Strona 14. Trolle.

150 11 17
                                    

Obudziłam się, czując chłód, Otworzyłam oczy widząc, że reszta kompani jeszcze śpi. Wstałam i ziewnęłam przeciągając się - oj będzie ulewa - westchnęłam - jak ja nie cierpię zimna - postanowiłam obudzić resztę.

Zjedliśmy szybkie śniadanie i ruszyliśmy w drogę. Wyprawa trawa nie cały tydzień, a jestem tutaj dokładnie  jeden cały miesiąc. Zaczęłam normalnie rozmawiać z kompanią, jednak nie wiem dlaczego, ale zaczęłam unikać Thorina. Po ostatniej nocy czułam się nieswojo. Za każdym razem jak go widzę albo słyszę, moje serce przyspiesza. - to nie wróży nic dobrego.

Rozpadało się na dobre, byłam cała przemoczona, a skutkowało tym, że było mi bardzo zimno, a co za tym szło - mój gniew.

- Panie Gandalfie, zrobi pan coś z tą ulewą? - zapytał Dori z przekąsem.

- To tylko deszcz, będzie padał dopóki nie przestanie - czarodziej patrzył w górę, również niezadowolony.- jeśli chcesz zmieniać pogodę na świecie, szukaj innego czarodzieja.

- Są inni czarodzieje? - spytałam zaciekawiona - jest nas pięciu, największy to Saruman Biały, poza tym dwóch czarodziejów Błękitnych... eee wyleciały mi z głowy ich imiona - powiedział lekko zmieszany - a piąty?- dopytałam - Radagast Bury.

- Czy to wielki czarodziej, czy taki jak ty? - Gandalf zmarszczył brwi i popatrzył na mnie przez ramie urażony - to bardzo wielki czarodziej, na swój sposób.  - mruknął - Jest bardzo wrażliwy i woli towarzystwo zwierząt. - zmarszczyłam brwi - Jego przenikliwe oko szczerze potężnych lasów i puszcz na wschodzie i całe szczęście, bo w tamtych miejscach zło tylko czuwa by zagarnąć wszystko.

***

Po kilku godzinach zatrzymaliśmy się. Zeszłam z Argusa i dałam go Kiliemu, który miał wraz z bratem pilnować resztę koni. Rozejrzałam się po okolicy byliśmy na lekkim wzniesieniu, a na samym środku stał zniszczony mały domek. Weszłam do niego zaciekawiona.

Gandalf poszedł w moje ślady też się rozglądając. Po jego minie mogę wywnioskować, że nie był zadowolony - mieszkał tu jakiś farmer ze swoją rodziną, będzie rozsądnie pojechać dalej do Ukrytej Doliny, Thorinie - zwrócił się do dowódcy widząc jak się do nas zbliża wolnym krokiem. - Już, mówiłem, nie wybieram się tam - wyminął go lekko wkurzony - elfowie nam pomogą - Gandalf ruszył za nim, a ja wszystko obserwowałam w ciszy  - tam znajdziemy jedzenie, tchnienia, rade.

Thorin odwrócił się do starca i uraczył go nie zbyt przyjaznym spojrzeniem - nie potrzebuje ich rad.

- Mamy mapę, której nie rozumiemy, lord Elrond mógł by pomóc - powiedział z nadzieją.

- Kiedy smok zaatakował Erebor - po tych słowach spojrzałam na Thorina - smok - szepnęłam. - czy elfowie pomogli? Orkowie napadli Morię, zbezczeszczali świątynie, a elfowie tylko się przyglądali bezczynnie. Mam się zwracać o pomoc do tych, którzy zdradzili mojego dziadka ? - czarnowłosy mężczyzna zbliżyły się do czarodzieja nie spuszczając z niego wzroku - i mojego ojca?

Gandalf westchnął opierając się mocniej o swoją laskę - nie jesteś nimi, nie dałem ci mapy i klucza, abyś rozpamiętywał przeszłość - chciał, coś jeszcze dodać, ale wódz mu przerwał - nie wiedziałem, że klucz był twój, że był twoją własnością - krzyknął z wrogością. Wiedziałam, że to nie idzie w dobrym kierunku.

Gandalf nic nie odpowiedział tylko pokręcił głową na boki zrezygnowany. Poszłam za nim mijając Thorina, który mi się przyglądał - Gandalfie, gdzie idziesz? - krzyknęłam, lekko poddenerwowana - Szukać towarzystwa jedynej osoby, której chodź trochę ma rozumu.

Kroniki Wybawcy / Hobbit ✔️⏩Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz