Po wypowiedzeniu swojego imienia, mężczyzna zmarszczył brwi, a jego twarz wyrażała, że nad czymś intensywnie myśli. Będąc w kropce nie wiedząc, co robić spuściłam głowę w dół oglądając brudne z trawy kolana wystające spod dziury z czarnych spodni. Nie minęła chwila, a przed oczami ujrzałam dłoń skierowaną w moją stronę.
Powoli podniosłam wzrok na starca. Nie byłam pewna do końca czy powinnam ją przyjąć, ale gdy ujrzałam jego uśmiechniętą i zatroskaną twarz nie, myśląc dłużej podniosłam ostrożnie rękę, następnie chwyciłam ją, a starzec pomógł mi wstać. Jeszcze nie byłam w dobrej formie i zakręciło mi się w głowie, powodując zachwianie mojej równowagi.
Mężczyzna widząc to szybko chwycił za oba ramiona przytrzymując mnie bym nie upadła. Złapałam się za głowę marszcząc czoło – wszystko w porządku? Strasznie pobladłaś – w jego głosie można było usłyszeć zmartwienie i przejęcie – nie będę kłamać, czuję się fatalnie – odpowiedziałam lekko kręcąc głową – dobrze, dobrze rozumiem. - powiedział pospiesznie - Chodź, niedaleko zatrzymałem swój wóz - pokiwałam głową, że rozumiem. Idąc kawałek między drzewami, zauważyłam faktycznie drewniany powóz, ze skrzynkami i workami na tyle, a przy nim pięknego czarnego konia czekającego potulnie na swego pana. Nieznajomy pomógł mi wsiąść na wóz za co byłam mu bardzo wdzięczna. W czasie, kiedy zaczęłam się poprawiając na siedzeniu on w tym czasie przeszedł na około, poprawiają swój długi ubiór, usiadł obok mnie łapiąc lejce w dłonie.
- Właśnie jechałem do mego przyjaciela w odwiedziny. Zatrzymamy się u niego, tam odpoczniesz i dojdziesz do siebie. – zerknął na mnie, czekając na jakąkolwiek odpowiedz z mojej strony.
W głowie miałam zbyt wiele myśli przez, co nie usłyszałam co mówił. Zaczęło powoli wszystko do mnie docierać, co się tu teraz dzieje – Co ja tu robię? Gdzie ja, do cholery jestem? - Czułam, że wpadam w lekką paranoje. Moje ręce zaczęły się trząść, jednak nie uszło to uwadze nieznajomego. Przez ten cały czas ostrożnie mnie obserwował. W pewnym momencie wiedział, że to nie ma sensu i zatrzymał wóz. Odwrócił się w moją stronę, łapiąc me dłonie w swoje zwracając mą uwagę. Spojrzałam zdezorientowana na niego – Spokojnie, odpowiem na twe wszystkie pytania, a najpierw może się przedstawię dla lepszej atmosfery... Gandalf, Gandalf Szary – skinął głową - Powinienem to zrobić dużo wcześniej, ale jakoś tak wyszło. Nie martw się, będzie dobrze – Kiedy się przestawił zrobiło mi się trochę lepiej, ale to wciąż za mało.
Nikt więcej się nie odezwał, jechaliśmy w ciszy. W między czasie rozglądałam się dookoła. Jechaliśmy przez las, w którym nie było widać końca. Przez korony wielkich drzew przebijał się promienie słońca, rozświetlając i ogrzewając mą twarz. Zaczerpnęłam świeżego powietrza w płuca, powoli go później wypuszczając. Lekko się uśmiechnęłam, uspokajając się – jest tutaj tak cicho, tak spokojnie tylko co tutaj robię? - to pytanie cały czas miałam, gdzieś z tyłu głowy. Zerknęłam kontem oka na ledwo poznanego Gandalfa zauważając, że mimo palenia fajki i prowadzenia wozu, nie był skupiony na drodze, jego myśli były zupełnie gdzie indziej, mogłam to wywnioskować po jego wyrazie twarzy.
***
Poczułam suchość w gardle, nawet przełykając ślinę nic to nie dawało. Chciałam poprosić go o wodę, ale nie chciałam przerywać mu tego intensywnego myślenia. To byłoby niegrzecznie z mojej strony – Oj, moja droga widać, że masz dobre serce i jesteś dobrze wychowana. Rodzice muszą być dumni z takiej córki – Spojrzał na mnie i posłał mi lekki uśmiech – czy ja wiem, po tamtej akcji, to na pewno – pomyślałam - To ja zawiniłem, powinienem o ciebie zadbać, bo wiem w jakim stanie jesteś. Staruszek ze mnie i zapominam już o paru takich sprawach, wybacz – zatrzymał powóz, odkładając lejce i wysiadł z pojazdu. Podszedł do jednej ze skrzyń i zaczął przegrzebywać poszukując czegoś. Zaczął być trochę nerwowy mówić, coś w jakiś innym języku. W końcu chyba znalazł, to czego szukał, ale nie był chyba jeszcze zadowolony – pisa krew, puste! Niech pomyśle - patrzył na przedmiot, gładząc się po długiej siwej brodzie, zastanawiając się co teraz zrobić. Chyba wymyśliły, ponieważ podniósł wzrok na moją osobę, co mnie speszyło i szybko się odwróciłam do przodu prostując się. Usłyszałam tylko jak, coś szepcze niewyraźnie i pojawił się obok mnie podając mi o wy przedmiot.
CZYTASZ
Kroniki Wybawcy / Hobbit ✔️⏩
Genel KurguKiedy piszesz historię swojego życia nie pozwól, aby ktoś ci w tym przeszkodził. Nie pozwól nikomu obcemu trzymać twoje pióro z zabarwionym granatowym atramentem. To bardzo mądre i prawe słowa. Dla mnie to niewykonalne. Moja historia została już nap...