Strona 11. Brak sprzeciwu

164 13 4
                                    

Gandalf poprosił Thorina na stronę i wyszli z salonu. Spojrzałam na Bilba znudzonym wzrokiem – Czuje, że będzie lipa – westchnęłam. Stojąc tak na środku salonu przegryzłam dolna wargę widząc jak oboje wychodzą na zewnątrz. Nie myśląc dłużej poszłam za nimi.

Powoli otworzyłam okrągłe drzwi i wyszłam przez nie na dwór dyskretnie oczywiście je zamykając. Ciężko by było gdyby zauważyli, że ich śledzę, a podsłuchiwać tym gorzej.

Byli w ogrodzie, więc szybko schowałam się za najbliższy krzak i zaczęłam podsłuchiwać- wiem to grzech, ale to sprawa życia i śmierci.

- Thorinie mam dla ciebie propozycje i nie przyjmuje odmowy – krasnolud zmierzył go swoim przenikliwym spojrzeniem wiedząc, że to mu się nie spodoba. Ten temat nie będzie najprzyjemniejszy – co masz na myśli? – odparł swym grubym i dostojnym głosem krzyżując ręce na piesi – co jeśli kompania powiększy się o jeszcze jedną osobę? – spytał z nutą niepewnością.

Dowódca zmarszczył brwi mrużąc przy tym oczy – Czy ty chcesz mi powiedzieć, że... masz na myśli ją?! – rozłożył ręce kręcąc głową z niedowierzaniem. Już i tak był zły na niego, że przyjął hobbita, który będzie ich spowalnia, który nigdy nie trzymał żadnej broni w rękach. Nie zamierzał pogarszać swojej sytuacji.

- Tak, Thorinie mam na myśli Diane – westchnął czując, że to nie będzie łatwa rozmowa – Ona potrzebuje pomocy. Nie zna tego świata jest daleko od domu i swojej rodziny. Powinieneś, coś o tym wiedzieć – Gandalf próbował go przekonać jak tylko mógł, ale wiedział, że będzie ciężko. Ten krasnolud jest największym uparciuchem jakiego znał, ale też wiedział, że posiada wielkie serce.

- Nie pogrywaj ze mną Gandalfie. Gdyby to był dorosły mężczyzna, który choć trochę zna się na walce to bym się zgodził bez wahania, a nie kobietę! Już i tak mam w drużynie niziołka, który nic nie potrafi! To niebezpieczna wyprawa, gdzie każdy dba o samego siebie, rozumiesz? – warknął rozzłoszczony, grożąc mu palcem.

Starzec oburzył się. Odwrócił się do niego plecami i na moje nieszczęście w moją stronę. Czarodziej mimo noc i ciemnicy jaka panowała na zewnątrz dostrzegł mnie, ale udał, że mnie tam nie ma. Tylko niewidzialnie się uśmiechnął pod nosem.

- Przydzielenie ci pana Baggins'a było dobrym wyborem, choć tego na razie nie widzisz. Proszę cię zaufaj mi i weź ją ze sobą – rzekł czarodziej stanowczym tonem bez sprzeciwu - Uwierz, nie pożałujesz tego – dodał nie słysząc nic z jego strony. Myślałam, że jestem na straconej pozycji. Splotłam dłonie w jedno – proszę, proszę zgódź się to moja jedyna szansa na powrót do domu – błagałam w myślach.

- Niech będzie - przeszedł obok czarodzieja kierując się do chatki - Ale nie zapewnię jej i jemu bezpieczeństwa i nie odpowiadam za to co ich spotka – starzec przełkną ślinę i pokiwał lekko głową, że doskonale rozumie jego słowa.

Czarnowłosy wszedł do środka, a Gandalf spojrzał w niebo. Jego kąciki ust poleciały do góry ukazując lekki uśmiech – Coś mi podpowiada, że to będzie najlepsza jego decyzja w życiu – i wszedł do chatki nie odwracając się za siebie.

***

Kiedy upewniłam się, że nikogo nie ma na zewnątrz. Powoli wyszłam za krzaków otrzepując kolana z ziemi. Tak jak czarodziej wcześniej spojrzałam w niebo. Zobaczyłam dużą  świecącą mocno gwiazdę przy, której ukazała się druga mniejsza, ale też bardzo mocno dawała po oczach. Nie miałam pojęcia co to oznacza, ale mimowolnie uśmiechnęłam się.

Słyszałam od Bilba, że elfy potrafią czytać z gwiazd to musi być, coś pięknego i niezwykłego. Potrafią odczytać, co nadchodzi przyjaciel czy wróg, narodziny, śmierć, przygodę.

Kroniki Wybawcy / Hobbit ✔️⏩Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz