcił nosem, a następnie poprawił swoją zieloną kamizelkę i powoli do mnie podszedł.  Z lekkim wahaniem podał dłoń – Bilbo Baggins – skinął głową – Diana – odwzajemniłam uścisk. – Bilbo, potrzebuje twojej pomocy – odezwał się Gandalf. Wraz z hobbitem spojrzałam na starca – przyjaciółka musi odpocząć i dojść do siebie, czy mogę liczyć na twą pomoc? – Bilbo zmarszczył czoło patrząc na niego wiedząc, że kryje się za tym coś, więcej – resztę opowiem ci w środku jak nas przyjmiesz – Hobbit otrząsnął się i szybko zaprosił do środka.

To nie był zwykły dom, w którym mieszkam na wsi, to raczej elegancki domek, zbudowany pod ziemią. Zresztą nie całkiem pod ziemią, bowiem ma ono okna w kształcie koła, które wychodzą na zewnątrz. Domek był nietypowy i bardzo ładny. Miał w sobie jakiś urok jak i reszta tego miasteczka. Wejście do domku było nietypowe, ponieważ drzwi były w kształcie dużego koła koloru ciemno zielonego, a na samym środku ich znajdowała się złota okrągła klamka. Mimo iż na zewnątrz domek wydawał się mały, w środku było dużo miejsca, jak dla mnie było w sam raz. Przez drzwi weszłam normalnie nie to co Gandalf. Musiał się troszkę pochylić, żeby wejść do środka.

Od razu, gdy weszłam do środka przez moje ciało przeszedł dreszcz, po przez ciepło w pomieszczeniu. – pewnie jesteście głodni, akurat szykowałem kolacje – powiedział Bilbo prowadząc nas przez korytarz – Ja odmowie, ale za to Diana by chęcią z zjadła. Podejrzewam, że już od dłuższego czasu nic nie jadłaś? – zerknął na mnie, a ja zdałam sobie sprawę, że faktycznie przez sytuacje w domu, pracy i no oczywiście tutaj. Nie bardzo myślałam o jedzeniu, ale jak usłyszałam to słowo. Poczułam burczenie w brzuchu. – no mówiłem – lekko podniósł kąciku ust.

Weszliśmy do jadalni. Stał tam wielki drewniany stół, a przy nim drewniane krzesła, na których leżały białe małe poduszeczki. Do jadalni przylega również kuchnia, gdzie przygotowywane był posiłki. Pełno było różnych sprzętów – garnki, miseczki, talerzyki, kubeczki. W kącie stał piec prawdopodobnie chlebowy, służący również do przygotowywania ciast i pieczeni.

- Proszę usiądź i jedź - nieśmiała, a zarazem zmęczona zrobiłam jak poprosił. Ujrzałam przed sobą wielki biały z pięknymi złotymi ozdobami talerz, na którym znajdowała się świetnie wysmażona ryba, a obok niej małe pokrojone i ugotowane ziemniaczki i czerwone buraczki. Pachniało świetnie – i jak tu tego nie zjeść? Jak nawet się ryby nie lubi... poza tym ugościł mnie nawet mnie nie znając. Diana kultury trochę! – Dziękuję, panie Bilbo – skinęłam głową i zaczęłam jeść i delektować się smakiem.

Gdy jadłam swój posiłek, Gandalf wraz z przyjacielem poszli do salony.

Starzec usiadł wraz z gospodarzem na miękkich czerwonych fotelach w stronę kominka, w którym palił się ogień. – Możesz mi powiedzieć o co chodzi? Widzę, że coś jest nie tak. Kim ona jest? – Bilbo zaczęło wypytywać szeptem przyjaciela. Starzec westchnął i odwrócił wzrok ode mnie na palący się ogień w kominku – Sam nie wiem, ale mam pewne podejrzenia. Jechałem do ciebie w odwiedziny, kiedy to się stało. Kiedy przejeżdżałem przez las, poczułem w pewnym momencie mocny podmuch wiatru znikąd, a na niebie pojawiła się złota zorza. A po krótkiej chwili pojawiła się znowu dziwna energia. Czułem jak przenika przez moje ciało zostawiając małe palące iskierki. Nigdy nie spotkałem się z tak potężną mocą. Nie potrafiłem tego zignorować, więc udałem się w tamtą stronę skąd to wszystko przyszyło. - Gandalf coraz to intensywniej wpatrywał się w ogień czując jego żar - Gdy już dotarłem na miejsce, ujrzałam ją. - jego twarz automatycznie złagodniała na tą myśl - Leżała na trawie bez ruchu, taka bezbronna. Myślałem, że nie żyje, ale zbliżając się do niej  zobaczyłem jak jej klatka piersiowa się powoli unosiła. Lecz ujrzałam, coś jeszcze – Gandalf zamilkł i skierował swój poważny wzrok na Bilba - wokół niej była złota aura. Otaczało ją światło był z czystego słońca, a żar z czystego ognia. To coś było potężniejsze od samego Sarumana Białego. – twarz Bilba wyrażała przerażenie i zaskoczenie.  

Przez stres wziął fajkę i zaczął palić – najgorsze jest w tym, że już kiedyś ,coś takiego widziałem. - Hobbit otworzył szeroko oczy krztusząc się dymem z tytoniu. – Ona, ona nie jest człowiekiem? Jest niebezpieczna? - siwobrody pokręcił lekko głową – jest człowiek to pewne. Lecz nie wiem czym jeszcze. Zapewne też nie jest na razie szkodliwa. Obserwowałem ją odkąd ją znalazłem. Jest zagubiona i przestraszona. Ona nie wie gdzie jest i jak się tu znalazła. Po jej ubiorze mogę stwierdzić, że nie jest na pewno stąd  - zamyślił się czarodziej.

– Co masz na myśli? - spytał się hobbit – ze Śródziemia. - odpowiedział bez namysłu.

***

Właśnie skończyłam pyszną kolację widząc mrok za oknem. Wytarłam usta białą chusteczką, wstając od stołu. Wzięłam brudny talerz i sztućce  i włożyłam do zlewu. Odwróciłam się w stronę korytarza wyglądającego jak tutel, który prowadził prosto do salonu. Wolnym krokiem udałam się w tamtą stronę lekko wzdychając.

Będąc już obok usłyszałam fragment ich rozmowy - Ona nie wie gdzie jest i jak się tu znalazła. Po jej ubiorze mogę stwierdzić, że nie jest na pewno stąd .

– Co masz na myśli? - usłyszałam pytanie hobbita – ze Śródziemia - kiedy usłyszałam głos starca stanęłam bezruchu i wtedy poczułam, coś dziwnego – niepewność - Powoli zaczęłam się cofać. Odwróciłam się i jak najciszej wyszłam na zewnątrz zaczerpnąć trochę świeżego powietrza.

Noc była pełna pięknych lśniących gwiazd. Powiewał chłodny, lekki wiatr kołysząc moje blond włosy. Na polu było spokojnie i cicho. Jedynie, co było słychać to świerszcze i łomotanie mojego serca. Zamknęłam oczy wypuszczając głośno powietrze z ust. Ręce zaczęły lekko drżeć. Odbiłam się placami od drzwi i zaczęłam chodzić w jedną i drugą stronę zastanawiać się nad tym wszystkim. Od spotkania Frodo przez chwile zapomniałam dlaczego tu jestem, ale słowa Gandalfa przypomniały mi o tym. I właśnie to frustrujące pytanie z tyłu głowy- dlaczego? – to musi być jakiś sen, nie ma innego wytłumaczenia na Boga! – krzyknęłam, łapiąc się za głowę – chce do domu, chce do rodziny – mój głos złamał się i nie wytrzymałam tego. Kucnęłam, a pojedyncza łza spłynęłam po bladym policzku – boje się – czułam ogromną gule w gardle, przez co nie byłam w stanie nic więcej powiedzieć.

Przez moje szlochanie nie słyszałam jak ktoś się do mnie zbliżał. Kiedy poczułam czyjąś dłoń na  ramieniu przestraszyłam się, a serce momentalnie zabiło szybciej przez, co poczułam ogromne ukłucie w samym środku. Jęknęłam – kurwa, nie teraz – ścisnęłam mocniej dłoń na podkoszulku oddychając coraz to szybciej – Diana, w porządku, co się dzieję? - Gandalf kucnął obok, przytrzymując mnie – plecak, lekarstwa –wyszeptałam czując się coraz gorzej. Gandalf dalej w szoku rozglądał się dookoła, a potem sobie przypomniał – nie widziałem przy tobie żadnego plecaka i jakie lekarstwa?

- O nie, tylko nie to. Lekarstwa są mi potrzebne, ponieważ choruję na serce i muszę je brać regularnie – wydyszałam – bez nich umrę – poczułam jak zaczynam się coraz gorzej czuć. Przed oczami ukazywały mi się czarne plamki zakrywające zmartwioną twarz mężczyzny. Ostatnie co mogłam z siebie wydusić to słowo proszące o pomoc, a potem ciemność.

 Ostatnie co mogłam z siebie wydusić to słowo proszące o pomoc, a potem ciemność

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Kroniki Wybawcy / Hobbit ✔️⏩Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz